II

702 46 1
                                    

Liv odprowadziła swojego gościa do wyjścia, pożegnała się z nim szybko i zamknęła drzwi. Oparła o nie czoło i westchnęła ciężko.

- Ostatni na dziś. - pomyślała z ulgą. - Potrzebuję kąpieli. - mruknęła do siebie pod nosem.

Młoda kobieta miała obsesje na punkcie higieny. Brała kąpiel po każdym kliencie. Na początku nie miała takiej możliwości ale gdy tylko zaczęła wnosić znaczące sumy do budżetu burdelu wywalczyła własny pokój z łazienką. Mieściła się w niej wanna z prysznicem, toaleta i umywalka. Wszystko było bardzo prowizoryczne ale jak na podziemne warunki to i tak było dużo. W jej pokoju były jeszcze dwa pomieszczenia. Główne, w którym znajdowało się jedynie podwójne łóżko służyło tylko do przyjmowania gości. Mniejszy pokój zawierał pojedyncze łóżko, komodę, szafę i lusterko. To w nim Liv spała i spędzała wolny czas. Nie wyobrażała sobie spać w pomieszczeniu, w którym przyjmowała klientów. Było to dla niej niehigieniczne i odstręczające przez co nie rozumiała innych dziewcząt którym to nie przeszkadzało. Pamiętała jak wykłócała się z opiekunką o ten pokój. Padały prośby, groźby a nawet podczas tej „rozmowy" latało po pokoju parę przedmiotów.

Po długiej kąpieli dziewczyna ubrała się w prostą, brązową sukienkę do kostek. Miała ona na sobie parę przetarć i łat ale najwyraźniej jej to nie przeszkadzało. Założyła na stopy buty z miękkiej skóry sięgające za kostkę. Do uda przymocowała pochwę ze sztyletem a do materiałowej torebki wrzuciła parę monet. Był wczesny wieczór a ona musiała wyjść bo gdyby tego nie zrobiła to albo by zwariowała albo burdel-mama wcisnęła by jej kolejnego klienta. Dziewczyna po cichu wyszła na balkon. Przekroczyła balustradę i miękko wylądowała na bruku. Skok z pierwszego piętra dla tak wygimnastykowanej dziewczyny nie stanowił najmniejszego problemu. Od dziecka musiała polegać tylko na swojej sile aby przetrwać. W burdelu mieszkała od urodzenia, w końcu się tam urodziła. Nigdy nie poznała matki bo gdy tylko przyszła na świat zabrano ją aby wychować ją na kolejną dziewczynę do towarzystwa. Zaczęła pracować w wieku 15 lat gdy osiągnęła dojrzałość. Parę razy była sprzedawana za całkiem pokaźne sumki jako dziewica. Do 14 roku życia była karmiona tylko chlebem a na wszystko inne sama musiała zapracować. Żebrała po ludziach, kradła a nawet włamywała się do domów.

~

Rok830

Gdy miała 10 lat jedno z takich włamań jej się nie udało. Przyłapał ją chłopak, na oko 4 lata starszy od niej. Miał kasztanowe włosy, niebieskie oczy i piegi na nosie. Dawało mu to wygląd cwaniaka i budziło nieufność.

- Co ty tu robisz? - zapytał gdy wskoczyła do jego domu przez okno.

- Ja? Nic. Chyba się zgubiłam. Przepraszam, już idę. - szybko odwróciła się na pięcie ale poczuła silny uścisk na ramieniu.

Dziewczynka obróciła się gwałtownie, wyciągnęła nóż i machnęła mu nim przed nosem.

- Ej, ej! Spokojnie. Nic Ci nie zrobię. - zapewnił z cwanym uśmieszkiem. - Jak Cię zwą? - zwrócił się do niej z lekkim rozbawieniem.

Taka mała, drobna dziewczynka z wielkim nożem, którym zdecydowanie nie umiała się posługiwać był dla niego komicznym widokiem.

- Liv. - odpowiedziała krótko.

- Szukasz jedzenia, prawda? - chłopak raczej stwierdził niż zapytał. - Masz szczęście w nieszczęściu. Trafiłaś do kogoś, kto może ci pomóc. - uśmiechnął się jeszcze szerzej.

Młoda spojrzała na niego niezrozumiale. Czyżby chciał ją nakarmić? On spojrzał na nią jakby wiedział co jej chodzi po głowie.

- Dam Ci coś zaraz do jedzenia pod warunkiem, że schowasz ten nożyk i mnie wysłuchasz. Mam dla Ciebie propozycję. -spojrzał na nią wyczekująco.

Ona tylko kiwnęła mu głową i schowała ostrze do rękawa gdzie miała pokrowiec.

- Chodź. - rzucił krótko i skierował swoje kroki do kuchni.

Postawił na stole talerz z ziemniakami polnymi tłuszczem. Twarz dziewczynki nabrała rumieńców a oczy zaświeciły się na ten widok. Szybko rzuciła się na posiłek. Chłopak tylko się zaśmiał.

- Mam na imię Jake. Zarabiam na życie w podobny sposób co ty z tą różnicą, że ja umiem sobie radzić z bronią.- dziewczyna spojrzała na niego znad talerza ale się nie odezwała. On kontynuował. - Jako że już ubrudziłaś sobie ręce pomniejszymi występkami a mi przydałaby się dodatkowa para rąk do pomocy proponuję mały układ. Nauczę Cię radzić sobie na ulicy, walczyć, zdobywać jedzenie, kraść a Ty będziesz mi pomagała w moich zleceniach. - powiedział uważnie jej się przyglądając.

- Jakich zleceniach? - zapytała z pełnymi ustami.

- Oh, różnych. Od roznoszenia wiadomości, przez włamania aż po podrzucanie kradzionych przedmiotów a nawet morderstwa. - odpowiedział jakby mówił o czymś zupełnie przyziemnym.

Spojrzała na niego w lekkim szoku. Nigdy nikogo nie zabiła, nawet po to by zdobyć jedzenie.

- Spokojnie, nie musisz się przejmować. Nie zabijałabyś, ta część roboty należałaby do mnie. Ty tylko wabiłabyś ofiarę, taka niewinna, drobna i wychudzona dziewczynka nie wzbudza podejrzeń. - stwierdził z podstępnym uśmiechem.

Czarnowłosa się zamyśliła. Nie wiedziała czy może mu ufać ale nauka przetrwania by jej się przydała. Spojrzała na chłopaka zimnym, badawczym wzrokiem.

- Dlaczego? - zapytała z wątpliwościami co do jego intencji.

- Nie wiem. Może dlatego, że przypominasz mi kogoś z przeszłości. W Twoich oczach widzę desperację a ja ostatnio mam zbyt dużo zleceń by podołać samemu. To jak? Wchodzisz w to? -zapytał niebieskooki nie wykazując oznak nadziei.

- Tak. - pewnie powiedziała Liv kończąc ostatniego ziemniaka.

Postanowiła mu zaufać. Ten jeden raz ktoś wyciągnął do niej pomocną dłoń.

- Dobrze. Podoba mi się twoje zdecydowanie. Przyjdź tutaj jutro z samego rana. Będę czekać. - powiedział. - I zrób coś z tymi włosami. Obetnij albo chociaż zwiąż. Z takimi długimi ograniczasz sobie widoczność. - dodał na koniec.

Dziewczynka tylko kiwnęła głową i zaraz zniknęła wychodząc przez okno. Nie wiedziała, że wkroczyła właśnie na nową ścieżkę, która otworzyła jej furtkę do zupełnie nowego świata.

-----
Shinzou wo sasageyo!
Mam nadzieję, że jesteście usatysfakcjonowani.
Zawsze dla Was - Airi<3
-----

Czarne Serce || Erwin Smith x OC ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz