LIII

500 22 4
                                    

Wpatrywała się w tą nędzną imitację kawy w swojej filiżance. Że też musi pić te popłuczyny. Prychnęła głośno i wróciła do uzupełniania papierów. Przez swój duży brzuch musiała zrezygnować ze standardowego munduru zwiadowców i od miesiąca ubierała tylko specjalne sukienki. Termin porodu miała wyznaczony za około trzy tygodnie ale czuła się na tyle dobrze, że nadal pracowała w Kwaterze.

Rozległo się pukanie do drzwi.

- Wejść. - powiedziała.

- Kapralu Smith. - do środka wszedł Jean.

Wzdrygnęła się na jego słowa. Jakoś nie mogła się przyzwyczaić do nowego nazwiska. Właściwie to do Ackermann też nie mogła się przyzwyczaić.

- Witaj Jean. Co Cię do mnie sprowadza? - zwróciła na niego wzrok.

- Niedługo wydane zostanie zezwolenie dla mieszkańców na powrót do Shiganshiny oraz odbędzie się ekspedycja za mur Maria. Królowa prosi o spotkanie. - wyjaśnił.

- Dobrze, już idę. - wstała z krzesła i zrobiła parę kroków w jego stronę.

- Łoo, jaki jest już duży! - wymsknęło mu się.

Spojrzała na niego z jedną uniesioną brwią.

- Przepraszam. - powiedział zakłopotany.

- Nic się nie stało. Jeśli chcesz to możesz dotknąć. - pozwoliła. - Może nawet Ci się poszczęści i kopnie. - uśmiechnęła się.

Chłopak poszedł niepewnie i przyłożył dłoń do wystającego brzucha. Wtedy przez ciało Liv przeszedł potężny skurcz. Kobieta zgięła się wpół.

- Cholera. - zaklęła.

- Kapralu co się dzieje? - zapytał podtrzymując ją.

- To tylko skurcz. - machnęła ręką. - Nic groźnego. - dodała.

Wtedy przeszła przez nią kolejna fala bólu. Wiedziała, że coś za często jak na zwykłe skurcze.

- Jean. - powiedziała poważnie.

- Tak? - spojrzał na nią ze strachem w oczach.

- Wody mi odeszły. - poinformowała spokojnie.

- Cooo?! - wydarł się. - Przecież jeszcze trzy tygodnie! - krzyknął.

- Uspokój się. - zgromiła go pomimo bólu. - Pomóż mi usiąść. - wskazała na kanapę.

Poprowadził ją i pomógł spocząć.

- Teraz słuchaj. - wysapała. - Musisz jechać po lekarza. Jak będziesz mijał gabinet Erwina poinformujesz go o wszystkim i wyślesz posłańca do Levi'a. Powiadomisz też Królową co się stało i że nie przyjdę. Jasne? - powiedziała krzywiąc się.

- O-oczywiście. - jąkał się spanikowany.

- Weź się w garść. - upomniała. - A teraz idź do cholery. - warknęła.

Zaraz potem wybiegł z pomieszczenia. Cała spocona zaciskała dłoń na łańcuszku. Do pokoju jak huragan wpadł blondyn.

- Liv! Co się dzieje?! - podbiegł do niej.

- Rodzę debilu! Nie widać?! - wydarła się.

- Oddychaj głęboko. Jean pojechał po lekarza. - poinformował cały blady. - Levi też zaraz tu będzie. - wyglądał coraz gorzej.

- Zaraz zemdlejesz. - powiedziała do niego pomiędzy falami bólu.

- Nie, muszę cały czas być przy To... - nie dokończył osuwając się na podłogę.

Czarne Serce || Erwin Smith x OC ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz