XXX

517 29 3
                                    

Dowództwo wróciło razem z Erenem Jeagerem. Pomimo dołączenia do Zwiadowców nadal trzymano go za kratami. Liv zeszła do piwnicy gdzie czekali na nią Hange, Erwin i Levi.

- Jak się czujesz? - zapytał Levi.

- Dobrze. - odpowiedziała.

- Kapralu! - krzyknął Eren. - Powiedz im, że nie jestem wrogiem ludzkości. - błagał.

- Znasz go? - spojrzała na nią Hange.

- Był na murze gdy zaatakował Kolosalny. - mruknęła. - Jego przyjaciele mówili, że jako jedyny go zaatakował. - dodała.

- Nie ufamy mu. - powiedział Generał.

- Czy to nie On zablokował dziurę w Troście? - spojrzała na niego czarnooka.

- Tak ale... Nie znamy jego zamiarów. - westchnął.

- W takim razie nic tu po mnie. - powiedziała i odwróciła się na pięcie. - Idę na górę. - dodała i już jej nie było.

~

Stała na placu treningowym przyglądając się rekrutom. Gdyby wzrok mógł zabijać, wszyscy byliby już trupami.

- Nazywam się Liv. - zaczęła. - Jestem.. - nie skończyła.

- Wilczycą z Podziemia. - przerwał jej chłopak o piwnych oczach.

- Siostrą Kapitana Levi'a. – skończyła. - A Ty. - skazała na niego palcem. - 10 kółek biegiem wokół bazy za przerywanie przełożonemu. - rozkazała.

- Tak jest! - zasalutował i zaczął biec.

- Reszta biegnie 5 kółek. - rozkazała. - I poganiajcie kolegę bo coś się ociąga. - odwróciła się i podeszła pod ścianę.

Przyglądała im się uważnie. Lustrowała wzrokiem i oceniała umiejętności. Jej uwagę przykuła czarnowłosa dziewczyna. Miała równy krok, trzymała równowagę i w ogóle się nie męczyła. Liv przywołała ją do siebie ręką.

- Jak się nazywasz żołnierzu? - spojrzała na nią.

- Mikasa Ackermann, Kapralu. - odpowiedziała.

- Powiedz mi jak się nazywa reszta. - rozkazała.

- Tak jest. - powiedziała i odwróciła się do biegających towarzyszy.

- Jean Krichstein. - wskazała na piwnookiego chłopaka biegającego 10 kółek.

- Christa Lenz. - pokazała na niziutką blondynkę. - Armin Arlert, Reiner Braun, Bertholdt Hoover, Conny Springer, Sasha Braus oraz Ymir. - wymieniała wskazując odpowiednie osoby.

- Dziękuję. Możesz odejść. - machnęła ręką.

Czarnooka wróciła do ćwiczeń. Gdy cała grupa skończyła, a Jean ledwo trzymał się na nogach dobrali się w pary.

- Walka wręcz. - zaczęła Wilczyca. - Nie jesteście już w Korpusie Treningowy więc oczekuję odpowiedniego poziomu. - powiedziała zimno. - Do roboty. Walczycie póki nie obezwładnicie przeciwnika albo ten się nie podda. - skończyła.

Obserwowała ich uważnie. Spacerowała powoli między nimi i wyłapywała błędy, które natychmiast korygowała. Po 30 min zarządziła koniec treningu.

- Marsz na śniadanie. - rozkazała. - I wykąpcie się bo śmierdzicie gorzej niż tytani. - skrzywiła się.

Grupa zasalutowała i udała się na stołówkę. Liv poszła zaraz za nimi rozmyślając o ich przyszłości. Przechodząc koło Oddziału Specjalnego kiwnęła im głową na powitanie. Skinęli jej i wrócili do posiłku. Mijając swój odział podeszła do nich na chwilę.

- Wypoczęliście? - zapytała.

- Tak Kapralu! - krzyknął uśmiechnięty Tom.

Spojrzała na nich i odeszła do stołu Dowództwa. Usiadła do czekającego na nią talerza. Levi i Erwin nadal pilnowali, żeby jadła odpowiednio dużo. Zabrała się do jedzenia.

- Jak nowi? - zapytała Hange.

- Jest parę obiecujących, młodych ludzi. - powiedziała. - Oby mieli czas pokazać co potrafią. - westchnęła.

- Co robimy z Erenem? - zapytała okularnica.

- Trzeba mieć go na oku. To jest pewne. - mruknęła Wilczyca.

- Zajmiesz się nim? - Smith spojrzał na nią.

- Nie. - odmówiła.

- Ja Go przygarnę. - zdeklarował Levi.

- Też uważa, że to lepszy pomysł. - poparła czterooka.

- Niech tak będzie. - westchnął Generał i wrócił do jedzenia.

~

- Witaj Eren. - powiedziała Hange.

- Co ze mną zrobicie? - zapytał.

- Dołączysz do mojego oddziału . - poinformował Levi.

- No dobrze. - zgodził się zdziwiony.

- Nie masz się co zgadzać. Nie masz nic do powiedzenia. - prychnęła Liv i zostawiła ich samych.

Udała się do gabinetu Generała. Zapukała trzy razy w masywne drzwi i powoli weszła. Zastała mężczyznę siedzącego przy biurku.

- Tak sobie myślałam. - zaczęła. - Może zrobimy jakąś potańcówkę? - zapytała niepewnie.

Blondyn podniósł wzrok znad papierów.

- Coś się stało? - zapytał.

- Nie, dlaczego? - zdziwiła się.

- Nie lubisz imprez. - wzruszył ramionami.

- Pomyślałam, że młodym przyda się trochę rozrywki. - westchnęła. - Będą wyjeżdżać za mur i powinni mieć do czego wracać. Nie chcę żeby było im wszystko jedno. - przyznała.

- Rozumiem. - uśmiechnął się. - Pomyślimy o tym. - zapewnił.

- Dziękuję. - odwróciła się i chciała wyjść.

- Liv. - zwrócił jej uwagę.

- Tak? - odwróciła się do niego.

- Masz dobre serce. - stwierdził.

- Myli się Pan, Generale. - uśmiechnęła się smutno. - Mam czarne serce. - powiedziała i wyszła.

Czarne Serce || Erwin Smith x OC ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz