XXXI

499 25 0
                                    

Po dwóch tygodniach treningów i wypełniania raportów o młodych rekrutach Liv wreszcie mogła usiąść i w spokoju wypić kawę. Siedziała na stołówce sącząc napój, bawiąc się metalem na jej szyi i czytając książkę a jej odział dotrzymywał jej towarzystwa.

- Już się nie mogę doczekać! - zaklaskała Miria.

- Ale będzie popijawa! - zachwycał się Haruno.

Spojrzała na nich znad książki. Tańce za dwa dni a oni już siedzieli jak na szpilkach. Westchnęła pod nosem i zaczęła zbierać się do pokoju.

- Haruno. - zwróciła jego uwagę na siebie.

- Tak? - spojrzał na nią.

- Powiedz Jean'owi, że go wzywam do siebie. - rozkazała.

- Dobrze. - kiwnął głową.

Chłopak w drodze do siebie zawsze mijał pokój piwnookiego.

Wstała od stołu i poszła do siebie. Czekała ją ciekawa rozmowa z młodym rekrutem.

~

10 min po dotarciu do gabinetu usłyszała pukanie.

- Wejść. - powiedziała znad dokumentów.

Tak jak się spodziewała, do środka wszedł szatyn, który zasalutował z szacunkiem.

- Spocznij. - spojrzała na niego.

Był blady a kropelki potu zbierały się mu na czole.

- Nie denerwuj się. - uspokoiła. - Nic nie przeskrobałeś. - zapewniła.

Chłopak jakby się rozluźnił niestety nie do końca.

- Usiądź. - wskazała na krzesło przed sobą.

Posłusznie wykonał polecenie. Kobieta oderwała się od dokumentów, odchyliła się na krześle i przyjrzała mu się.

- Wezwałam Cię tu, ponieważ chcę Cię szkolić. - powiedziała po chwili.

- Co? - spojrzał na nią zdziwiony.

- Gówno. - warknęła. - Widzę w Tobie potencjał. - przyznała. - Chcę Cię wziąć na indywidualne treningi. Będą się one odbywały codziennie po kolacji zaczynając od dzisiaj. - wyjaśniła. - Moje pytanie brzmi, czy przystajesz na taki układ? - przyglądała mu się.

- T-tak. Oczywiście! - z emocji aż wstał.

- Uspokój się. - westchnęła. - A teraz zmykaj na obiad. - powiedziała sucho.

- Tak jest! - krzyknął i zasalutował.

Wyszedł jak tornado. Była w szoku, że jej drzwi to wytrzymały. Oparła się o biurko i podparła czoło na rękach.

- Jesteś pewna, że to dobry pomysł? - zapytała Petra wychodząc z drugiego pokoju.

- Tak. Jeśli tylko będzie się przykładał. - spojrzała na nią.

- Dlaczego on? - dopytała.

- Nie wiem. - przyznała szczerze. - Ma mocny charakter, jest uparty i pełen energii. Wygląda na urodzonego przywódcę. - wzruszyła ramionami. - I w tym wszystkim jest bardzo podobny do Jake'a. - dodała w myślach.

- Chodźmy na obiad. - rzuciła Petra wychodząc z pokoju.

Zeszły na dół i skierowały się do swoich stołów. Liv usiadła do czekającego na nią posiłku.

- Przypominam, że pojutrze mamy tańce. - zaśmiała się Zoe.

- Jak tu głośno. - marudziła czarnooka.

- Zgadzam się. - poparł ją brat.

- Wilcze rodzeństwo. - prychnęła okularnica.

- Jean. - powiedziała Liv, gdy ten przechodził obok ich stołu.

Chłopak zatrzymał się i zasalutował.

- Dzisiaj o 20:00 na placu treningowym. - poinstruowała. - Nie spóźnij się. - upomniała.

- Tak jest Kapralu! - krzyknął i odszedł cały w skowronkach.

- Czy on wie co go czeka? - zapytał Erwin.

- Nie sądzę. - powiedział Miche.

Zaśmiali się i wrócili do omawiania organizacji prowizorycznej imprezy.

~

Punkt 20:00 oboje zjawili się na placu.

- Za mną. - powiedziała bez wstępów.

- Tak jest. - poszedł za nią.

Podeszli do ściany budynku korpusu.

- Zdejmij pasy. - rozkazała.

- Dlaczego? - zapytał.

- Rób co mówię. - warknęła.

Wykonał polecenie i patrzył jak ona robi to samo. Zaczęła wspinać się po ścianie. Była ona gładka, więc jak? Patrzył na nią w osłupieniu. Gdy dotarła na dach usiadła na krawędzi i spojrzała na niego z góry.

- Zapraszam do mnie. - powiedziała z wysokości trzeciego piętra.

Podszedł do ściany i szukał punktu zaczepienia. Obserwował wcześniej Wilczyce więc mniej więcej wiedział jak i gdzie ustawiać stopy i dłonie. Szło mu to opornie i wiele razy spadł. Po godzinie prób z niemiłosiernie obitymi czterema literami spróbował ponownie.

- Starczy na dziś. - zarządziła. - Weź prysznic i idź spać. Poranny trening Cię nie ominie. - zeszła z dachu.

- Tak jest! - krzyknął i zabrał pasy. - Kapralu. - powiedział jeszcze.

- Ta. - spojrzała na niego w ciemności.

- Co mi to da? - zapytał.

Uśmiechnęła się pod nosem. Chce wiedzieć, to dobrze.

- Wspinanie rozwija wszystkie mięśnie, szczególnie mięśnie głębokie brzucha. - zaczęła tłumaczyć. - Dodatkowo takie wspinaczki poprawiają równowagę tak jak wspomniane przeze mnie mięśnie. Łatwiej będzie Ci poruszać się za pomocą sprzętu ale też na koniu oraz nierównym terenie. - skończyła.

- Rozumem. Dziękuję. - uśmiechnął się do niej.

- A teraz idź stąd. Śmierdzisz. - skrzywiła się i wróciła do gabinetu.

Czarne Serce || Erwin Smith x OC ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz