EPILOG/ Od Autora/ ZAPOWIEDŹ

3K 127 121
                                    

EPILOG


NOAH

18 lat wcześniej

Usłyszałem hałas. Wstałem z łóżka i skierowałem kroki w stronę wyjścia z pokoju. Wyszedłem na korytarz. W ciemności spowijającej wąskie przejście ujrzałem znajomą postać. Mężczyzna, rozglądając się po holu, biegł w moją stronę.

― Wujek Anthony? Co ty tu robisz? ― spytałem zaniepokojony. ― Gdzie tata?

― Posłuchaj mnie. ― Wujek położył rękę na moim ramieniu. ― Jesteście w niebezpieczeństwie. Biegnij ostrzec mamę i siostrę. Weź to.

Podał mi błyszczącą berettę. Wziąłem do ręki broń. Nie była mi obca. Ojciec uczył mnie strzelać, a ja również i w tym okazałem się niezwykle dobry. Lubiłem ciężar broni, jednak strzelnica była czymś innym; poza nią i polowaniami nigdy nie wolno mi było choćby trzymać jej w rękach. Aż do dzisiaj. Zacisnąłem szczękę i spojrzałem na wujka Anthonego.

― Jeśli coś zauważysz. Nie wahaj się, chłopcze. Strzelaj.

Pomachałem energicznie głową i nie zwlekając dłużej, pobiegłem do sypialni rodziców. Mamy nie było w środku. Przestraszony, wyjrzałem przez okno. Zaciskając mocniej dłoń na rękojeści broni, rzuciłem się w stronę drzwi; błyskawicznie zbiegając po schodach. Serce tłukło się w mojej klatce w przerażającym tempie.

― Mamo!

Zacząłem biec w jej stronę. Spojrzała na mnie ostrzegawczo. Przerażony, stanąłem w miejscu, rozumiejąc powagę sytuacji. W milczeniu obserwowałem, jak dystans między mamą a intruzem zaczął się zmniejszać.

― Tylko spokojnie. ― Wyciągnęła w stronę chłopca rękę. ― Nie musisz tego robić. To tylko dziecko. ― Jej głos zadrżał. ― Tak jak ty... ― Mama przeniosła wzrok na mnie. ― Noah, zabierz siostrę w bezpieczne miejsce. Już. ― Postawiła kolejny krok w stronę obcego. ― Daj mu odejść. O nic więcej nie proszę.

Chłopiec zawahał się, lecz jego broń nadal była wycelowana w mamę. Zacisnąłem dłoń na rękojeści beretty, powoli unosząc rękę ku górze.

Zacząłem ciężko oddychać, koncentrując się na powolnym ruchu.

Niespodziewanie z domu dobiegł hałas. Opuściłem rękę. Intruz, zdekoncentrowany, popatrzył na wejście. Podobnie jak mama, lecz ja nie byłem wstanie oderwać spojrzenia od chłopca, wciąż celującego do mamy.

Wiedziałem, co powinienem zrobić.
Wiedziałem, że powinienem wycelować, lecz broń momentalnie stała się ciężarem uniemożliwiającym podniesienie ręki.

Kiedy kolejne dźwięki dobiegające ze środka stały się głośniejsze, dostrzegłem, że w korytarzu pojawiła się kolejna obca postać, kierująca kroki na dziedziniec.

― Daj nam odejść.

Mama ponownie postawiła krok w stronę chłopca. Kiedy ze środka dobiegł błysk i towarzyszącym mu dźwiękiem wystrzału, zdekoncentrowany, odwróciłem głowę w stronę rezydencji.

Usłyszałem ponowny huk. Lecz ten był dużo bliżej. Czas momentalnie stanął w miejscu.

―Mamo!

Przerażony pobiegłem w stronę kobiety leżącej na ziemi. Widziałem krew, choć nie byłem pewien, skąd dokładnie pochodziła. Spojrzałem na jej brzuch. Na czarnej koszuli pojawiła się ciemna plama, powiększająca się z każdą chwilą. Uniosłem jej głowę, opierając na własnych kolanach. Zacząłem uciskać ranę, próbując zatamować krwotok.

Podziemny układ [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz