Ból. Krzyk. Krew. I wreszcie ciemność.
- Witaj Wilczku. - usłyszała głos.
- Kim jesteś? - zapytała.
- Nie poznajesz starego, poczciwego Lisa? - zaśmiał się.
- Jake? - niedowierzała.
- A znasz innego równie nieziemsko przystojnego młodzieńca? - jego śmiech niósł się echem po wszechobecnej pustce.
- Gdzie ja jestem? - odwracała głowę we wszystkie strony.
- Po drugiej stronie lecz... nie do końca. Coś jeszcze trzyma Cię przy życiu. - mówił. - Pewien irytująco racjonalny blondyn i kurduplowaty pedant, nieprawdaż? - głos rozchodził się ze wszystkich stron.
- Muszę do nich wrócić! Pomóc im! - krzyczała.
Wtedy młody chłopak pojawił się przed nią. Te roześmiane oczy, kasztanowate kosmyki opadające na piegowatą buzię. Dotknął jej policzka a ona wtulił się w jego dłoń.
- Tak bardzo mi Ciebie brakowało. - szepnęła.
- Czuwałem nad Tobą. Tak jak prosiłaś. - zapewnił. - Byłem zawsze. - oparł swoje czoło o jej.
Po policzkach dziewczyny spłynęły łzy. Znowu była dziesięcioletnią, zagubioną dziewczynką.
- Jestem z Ciebie taki dumny. - uśmiechnął się. - Wilczku wiem, że zamartwiasz się moimi słowami. - wytarł jej łzy.
- Przepraszam. - szepnęła.
- Nie masz za co. Odnalazłaś swoje światło. Tak jak Ty byłaś światłem dla mnie. - pocałował ją w czoło.
- Przepraszam, że Cię wtedy nie uratowałam. - przeszła ją kolejna fala płaczu.
- Nie miej wyrzutów sumienia. To wszystko wina Kenny'ego. - skrzywił się. - Nie zostało Ci wiele czasu. Musisz do nich wrócić. Zaciśnij rękę na głowie wilka. Obudź w sobie alfę. - powiedział.
Dotknął jej brzucha i uśmiechnął się szeroko.
- Masz dla kogo żyć. - szepnął a jego sylwetka zaczęła się rozpływać.
- Jake! Proszę Jake! Nie zostawiaj mnie znowu! - płakała.
Otworzyła oczy i zobaczyła niebo.
- Jake! - krzyknęła i poczuła smak łez.
Jej prawa ręka zaciskała się na wisiorku. Usiadła powoli na dachu jakiegoś budynku. Obok niej był jej brat i Smith. Armin wychodził właśnie z karku tytana. Podkuliła nogi i zaczęła płakać. Szlochała jak małe dziecko. Jej ukochany obejmował ja i próbował uspokoić. Chwilę potem świat znowu zalała ciemność.
~
Tym razem gdy otworzyła oczy ujrzała biały sufit.
- Szpital. - przeszło jej przez myśl.
Obok łóżka stały świeże kwiaty a na krześle w kącie spał blondyn ściskający jej zwiadowczy płaszcz. Podniosła się do siadu i obserwowała jak klatka piersiowa ukochanego unosi się miarowo.
- Erwin. - powiedziała.
Ten natychmiast poderwał się z miejsca. Spojrzał na nią a jego oczy natychmiast się rozszerzyły. Błyskawicznie pojawił się u jej boku i mocno objął jakby w obawie, że zaraz zniknie. Wstrząsnął nim niepohamowany płacz.
- Już spokojnie. Jestem tu. - głaskała go po włosach.
- Tak bardzo się bałem. - zaszlochał.
CZYTASZ
Czarne Serce || Erwin Smith x OC ||
FanfictionWyszła z podziemia z poranionym sercem i pokaleczonym ciałem. Chciała zmienić swoje życie lecz czy da się uciec od przeszłości? Skutki jej czynów mogą pozostać nieodwracalne by na koniec dołączyć w szeregi przeciwnika. Erwin Smith x OC || Shingeki n...