32. Emma

2.6K 126 91
                                    

Cześć!

Dzisiejszy rozdział nie będzie za długi, ale znów trochę namiesza Wam w głowach... 

Wiem, niedługo znienawidzicie mnie za te zwroty akcji... 🙈

Ale jest jeden plus! Zaczną pojawiać się (mam nadzieję!) kolejne odpowiedzi na pytania kołatające się w Waszych głowach.

Miłego czytania. ❤

--------------------------

― Zostaw to! ― Nixon wyrwał ubrania z moich rąk.

― Nie mogę, Nixon! ― warknęłam rozedrgana, na nowo podnosząc rzeczy z podłogi. ― Wszystko skończone. On mnie zabije, i ciebie też, jeśli nie znikniesz z jego radaru. ― Zaczęłam się śmiać i spojrzałam na posępną twarz mężczyzny. ― Pokusiłabym się o stwierdzenie, że ciebie nawet szybciej, niż mnie. Na twoim miejscu szukałabym kryjówki na najbliższą dekadę, bo gwarantuje ci, że jeśli zbliżysz się do niej, a on się o tym dowie, nie daruje ci tego.

― Co ty pierdolisz?!

― Nie słyszysz, co mówię?! Gra skończona! To koniec. Nie dam rady. Wszystko skończone. Czego tu nie rozumiesz?! ― Wysyczałam prosto w jego twarz. ― Gambino nie zabił Gottiego! Cały plan się posypał! Za to, ktoś chciał sprzątnąć Zoe.

― O czym ty, kurwa, mówisz?!

― O snajperze! Jezu, z głupim na rozum się zamieniłeś?! Ktoś chciał ją sprzątnąć. Gotti uciekł. W dodatku Gambino, myśli, że to ja.

Reynolds uczynił krok w moją stronę.

― Masz coś z tym wspólnego?

― Popierdoliło cię do reszty?! Nigdy bym jej nie zabiła. Zoe jest dla mnie jak siostra! Nie nasłałabym na nią strzelca.

― Łżesz. ―Nixon podszedł do mnie, szarpiąc mnie za ramię. ―Zrobiłaś to?! ― wysyczał, ściskając mocniej moją rękę.

―Nie. ―Popatrzyłam w jego przerażone oczy. ― Przeliterować ci, czy teraz zrozumiałeś? Może i jestem suką, ale nie posunęłabym się do zabójstwa. To twoja domena ― warknęłam niezadowolona. ― Najwidoczniej, przeceniasz mnie.

― Nie wierzę ci. ― Nixon napierał na mnie coraz bardziej. ― Całe życie robiłaś wszystko, by uprzykrzyć jej życie. Cały czas rzucałaś kłody pod jej nogi. Jesteś niepoprawną pijawką, wysysającą ze wszystkich dookoła życie. ― Nixon posuwał się w moją stronę.

Zaczęłam cofać się , coraz bardziej przerażona jego słowami i postawą.

― Co ty chrzanisz? ― Powiedziałam drżącym głosem. ― Coś ci się pomieszało. To nie ja wskoczyłam ci do łóżka. To nie ja wymyśliłam cały ten genialny plan z kradzieżą pieniędzy. Nie wybielisz się, zwalając na mnie swoją winę.

Nixon, głuchy na moje słowa, nadal kontynuował swój wątek, zbliżając się niebezpiecznie blisko.

― Stanowisz zagrożenie, Emmo. Przykro mi. Sądziłem, że jesteś mądrzejsza, że życie zdążyło cię czegoś nauczyć. Myślałem, że uciekniesz z pieniędzmi, że znikniesz z mojego życia, zostawiając w końcu nas w spokoju. Miałem nadzieję, że z twoją pomocą zakończę wszystkie swoje problemy, ale ty okazałaś się ich początkiem, a zarazem końcem.

Kiedy plecami dotknęłam zimnej ściany, zrozumiałam, że droga mojej ucieczki właśnie się skończyła...

― Odejdź. Odsuń się, Nixon. ― Kiedy stanął naprzeciwko mnie, spróbowałam go odsunąć. Niestety, ten ani drgnął. Spróbowałam go odepchnąć. ― Boje się ciebie. Zostaw mnie w spokoju!

Podziemny układ [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz