48. ZOE

2.5K 140 92
                                    

Dzień dobry ! ❤❤

Będzie dość długo, 6k słów.

Miłej zabawy 🤪

------------------------

― Cholerne koszmary ― szepnęłam, ciężko oddychając; natychmiast zrzucając z rozedrganego ciała cienką warstwę ciepłego materiału.

Wlepiłam spojrzenie w czarny, kaszmirowy kłębek. Nie przypominałam sobie, bym widziała tę narzutę tutaj wcześnie.

Zdezorientowana, odgarnęłam ciemne kosmyki w tył. Zerknęłam na wyświetlacz telefonu.

― Kwadrans― szepnęłam, zdziwiona. ― Spałam zaledwie kwadrans, a już do zmęczonego umysłu wkradły się demony dzisiejszego dnia.

Bomba, którą zrzuciła na mnie Sophia, a później i Anthony, nie pomagała w trzeźwym myśleniu. Udręczony umysł w łatwy sposób gubił się w sennym mirażu. Trwoga o bezpieczeństwo Noah wkradła się w każdy zakamarek, a usłyszane słowa, skutecznie mieszały się z tymi z sennej projekcji. 

Nie miałam najmniejszej ochoty dłużej ukrywać własnych uczuć. Pierwszy raz miałam nieodparte wrażenie, że po miesiącu błądzenia w gęstej mgle, mleczna powłoka zaczęła opadać, pokazując realne ścieżki, którymi mogłam podążyć.

Nie chciałam już analizować. Nie chciałam już zgadywać; szukać odpowiedzi na masę retorycznych pytań, na które nie uzyskam odpowiedzi. Wyjaśnienia pojawiły się w najmniej oczekiwanym momencie. Nie miałam zamiaru na oślep szukać puzzli, do których już dawno zgubiłam opakowanie. Ostatecznie obrazek sam ułoży się w całość.

Od tej pory zamierzałam działać. Nie miałam najmniejszej ochoty zostawiać nic przypadkowi. Wszystkie informacje, do których się dokopałam i te, które dzisiaj usłyszałam, dały mi szeroki ogląd na bagno, w którym zbyt wiele czasu tonęłam, nie będąc niczego świadomą.

Bolało mnie lekceważące podejście rodziców. Zaplanowali każdy, najdrobniejszy aspekt mojego życia, skutecznie mamiąc wyssanymi z palca historiami z przeszłości, uważając, że tylko w taki sposób ochronią mnie przed przeszłością. Niestety. To owa przeszłość przypomniała sobie o moim istnieniu.

Stefano Ferro.

Człowiek, który z wyrachowaniem zabił moich dziadków. Człowiek, który dla władzy, zabił niewinnych ludzi, by niespostrzeżenie sprawdzić własne domysły.

Niepodważalnie, Stefano Ferro, to człowiek, który za wszelką cenę chce zapisać się w kartach historii i najwidoczniej nie cofnie się przed niczym.

Jego władza słabnie, a jeśli wierzyć temu, co powiedział Anthony, mafia, jaką znał, znajdowała się na wymarciu.

Władza i pieniądze potrafią dostatecznie namieszać w głowie...

Słowa Noah miały ukryte dno. Wtedy nie byłam pewna, co miał na myśli, dzisiaj, wiedziałam, że to zdanie równie dobrze mogło tyczyć się Stefano.

Martwiła mnie jeszcze jedna rzeczy.

Nadal widziałam w tym wszystkim pokaźną lukę, a moje myśli nieustannie krążyły wokół tych wszystkich wydarzeń. Coś tu się nie zgadzało. Choć opowieść, Anthonego, Sophi czy chociażby Noah dostarczała mi wielu faktów, to jednak niechciane znaki zapytania namnażały się nad jednym z pytań.

Dlaczego Gambino nie jest w stanie usunąć ze swojej drogi Stefano Ferro?
Dlaczego, rywalizując o władzę, oboje stwarzając dla siebie wzajemne zagrożenie, pozwalają na swobodne funkcjonowanie drugiego...?

Niestety miałam na to jedną odpowiedź; Noah musiał mieć coś, na czym zależało Ferro i odwrotnie. Tylko co?

― W co ty się wpakowałeś, Noah... ― szepnęłam, nie mogąc odgonić niepokoju, który na dobre rozgościł się w każdej mojej komórce.

Podziemny układ [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz