Zaparkowałam pod swoją kamienicą. Ostrożnie rozejrzałam się po ciemnej okolicy. Na szczęście, nic nie zwróciło mojej uwagi. Chwilowo, nigdzie nie czułam się bezpiecznie. Zdenerwowana, popatrzyłam na pogrążone w ciemności okna, dobrze mi znanego, mieszkania na trzecim piętrze. Żując nerwowo wargę, opadłam z impetem na skórzany fotel, krzyżując ręce na piersi.
To chyba nie był jeden z moich najlepszych pomysłów.
Zresztą, kolejny do kolekcji.Przetarłam mokrą od potu twarz. Zmęczenie i zdenerwowanie, a zwłaszcza bark snu, zaczynały wdawać mi się we znaki. Przebiegłam pedantycznym wzrokiem po każdym samochodzie znajdującym się w zasięgu mojego spojrzenia. Zaczynałam popadać w paranoję. Zerknęłam na wsteczne lusterko. Wszędzie panowała grobowa cisza. Dookoła nie było żywej duszy. Najwidoczniej tylko ja byłam na tyle szalona, by błąkać się nocą po mieście. Ostatecznie skupiłam wzrok na swoim odbiciu. Mój beznamiętny wzrok błądził po okaleczonych partiach twarzy. Wycieńczona, przymknęłam powieki, nabierając do płuc głębokie, uspokajające oddechy, wstrzymując na nowo zbierające się w kącikach oczu słone krople.
― Chrzanić to ― wyplułam słowa jedno po drugim. ― Albo teraz, albo nigdy.
Wzburzona, wyskoczyłam z samochodu i pobiegłam do budynku. Przeskakując po kilka schodków, w rekordowym tempie, dotarłam na ostatnie piętro. Gdy otworzyłam drewniane drzwi, wpadłam z impetem do środka, niezwłocznie zapalając światło. Z westchnieniem ulgi popatrzyłam na stół, przy którym kilkanaście godzin temu siedział on. Przerażona torem, na który wskoczyły moje myśli, pognałam do sypialni. Niestety, gdy zerknęłam na zmiętą pościel leżącą na łóżku, moja rozpacz się pogłębiła.
Wpadłam do garderoby, trzęsącymi rękoma dobywając z górnej półki swojego glock'a. Zabrałam cały zapas ostrej amunicji. Spod łóżka wyjęłam ulubioną torbę podróżną od Louis Vuitton, nerwowo wrzucając do jej wnętrza wszystkie niezbędne rzeczy.
Sięgnęłam po ładowarkę znajdującą się w kontakcie nad łóżkiem. Na moje nieszczęście, pod wpływem ruchu, korzenny zapach wzbił się w powietrze, atakując moje nozdrza i torturując mój umysł, na nowo przypominając mi chwile, które zdawały się być jedynie wytworem wyobraźni. Słaby mur, który wokół nich wzniosłam, zaczął się sypać jak za dotknięciem magicznej różdżki. Słowa, gesty, które zostały wypowiedziane, powróciły do mnie, bezpowrotnie spychając mnie na skraj przepaści.
Ze łzami w oczach szarpnęłam za pościel, ciskając ją wściekle na podłogę. Rozżalona zrzuciłam wszystkie przedmioty stojące na nocnej szafce, rozbijając wszystko w drobny mak, mącąc spokój nocy przeraźliwym hukiem. Rozjuszona, złapałam za lampkę nocną, rzucając nią z całych sił o ścianę.
― Jak on mógł mi to zrobić! ― Wrzeszczałam jak szalona, rzucając wszystkim dookoła.
Niespodziewanie, ktoś złapał mnie od tyłu, skutecznie blokując moje ciało. Zaczęłam się dusić, spanikowana, pijana od strachu paraliżującego moje mięśnie.
― Uspokój się, to ja, Ben ― powiedział, nadal trzymając mnie kurczowo w ramionach.
Słysząc jego znajomy głos, bezsilna opadłam na podłogę. Ben, nie puszczając mnie, osunął się razem ze mną, kołysząc uspokajająco nasze ciała. Zaczęłam szlochać, wtulona w jego pierś, kurczowo zaciskając dłonie w pięści. Wszystkie emocje, żal i gorycz opuszczały moje wnętrze z każdą, kolejną łzą. Ben uspokajał mnie, nadal trzymając w ramionach moje ciało targane spazmami, głaszcząc uspokajająco po głowie i plecach. Gdy zabrakło mi łez, a drgawki ustąpiły, odezwał się żartobliwie.
― Nie sądziłem, że taka filigranowa osóbka jest w stanie zdemolować pół mieszkania, w tak krótkim czasie. Jesteś lepsza niż połowa naszych ludzi. Chyba muszę rozpatrzyć twoją kandydaturę. ― Zaśmiał się lekko, lustrując wzrokiem pomieszczenie. ― Niezły bajzel tu urządziłaś.
CZYTASZ
Podziemny układ [18+]
RomanceCykl: Elitarny krąg ( tom 3) thriller psychologiczny/romans/akcja Romans mafijny. "Opowieść, która budzi nadzieję na miłość i wiarę w nią." Kontynuacja serii Elitarny krąg. W trakcie pisania. ⚠ UWAGA: opowiadanie zawiera SCENY EROTYCZNE, PRZEKLEŃST...