4. EMMA

2.9K 121 35
                                    

 Wiesz, że widok panny młodej w sukni ślubnej przynosi pecha? ― spytałam przekornie, wygładzając lśniący materiał śnieżnobiałej sukni.

― Nie wierzę w przesądy ― odpowiedział krótko. ― Po prostu, chcę mieć pewność, że wszystko będzie bez zarzutu. ― Jego oczy błysnęły. Noah podszedł do mnie, stając tuż za moimi plecami, kładąc swoje dłonie na moich ramionach. ― Ta będzie odpowiednia.

Przechyliłam głowę na bok, bacznie przyglądając się swojemu odbiciu.
Miał rację.
Materiał leżał idealnie, ale czy oby na pewno była na tyle perfekcyjna? W końcu zdążyłam dopiero przymierzyć trzecią suknię, jednak jeśli uważał, że w tej wyglądałam doskonale, to błędem byłoby szukanie kolejnego egzemplarza. Uśmiechnęłam się do swojego odbicia.

― Powinnam mieć welon? ― zapytałam żartobliwie. 

Fotograf zrobił kilka nowych ujęć. Uśmiechnęłam się i bez chwili wahania zarzuciłam ręce na jego szyję. Dzięki podwyższeniu, na którym stałam, nasze poziomy niemalże zrównały się.

― Nie chciałabym, by gazety pisały, że pani Gambino miała zbyt skromną suknię.

Noah zacisnął mocno szczękę, patrząc wprost w moje oczy. Kolejny flesz lampy błyskowej aparatu na chwilę osłabił ostrość mojego widzenia. Zmrużyłam więc oczy, czekając, by percepcja wzrokowa wróciła do normy.

― Zapewniam cię, że ta będzie doskonała ― odparł oschle, definitywnie kończąc temat.

Usłyszałam ciche chrząkniecie. Otworzyłam oczy i ujrzałam przed sobą ekspedientkę w asyście dwóch osób. Jedną z nich była słynna Klara Rock, najlepsza konsultantka ślubna w kraju. O przyjęciach, które organizowała, krążyły niezliczone legendy. Była nieoceniona, znana ze swojej perfekcji i opanowania, nawet w najbardziej kryzysowych momentach. Urządzała wszystkie śluby największych nazwisk show biznesu i polityki. Dla Klary, nie było rzeczy niemożliwych, a za odpowiednią opłatą wyczaruje wszystko, czego tylko sobie panna młoda zażyczy. Niestety z uwagi na szybki i niespodziewany termin, nawet dla takiego nazwiska jak Gambino niebyła w stanie wygrzebać terminu. Och, co za szkoda. Ze smutkiem w oczach przeniosłam wzrok na szczęściarę, której dostatecznie wcześnie udało się uzgodnić dogodny termin z konsultantką.

Niemożliwe.

Zmrużyłam oczy, wyostrzając wzrok. 

Zamarłam. 

Jak Nixonowi udało się załatwić Klarę, w tak krótkim czasie?! Przecież nazwisko Reynolds nijak może konkurować z Gambino, a jednak... Obok Klary, nie stał nikt inny jak, Zoe Aster.

Przyciągnęłam Noah bliżej siebie, gładząc jego szerokie barki, ostentacyjnie demonstrując, do kogo należy. Uśmiechnęłam się słodko do trzech par oczu wpatrujących się w nas. Jednak mnie szczególnie interesowała jedna para z nich. 

Ta najbardziej, szklista, bez życia, bez wyrazu i bez ekspresji. 

Zoe wyglądała jak duch człowieka. Jej blada twarz, apatyczne spojrzenie i wypruta z emocji mimika mówiły wszystko. Była załamana. Uśmiechnęłam się triumfalnie, niechętnie wypuszczając przyszłego małżonka z objęć. Co ważniejsze, Noah nie wyglądał na zbyt zadowolonego z faktu, że ktoś nam przerwał.

― Najmocniej państwa przepraszam, niestety sala została zarezerwowana wcześniej przez panią Klarę, a zatem będą państwo musieli przez pewną chwilę dzielić ze sobą wspólną przestrzeń ― wybąkała zakłopotana ekspedientka.

Noah powoli odwrócił się w stronę kobiety. Położył dłoń na moich lędźwiach. Jego lodowate spojrzenie padło wprost na ekspedientkę. Dziewczyna wzdrygnęła się nieznacznie, widząc wyraźne niezadowolenie w jego postawie. 

Ta biedaczka, w przeciwieństwie do Zoe, wie, z kim właściwie ma do czynienia...

Uśmiechnęłam się pod nosem i z zadowoleniem wyciągnęłam rękę, ponownie kładąc ją na jego ramieniu. Kolejny flesz sfotografował nasze twarze. Noah, odsunął się natychmiast. Pod wpływem jego kroku, zachwiałam się delikatnie. Niewzruszony, złapał mój łokieć, przytrzymując mnie w pionie. Kurwa, zaklęłam w duchu, przyklejając do twarzy sztuczny uśmiech. 

Jak zawsze, powściągliwy i opanowany do szpiku kości. 

Atmosfera zgęstniała. Niezadowolona, zacisnęłam usta w cienką linię, mimochodem poprawiając warstwy, rozkloszowanej sukienki.

― Zdecydujemy się na tą. ― Noah przerwał panującą w pomieszczeniu ciszę.

― Idealnie ― odpowiedziała kobieta z zadowoleniem wymalowanym na ustach.

Popatrzyłam na uradowaną ekspedientkę. No, jasne, kto by się nie uśmiechał, gdy przed oczami widziała kupę szmalu. Ikonki dolara dosłownie migały w jej oczach. 

Suknia była horrendalnie droga, ale właśnie na taką zasługiwała przyszła pani Gambino. Ekspedientka tymczasem zwróciła się do Zoe.

― Zapraszam do drugiej przymierzalni. ― Wskazała ręką podest po lewej stronie.

Niestety, Zoe stała i wpatrywała się wprost we mnie. Zastygła w miejscu patrząc lodowatym spojrzeniem w moje oczy. Wywróciłam znudzona oczami, że też musiała wtrącać swoje trzy grosze, nawet w takich okolicznościach. Wiem, że mamy sporo spraw do wyjaśnienia, ale to nie jest ani dobry czas, ani dobre miejsce na takie rozmowy. Miałam tylko nadzieję, że nie będzie na tyle głupia, by robić sceny przy tych wszystkich ludziach.

― Zapraszam panią, panno Aster. ― Dziewczyna powtórzyła swoje słowa, widząc między nami napięcie. Najpewniej była świadkiem nie jednego dramatu rozgrywającego się podczas przymiarek.

No tak, te oczy zapewne widziały niejedną dramę zazdrosnej, nic nieznaczącej byłej kochanki. 

Uśmiechnęłam się zadowolona i nachyliłam w stronę Noah. Zoe przeniosła swoje niemrawe spojrzenie na majestatyczną sylwetkę mężczyzny. Uśmiechnęłam się triumfalnie i odchyliłam w tył, ponownie przyglądając się swojemu odbiciu. W tafli gładkiego lustra ponownie złapałam jej spojrzenie. Zoe tymczasem kiwnęła głową z drwiącym uśmiechem i ze spuszczoną głową podążyła w wytyczonym kierunku, zaszczycając kobietę mało wyrazistym grymasem, który zapewne miał przypominać uśmiech. 

Och, wyglądała jak ostatnia sierota. 

Jak mogła sądzić, że ktoś taki jak Noah Gambino mógłby choćby na ułamek sekundy zwrócić na nią uwagę? 

Lustrowałam jej marną sylwetkę. Jej opuchnięty policzek, lekko siną skórę, wychudzoną sylwetkę. Cholera, mogłabym tak wyliczać w nieskończoność. Uśmiechnęłam się pod nosem. Ta mizerna kobieta nie sięgała mi do pięt. Noah tymczasem ponownie nachylił się w moją stronę. Gdy nasze oczy spotkały się w odbiciu lustra, powiedział krótko. Kolejny błysk oświetlił nasze twarze.

― Poczekam na ciebie. ― Musnął ręką moją dłoń i zachwycając mnie najpiękniejszym uśmiechem, poszedł z powrotem usiąść na kremowej kanapie, mieszczącej się na środku pomieszczenia.

Zerknęłam ostatni raz na swojego mężczyznę, który wpatrzony w ekran telefonu najwidoczniej wrócił do pracy. Westchnęłam w myślach i uśmiechnęłam się do swojego odbicia.

Podziemny układ [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz