Nawet opróżnienie połowy butelki szkockiej nie pomogło mi uśmierzyć bolesnych wątpliwości nieustannie kotłujących się w mojej głowie. Wciąż nie byłem pewny słuszności jego powrotu. Nie podobał mi się pomysł sprowadzenia Reynoldsa, a zobaczenie Zoe przy jego boku, było ostatnią rzeczą, którą chciałem ujrzeć, jednak w tej chwili, nie miałem lepszej perspektywy. Nie udało mi się wymyślić innego, równie bezpiecznego sposobu zapewnienia jej należytej ochrony. Jedyny dostępny i możliwy sposób był równie irracjonalny, co na starcie skazany na porażkę. Nie mogłem zmusić jej do ślubu, to nie średniowiecze.
Od kilku godzin siedziałem w gabinecie, drobiazgowo kalkulując wszystkie za i przeciw. Niestety przy tej rozgrywce nie pociągałem za wszystkie sznurki, a to niepokoiło mnie jeszcze bardziej. Kilka z nich, sprytnie prześlizgnęło mi się przez palce, zostawiając pole do popisu dla moich rywali.
Straciłem czujność.
Kolejny raz nie byłem wystarczająco skupiony na zadaniu, a moją uwagę nieustannie kradła nieobliczalna, Zoe Aster. Pierwszy raz od wielu lat nie wiedziałem, jak powinienem postąpić. Po raz pierwszy nie znałem dokładnego rozłożenia pionków na planszy. Pierwszy raz bałem się jak nigdy przedtem. Bałem się znów poczuć ten piekący ból, który zostawi w moim sercu wyrwę wielkości czarnej dziury. Bałem się, bo tym razem, po moim martwym sercu, nie zostanie już nic. Jeśli ją stracę, razem z nią odejdzie ostatnia cząstka mojego człowieczeństwa, którą na nowo tchnęła w moje jeszcze kilkanaście tygodni temu martwe ciało. Ciało, które karmiło się cudzym strachem, bólem i śmiercią, bezlitośnie, co rusz, odbierając duszę innym ludziom.
Odbierając duszę, Zoe.
― Psiamać ― zakląłem i nalałem do szklanki kolejną, pokaźną porcję alkoholu, który miałem nadzieję, w końcu skutecznie zagłuszy dręczące myśli i bezlitosne obrazy męczące mój umysł. Idealny obrazek perfekcyjnej rodziny z przedmieścia. Kreację Zoe w objęciach Reynoldsa.
Martwiła mnie obecność Ferro.
Czy można zaprzedać duszę diabłu dwukrotnie?
Kurwa, w moim przypadku wszystko było możliwe!
Strąciłem z tronu władcę i zająłem jego miejsce, ale nadal przed nim odpowiadam.Nie sądzę, by Ferro domyślał się, że wiem, co knuję. Stary sukinkot pożałował oddania steru w moje ręce. Niestety, okazałem się lepszy niż mógł przypuszczać w najśmielszych snach. Choć pomógł mi i jestem mu za to wdzięczny, to jednak całe piekło dookoła pośrednio było jego sprawką. Stefano Ferro ostatecznie zrzekł się swojej władzy pięć lat temu, ale wtedy nie znał jeszcze prawdy i miałem nadzieję, że nadal jej nie odkrył, a jego działania spowodowane są małym atakiem paniki względem utraty wpływów, lecz jeśli poznał prawdę, zamierzał znów upomnieć się o swój piedestał, na co w żadnym wypadku nie mogę pozwolić.
Oboje byliśmy nieufni, ale kto w naszym świecie potrafił zaufać komukolwiek? Władza i pieniądz wystarczająco mąciły w głowie, a każdy, kto posmakował choć jednej z powyższych rzeczy, już nigdy nie wróci na dół piramidy, lecz zrobi wszystko, by pozostać na szczycie.
Ponownie wróciłem myślami do Zoe. Mogłem ją zmusić do małżeństwa. W ten sposób mógłbym ją chronić dwadzieścia-cztery godziny na dobę. Nie musiałbym się z niczym kryć, ale wiedziałem, że w ten sposób tylko ją unieszczęśliwię. Dręczyła mnie też jedna, niepokojąca myśl ― co jeśli Zoe naprawdę kocha Reynoldsa?
Drzwi gabinetu uchyliły się. Do środka weszła Emma. Popatrzyłem na nią spod przymrożonych powiek, dopijając alkohol pozostały w szklance.
― Dlaczego nie śpisz? ― spytała kokieteryjnie, podchodząc bliżej.
CZYTASZ
Podziemny układ [18+]
RomanceCykl: Elitarny krąg ( tom 3) thriller psychologiczny/romans/akcja Romans mafijny. "Opowieść, która budzi nadzieję na miłość i wiarę w nią." Kontynuacja serii Elitarny krąg. W trakcie pisania. ⚠ UWAGA: opowiadanie zawiera SCENY EROTYCZNE, PRZEKLEŃST...