XL

588 24 0
                                    

Liv patrzyła jak jej ukochany wchodzi do powozu, którym ma dojechać do stolicy. Obserwowała wszystko z dachu i była gotowa w każdej chwili zareagować. Erwin jechał tym powozem ze swoim dawnym przyjacielem Dokiem. Nie wiedziała co się dzieje w środku i bardzo ją to irytowało. Śledząc ich mijała jakieś dzieci okradające mężczyznę.

- Byłam kiedyś na waszym miejscu. - pomyślała.

Wysiadł z powozu i udał się na spotkanie z Pyxisem. Po wejściu bez słowa otworzył okno. Tylko na to czekała, szybko wskoczyła do środka i natychmiast schowała się w cieniu.

- Wilczyca. - stwierdził. - Witaj. - powiedział Dott nawet się nie odwracając.

- Generale. - mruknęła.

- A zatem prosto z mostu. Trzeba obalić obecny rząd. - powiedział bez wahania blondyn.

- Tak... Tak czułem, że musi do tego dojść. - zamyślony pokiwał głową.

- Jeśli mój plan się powiedzie uda nam się to rozwiązać bez rozlewu krwi. - dodał.

- Oh, nie sądziłem, że jest takie rozwiązanie. Chętnie zobaczę jak do tego dochodzi. - przyznał.

- Chcę zastąpić króla a nie likwidować ten urząd. - spojrzał na niego uważnie.

- Rozumiem. - uśmiechnął się.

Do pokoju weszła Nifa. Nawet nie zobaczyła Liv. O to chodziło.

- List dla Pana. - wręczyła kopertę Erwinowi.

Otworzył papier i szybko przeczytał zawartość.

- Mamy zamiar zastąpić obecnego króla Historią Reiss. Nieślubnym dzieckiem z prawdziwego królewskiego rodu. - sprecyzował.

- Dobrze. - powiedział Pyxis. - Czekam na działania. - powiedział i wyszedł.

- Idź i przekaż Levi'owi wszystkie szczegóły. Musimy odnaleźć Roda Reiss. - skierował swoje słowa do Nify.

- Tak jest! - zasalutowała i wyszła.

Usiadł na krześle i odetchnął głęboko. Dziewczyna wyszła z cienia i podeszła do niego. Oparła mu dłoń na ramieniu dając mu niemy znak, że jest przy nim.

- Jesteś zmęczony. Powinieneś pójść spać. - stwierdziła.

Bez słowa wstał i podszedł do drzwi. Zamknął je na klucz po czym to samo zrobił z oknem. Podszedł do niej z błyskiem w oku. Nie odzywając się do niej złapał ją w talii i podniósł. Objęła go nogami w pasie i spojrzała mu w oczy.

- Jak twoje żebro? - zapytał po chwili.

- Dobrze. Nie boli. - powiedziała zgodnie z prawdą.

- Wcale? - upewnił się.

- Wcale. - potwierdziła.

- To dobrze. - powiedział po czym pocałował ją w usta.

Nie był to jego normalny pocałunek. Tym razem był bardziej agresywny, przepełniony pożądaniem. Na początku lekko zszokowana lecz po chwili oddała go z identyczną zawziętością. Walczyli o dominację póki nie zabrakło im powietrza. Zaczęła rozpinać jego koszulę. Szybko przebierała palcami całując go po szyi a potem klatce. Nie był jej dłużny i zajął się jej pasami. Odstawił ją na ziemię i szybko się ich pozbył. Zdjął jej koszulę i szybko pozbawił spodni. Zaraz ściągnął swoje i znowu skrócił dystans między nimi biorąc ją na ręce. Chcieli być ze sobą jak najdłużej i jak najwięcej. Żadne z nich nie mogło zagwarantować, że kolejną noc spędzą razem. Chcieli się sobą nacieszyć. Dopóki mogli.

Czarne Serce || Erwin Smith x OC ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz