12. ZOE

2.8K 118 27
                                    

Po nieskończonej ilości spotkań, tuzinie kaw, oraz setce papierów i raportów w końcu nadeszła pora na lunch, choć lunch, to dużo powiedziane. Jak się okazało, prezes Gambino, był niesamowicie zajętym człowiekiem. Jego dzień był po brzegi wypełniony spotkaniami, rozmowami, a także ciągłymi analizami. Prawdę powiedziawszy, nie miałam bladego pojęcia, jak znajduje czas na resztę swoich nocnych biznesów. 

Dzień minął nam w mocno oziębłej atmosferze. Noah w większości przypadków wydawał mi polecenia, które bezzwłocznie musiałam wykonać. Nasza rozmowa w windzie, a zwłaszcza mój atak na jego osobę nie poprawił, a tylko pogorszył nasze stosunki. Może tak będzie lepiej? W końcu sama tego chciałam.

Właśnie dochodziła 16-nasta, jednak Noah nie pozwolił mi wyjść, zasłaniając się kolejnym ważnym spotkaniem, choć doskonale wiedział, że mam randkę z samą Klarą Rock. 

Nie mając innego wyjścia, zaprosiłam ją do biura. Dzięki jej łaskawej naturze i najpewniej hojnemu honorarium, które dostała od Nixona, półgodziny później zjawiła się w GAMBINO Inc. Przynajmniej nie musiałam witać jej w swoich przypałowych, różowych kapciach. 

Kwadrans po moim porannym przybyciu do biura, sekretarka pana Prezesa-Gangstera przyniosła mi boskie botki od Prady w ciemno-granatowym kolorze, które dziwnym trafem, idealnie komponowały się z moim płaszczem. Choć nie chciałam ich przyjmować, to w tym momencie nie miałam większego wyboru i nie miałam najmniejszej ochoty zastanawiać się, jak tego dokonał i kiedy poprosił ją o ową parę butów, jeśli byłam z nim przez cały ten czas, a nie słyszałam, by polecał komukolwiek poranną eskapadę do butiku Prady

Tak więc, z naburmuszoną miną wzięłam od niej najpiękniejszą parę butów, którą widziałam od miesiąca i nadąsana nasunęłam miękką skórę na stopy. Oczywiście wewnątrz cieszyłam się jak dziecko, ale prędzej zgnije w piekle, niż pokażę Gambino swoją radość, dając mu tym samym satysfakcję. Jednak, pomimo moich najszczerszych starań, kiedy założyłam botki na nogi, trudno było mi ukryć zachwyt, co nie uszło uwadze prezesa. Zadowolony uśmiechnął się półgębkiem, wlepiając we mnie spojrzenie ciemnych oczu. Drań, doskonale wiedział, że mam bzika na punkcie butów, choć sama nie wiem skąd. Jakkolwiek nie było, lepsze to niż włochate, wściekle różowe futrzaki. 

Przynajmniej tak sobie wmawiałam.

Z wystudiowanym uśmiechem numer jeden, który przydawał mi się za każdym razem, gdy towarzyszyłam ojcu na spotkaniach biznesowych, poprosiłam kobietę o zajęcie miejsce na ciemnej kanapie ustawionej w lekko odosobnionej części gabinetu. Zerknęłam na Noah. Na szczęście mężczyzna był pogrążony w jakiś pilnych prognozach giełdowych. Najwidoczniej nie miał najmniejszego zamiaru opuszczać swojego miejsca, nie dając mi tym samym choćby namiastki intymności. 

Chryste, jak ten mężczyzna mnie irytuje! 

W dodatku byłam totalnie nabuzowana. Przez brak snu, nie mając innego pomysłu, wlałam w siebie hektolitry kawy, która zaczynała szaleńczo buzować w moich żyłach. Z westchnieniem opadłam na kanapę. 

Zapowiada się ciekawe popołudnie

Klara, nie tracąc czasu, zaczęła z grubej rury dosłownie zasypując mnie lawiną informacji. Jak widać, w tym przypadku, maksyma – czas to pieniądz, została motywem przewodnim dzisiejszego spotkania.

― Większość szczegółów omówiłam już z Nixonem, okazało się, że wiele spraw mieliście już ustalonych, co w znaczny sposób ułatwi nam pracę, zwłaszcza, że nie mamy zbyt dużo czasu. Na szczęście wszelkie dekoracje, kolorystykę i zaproszenia mamy już załatwioną, zostało nam ustalenie dokładnej listy gości, czy chciałabyś kogoś dopisać?

Podziemny układ [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz