10. ZOE

3K 133 103
                                    

 Wybierasz się gdzieś, kochanie? ― powiedział lodowatym tonem.

Spojrzałam na jego broń; glocka i berettę, umieszczone standardowo w kaburach. Pomyślałam o swojej, której oczywiście nie zabrałam. 

Chryste, gdzie ja miałam mózg?! 

Chyba zamieniłam się z amebą na tok rozumowania. Powinnam dostać order dla największego bezmózga w historii.

― Zapytałem, czy wybierasz się gdzieś? ― Spiorunował mnie wściekłym spojrzeniem.

Zaczęłam się cofać przerażona. Noah był wkurzony, jak sam diabeł. Niestety, droga mojej ucieczki skończyła się szybciej, aniżeli się zaczęła. Jego oczy były niebezpiecznie czarne. Bacznie obserwował moją przerażoną, opuchniętą i zapłakaną twarz. Jego nozdrza rozszerzały się od ciężkiego oddechu.

― Stęskniłaś się? A to dopiero niespodzianka.

Mężczyzna sukcesywnie posuwał się do przodu, zabierając mi resztki przestrzeni osobistej. Najwidoczniej mój koniec był bliżej niż dalej.

― Nie zbliżaj się do mnie! ― krzyknęłam drżącym głosem. ― Widziałam, jak zabiłeś tego mężczyznę ― szepnęłam ze łzami w oczach.

Pan Gangster, niewzruszony moimi słowami, poczynił ostatnie kroki, stając niepokojąco blisko.

― Skąd masz ten adres? ― zapytał niebezpiecznie niskim głosem.

Z trudem przełknęłam ślinę. Spróbowałam uciec w prawo, wzdłuż ściany, lecz Noah nie pozwolił mi na to. Szybkim ruchem złapał mnie za szyję i przyszpilił do ściany, lekko ściskając krtań.

Zamknęłam oczy spanikowana. Choć byłam w tej chwili przerażona, to sam jego dotyk na mojej skórze był subtelny. Władczy i dominujący niemniej jednak, nad wyraz delikatny. 

A może tak mi się tylko zdawało?  

Noah tymczasem poluźnił uścisk, gładząc leniwie żuchwę smukłymi palcami. Zadrżałam pod wpływem tego nieoczekiwanego, niemal zmysłowego gestu. Otworzyłam oczy. Jego ciemne źrenice wwiercały we mnie baczne spojrzenie. Przypomniałam sobie chwilę z zaułka. Cholera, wracamy do punktu wyjścia, lecz teraz nie byłam już taka pewna i nie wiedziałam, czy chciałam go jeszcze bardziej prowokować.

― Powtórzę jeszcze raz. ― Noah zbliżył się do mnie. Nasze ciała dzieliły milimetry. W nozdrzach czułam jego korzenny zapach, który przyprawiał mnie o zawroty głowy. Oddychałam płytko, nabierając ostrożne wdechy do płuc. ― Skąd masz ten adres?

Patrzył na mnie wyczekująco, wściekle lustrując moją twarz. Jego klatka nerwowo unosiła się i opadała w szybkim oddechu. Z trudem panował nad emocjami. Westchnął ciężko, po czym drugą rękę położył obok mojej głowy, płasko na ścianie. Przymknął oczy. Wyglądał, jakby to wszystko wymagało od niego anielskiej cierpliwości.

― Liczę do trzech, kochanie. ― Otworzył oczy i podniósł swój wzrok na moje usta. ― Jeden ― zaczął odliczać. 

Rozchyliłam delikatnie usta, patrząc na jego miękkie, pełne wargi. 

To moja jedyna szansa.

Z sekundy na sekundę mój oddech stawał się coraz cięższy. Powietrze wokół nas stężało.

― Dwa ― powiedział napiętym od emocji głosem.

Cholera, teraz albo nigdy, bo naprawdę tu zginę!

Nie zastanawiając się dłużej, zgięłam kolano i z całych sił uderzyłam go w krocze.

― Kurwa! ― przeklął wściekle, zginając się nieznacznie.

Podziemny układ [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz