18. ZOE

4.1K 133 103
                                    

Cześć, 
tym razem będzie dość długo, trochę mnie poniosło - ponad 8,5 tys. słów.

Miłego czytania :)

__________

Niespokojna leżałam w hotelowym pokoju, w obcym pomieszczeniu, otulona obcą pościelą i obcym zapachem. Tęskniłam za swoim mieszkaniem, jednak nie byłam gotowa, by do niego wrócić. Przymknęłam powieki, miałam wrażenie, że znów przyśni mi się spokój w postaci jego ramion, który otulił mnie zeszłej nocy. Chciałam znów poczuć na sobie jego dotyk, który otuliłby mnie do snu, jednak dziś, mój zmęczony umysł, nie zaszczycił mnie takową projekcją. Niestety, dziś czułam tylko strach.

― Cholera. ― Zaklęłam, wstając, jednocześnie otulając odrętwiałe ciało w ciepłą pościel.

Wyglądając jak baranek Shaun po przejściach. Z narzuconą na głowę kołdrą, poczłapałam do okna. Mijając lustro, zerknęłam przelotnie na swoje dziwaczne odbicie. Buka z Muminków przy moim aktualnym, upiornym zachowaniu i wyglądzie jest małą traumą.

Na dole, standardowo, stał Dex, bacznie obserwując otoczenie.

― Szeryf dzielnicy się znalazł ― prychnęłam rozbita.

Porzucając moją szatę a'la duch na podłogę, zaczęłam niespokojnie chodzić po ciemnej przestrzeni pokoju. Wyginałam nerwowo palce, zastanawiając się nad słowami Dylana.

― Co tam się mogło wydarzyć? ― zadałam retoryczne pytanie, myśląc o zachowaniu Noah w restauracji.

Jego groźba przeraziła mnie. Niestety, tym razem, zinterpretowałam jego słowa zdroworozsądkowo. Nie mogłam narażać swoich bliskich. Co gorsza, Gambino miał rację, bo jeśli na własnym życiu mogło mi nie zależeć, to nigdy nie pozwolę narazić moich bliskich na niebezpieczeństwo.

Zastanawiam się też czy naprawdę, Noah, byłby zdolny do takiego okrucieństwa? Chociaż, czemu nie? Przecież już raz okiwał mnie w bestialski sposób, jednak pomimo tych wszystkich okrucieństw, jego sprzecznego zachowania i bezlitosnych słów, nadal nie byłam w stanie uwierzyć; nadal do mnie nie docierało, że w rzeczywistości mógłby mnie skrzywdzić. 

Czy tego chcieliśmy, czy nie, łączyła nas dziwna, pokręcona więź. Nie wiedziałam, co to jest i nie sądziłam, by i on wiedział, ale ta niewidzialna aura, nieustanie nam towarzyszyła. W głębi duszy czułam, że Noah mnie nie skrzywdzi, przynajmniej fizycznie. Nie to było jego celem. Jednak nie miałam już takiej pewności względem swoich bliskich, a zwłaszcza względem Nixona.

Niespodziewanie usłyszałam charakterystyczny, niski dźwięk telefonu. 

Kto może wysyłać wiadomości w środku nocy? 

Możliwe, że Nixon w końcu znalazł chwilę czasu do naskrobania choćby SMS-a. Podniosłam komórkę i otworzyłam okienko dumnie prężące się na ekranie startowym, jednak wbrew moim najśmielszym oczekiwaniom, zdawkowa notka była od mamy.

Nasza podróż właśnie została brutalnie przerwana. Wracamy jutro do kraju. Ojciec dostał pilne wezwanie. Pojawił się pewien problem z transakcją. Poza tym, musimy porozmawiać o przygotowaniach do ślubu. Martwię się, Zoe.

Kocham, mama.

― Ta, porozmawiać. O ślubie. Tylko którym? ― prychnęłam sarkastycznie.

Rozgniewana, rzuciłam telefon na blat. Ślub. Pięknie powiedziane. Nixon nadal się nie odezwał. Uraczył mnie jedynie zdawkową informacją o braku czasu, po czym wyłączył telefon. Ja natomiast wysłałam Dylanowi wszystkie zdjęcia i dane, o które poprosił. Zanim podejmę jakąkolwiek decyzję, muszę się dowiedzieć, czy te fotografie są autentyczne. W tym momencie, naprawdę  nie zdziwiłoby mnie nawet lądowanie kosmitów obok samochodu Dexa i choć te fotografie wydają się prawdziwe, to jednak Photoshop potrafi zdziałać niewiarygodne cuda. Dodatkowo, bez względu na to, jaki będzie werdykt, muszę wiedzieć, od kogo są te barwne akty i w jakim celu je przysłał? 

Podziemny układ [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz