XXVI

502 29 4
                                    

Impreza trwała do białego rana dlatego następny dzień był zupełnie wolny. Liv skorzystała z sytuacji i wzięła bardzo długi prysznic. Co prawda nie liczyła na ciepłą wodę ale nie narzekała. Gdy skończyła poszła do gabinetu Erwina. Nie powinien już spać, było po 12:00 a on nie wypił dużo. Zapukała ale nie usłyszała odpowiedzi. Już miała odchodzić ale ze środka wydobył się jakiś dziwny dźwięk. Uchyliła delikatnie drzwi i zobaczyła chrapiącego Generała opartego głową na biurku.

- Jak z dzieckiem. - westchnęła i podniosła go z krzesła.

Położyła go na łóżku i zdjęła buty. Gdy przykrywała go kocem zobaczyła, że ma on otwarte oczy.

- I czego się gapisz? - warknęła. - Obudzić Cię na obiad? - zapytała.

- Tak. - powiedział tylko i znowu zasnął.

Wyszła z jego sypialni i zamknęła cicho drzwi. Pozbierała brudne kubki z biurka i ruszyła do kuchni pozmywać. Zrobiła sobie kawę i wzięła się do roboty. Po jakimś czasie przyszedł Levi zrobić sobie herbaty.

- Dzień dobry. - powiedział.

- Dzień dobry. - mruknęła.

- Spałaś w ogóle? - zapytał wstawiając wodę.

- Owszem. - odpowiedziała. - A Ty? - odbiła piłeczkę.

- Mhm. - przytaknął głową.

- Na 14:00 zrobię obiad. - powiedziała.

- Potrzebujesz pomocy? - zapytał.

- Nie, Petra powiedziała, że kogoś mi ogarnie. - machnęła ręką. - Właśnie idzie. - usłyszała kroki na schodach.

Za rudowłosą szedł cały Odział Specjalny.

- Pomożemy Ci w ramach podziękowania za lata współpracy. - powiedziała.

- No i na pożegnanie. - dodał Gunther.

- To do roboty. - powiedziała Wilczyca.

- Tak jest Kapralu! - krzyknęli jednogłośnie i zabrali się do pracy.

~

Wszystko było już gotowe więc wyszła z kuchni i poszła do Generała. Zapukała ale nikt jej nie odpowiedział. Weszła do środka a potem do sypialni. Zastała go tak jak go zostawiła. Usiadła na skraju łóżka i spojrzała na niego. Był zmęczony, nawet bardzo. Sińce pod oczami były bardzo widoczne. Zmartwiło ją to, był w końcu człowiekiem, który nie uratował tylko ją ale również jej brata. Nie chciała go budzić, potrzebował tego snu jak nikt inny. Po cichu wyszła i zamknęła drzwi. Zeszła do jadalni gdzie zaczęli zbierać się żołnierze. Wzięła dwie porcje i dwa kubki kawy. Podeszła do stołu Dowództwa i zaczęła jeść swoją porcję. Po chwili dołączyli Hange i Levi.

- A gdzie Erwin? - zapytała.

- Śpi. - mruknęła.

- No to żeś go nieźle zmęczyła tymi tańcami. - zaśmiała się.

- Zajmij się jedzeniem. - powiedziała chłodno.

- Zaniesiesz mu potem? - zapytała czterooka wskazując na dodatkową porcję jedzenia.

- Ta. - przytaknęła.

- Trzeba pomyśleć o jutrzejszych treningach. - przypomniał Levi.

- Mogę wziąć poranny. - powiedziała brunetka.

- To ja wezmę popołudniowy. - dodała szatynka.

- Został mi wieczorny. - westchnął kobaltowooki.

- Nie zamordujcie ich tylko. - zaznaczyła okularnica.

Bliźniaki spojrzeli się na nią z lekkim uśmiechem i tym samym niebezpiecznym błyskiem w oku.

~

Weszła do gabinetu już nawet nie pukając. Postawiła kawę i jedzenie na biurku po czym weszła do sypialni. Podeszła do śpiącego blondyna i delikatnie go obudziła. Otworzył zaspane oczy i gdy tylko ją zobaczył poderwał się gwałtownie.

- Aż taka straszna jestem? - zapytała obojętnie.

- Nie, po prostu byłem w lekkim szoku. - przyznał. - Która godzina? - zapytał przecierając oczy.

- Po 16:00. - powiedziała.

- Cholera zaspałem na obiad. - mruknął.

- Obiad czeka na Ciebie na biurku, kawa też. - powiedziała wstając. - Nie zasypiaj więcej przy dokumentach. - upomniała.

- Liv... Ja dziękuję. - szepnął.

- Ty mi nie dziękuj tylko śpij normalnie bo wyglądasz gorzej niż zwykle. - powiedziała i wyszła zostawiając go samego z myślami.

Czarne Serce || Erwin Smith x OC ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz