52. ZOE

2.1K 110 58
                                    

Nieobecna, wpatrywałam się w ostatnią wiadomość od Lincolna.

―Skąd wiedział o obrazie? ― rzuciłam w pustą przestrzeń przestronnego pokoju.

Próbowałam się z nim połączyć, lecz pomimo licznych prób, Dylan nie odbierał. 

Westchnęłam przeciągle, bezradnie spoglądając na sufit. Powinnam zakończyć współpracę z Dylanem, zanim wpadnie na trop nocnej działalności świra Gambino. Nie byłam w stanie rozgryźć, czy Dylan Lincoln, aby na pewno był moim sprzymierzeńcem. 

A co jeśli jego pobudki nie są czysto altruistyczne?
Co, jeśli i w jego działaniach znajduje się drugie dno?
Co, jeśli jego pomoc wynika z czysto egoistycznych przyczyn?

Muszę to zakończyć.
Natychmiast.

Kiedy mój kciuk zawisnął nad zieloną słuchawką sygnalizującą nawiązania połączenia. Zlękniona, podskoczyłam, słysząc pukanie.

― Cholera... ― szepnęłam wystraszona, cudem łapiąc telefon.

― Proszę!

Krzyknęłam, rzucając aparat na łóżko. Drzwi uchyliły się, a w ich progu spostrzegłam Felipę. Kobieta uśmiechnęła się serdecznie.

― Śniadanie już gotowe, panienko. Wszyscy już są. Brakuje tylko panienki.

― Zaraz przyjdę. ― Odwzajemniłam jej uśmiech. ― I błagam, mów mi po imieniu.

― Postaram się.

― Felipo?― Kobieta zatrzymała się w progu.

Rozbita, przetarłam czoło ręką, na nowo zbierając myśli.

― Nie wiem, co mam robić. ― Uśmiechnęłam się słabo, podnosząc wzrok na Felipę. ― A raczej, co powinnam zrobić. To wszystko jest... takie skomplikowane. On jest skomplikowany. Czasami tak ciężko mi jest go rozgryźć. ― Pokręciłam głową zrezygnowana, wyginając nerwowo palce dłoni. ― Nie wiem, po co ja ci to w ogóle mówię.

Starsza kobieta, wahając się przez moment, lustrowała moją twarz nieodgadnionym spojrzeniem. W końcu weszła do pomieszczenia i usiadła obok mnie.

― Noah bywa szorstki, nieodgadniony, a nawet wybuchowy, ale czasami po prostu musi taki być. Ten świat jest trudny i nie każdy się w nim odnajdzie. Noah od zawsze był przygotowywany do roli, którą ostatecznie przyszło mu odegrać, jednak objęcie tronu przyszło zbyt wcześnie. Nie tak to miało wyglądać. To pogubiony chłopak, lecz uwierz mi, o gołębim sercu. Najpierw śmierć Charlotty, a później te wszystkie, tragiczne wydarzenia... Zamknął się w sobie na wiele lat. Zbyt mocno pokiereszowany, nie potrafił poukładać sobie życia. Zbyt długo obwiniał się o śmierć Anastazji i Williama, a żądza zemsty przyćmiła wszystkie inne wartości. Jednak dzięki tobie, na nowo zapragnął żyć. To naprawdę dobry chłopak. On wygra. Dla was obojga. To jego ostateczna walka i wiem, że zrobi wszystko, by zakończyć, to, co dręczy go przez zbyt wiele lat. ― Kobieta uścisnęła pokrzepiająco moją dłoń.― Posłuchaj własnego serca, Zoe. Ono będzie wiedziało, co robić, a reszta... Reszta ułoży się sama.

Wstała i pokierowała kroki w stronę drzwi, dając mi chwilę do namysłu.

― Posłuchaj własnego serca ― powtórzyłam w zamyśleniu jej słowa.

Prawdą było, że już dawno wybrałam, choć zbyt długo nie chciałam w to uwierzyć. Czy teraz byłąm gotowa przyznać nie tylko przed sobą, ale i przed nim samym, co tak naprawdę do niego czuję?

Przygryzłam wargę i zamyśleniu, uderzyłam kilka razy nogą o drewniany podest. Odłożyłam telefon i w końcu pewna tego, co powinnam zrobić, ruszyłam do drzwi.

Podziemny układ [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz