31. ZOE

2.8K 137 76
                                    

Podróż minęła w kompletnej ciszy. Po raz kolejny zadziałała dobrze mi znana procedura; brak radia, brak rozmów i brak miejsca na jałowe rozmowy. Wrócił stary, dobry i małomówny, cerber Dex.

Gdy mężczyzna zatrzymał samochód przed moim tymczasowym domem, wysiadłam z auta, natychmiast kierując kroki na odpowiednie piętro.

Nie chciałam rozpamiętywać niczego, co wydarzyło się przed świtem.

Chciałam zapomnieć.

Dostać amnezji i nigdy więcej nie przywoływać retrospekcji katastrofalnych w skutkach wspomnień ― to, co miało miejsce kilka godzin temu, w istocie nie wydarzyło się w ogóle, a przynajmniej tak zamierzałam traktować ostatnie godziny.

Miałam plan. Chciałam zabrać swoje rzeczy i wrócić do dawnego, poukładanego życia. Do mieszkania, w którym najwyraźniej zostawiłam mózg i właśnie zamierzałam go odzyskać. Przyszedł najwyższy czas, by odzyskać kontrolę, którą ktoś na moment wytrącił z moich rąk.

W trakcie jazdy postanowiłam, że nie spotkam się z Noah już nigdy. Nie wrócę do Gambino INC. W dupie miałam te wszystkie, górnolotne klauzury. Jeśli zajdzie taka potrzeba, pójdę do sądu. Zapłacę jałmużnę za zerwanie umowy, ale przysięgam, uwolnię się od tego wilka w owczej skórze raz na zawsze.

Z uśmiechem na twarzy i nowym zastrzykiem adrenaliny, wkroczyłam do sterylnej przestrzeni. Kiedy przekroczyłam próg hotelowego pokoju, mrugnęłam kilkukrotnie, zawieszając nieobecny wzrok na pustym miejscu przy łóżku.

I to by było tyle w temacie odzyskiwania kontroli...

Przetarłam twarz dłońmi i trzasnęłam ostentacyjnie drzwiami. Ktoś pod moją nieobecność ponownie wszedł do pokoju i zabrał skarbonę pełną fantów.

Opadłam na krzesło i wlepiłam wzrok w puste miejsce po sportowej  torbie należącej do zmarłego Franka Poorte.

― Ahoj, przygodo! ― powiedziałam, unosząc kpiąco rękę ku górze. ― Chciałam przygody, to ją dostałam.

Nie byłam w stanie zrozumieć, jak to się stało, że wdepnęłam w tak cholernie cuchnące gówno, które ciągnęło się za mną w tak bezlitosny sposób?

Czy to był Gambino?

Czy teraz gdy powiedziałam mu wszystko, co chciał wiedzieć, a nawet więcej, znowu ze mnie zadrwił? Może wysłał Bena, Lorenzo, albo Dexa po torbę? Może Noah, przyjechał do hotelu, gdy zostawił mnie w swojej twierdzy? A może, po dokumenty, przyjechała sama Anastazja w asyście Rosyjskiego byczka?

Zaczynałam gubić się w tym wszystkim.

Nie, kłamię.

Ja od początku byłam zagubiona, jak dziecko we mgle, i miałam wrażenie, że od zbyt dużego natężenia szarości, zaczęłam już ślepnąć, bo przestałam widzieć cokolwiek. Nie dostrzegałam już żadnej logiki.

W mojej dłoni zawibrował telefon. Spojrzałam na wyświetlacz. Po chwili telefon ponownie zagrał znajomą melodię. Wróciłam wzrokiem do wcześniejszego punktu. Przekręciłam głowę w bok, przesunęłam palcem po zimnym szkle wyświetlacza i odebrałam nachalne połączenie.

― Mamo, to nienajlepsza chwila.

― Chryste, Zoe, gdzie ty się podziewasz?! ― Jej krzyk był tak donośny, że musiałam odchylić słuchawkę od ucha. ― Odchodzimy od zmysłów, zamartwiając się o ciebie!

Kobieta była wyraźnie poruszona, a jej apodyktyczny głos, zasiał we mnie małe ziarenko niepokoju. Poprawiłam się nerwowo na krześle i natychmiast otrząsając się z apatii, skupiłam całą uwagę na rozmowie.

Podziemny układ [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz