37. NOAH (cz.1)

3.9K 156 173
                                    

Ten rozdział będzie w częściach ( jest dość obszerny), na początek mam dla Was 6k słów. ❤

Miłego czytania.

---------------------------

Trzymanie jej drobnej dłoni w ręce było najprzyjemniejszym uczuciem, jakiego doznałem w całym swoim zepsutym życiu. Kolejny raz uświadomiłem sobie, że już nigdy nie wypuszczę ze swoich rąk skarbu, którym niepodważanie jest Zoe.

Liam miał rację. Byłem głupcem, sądząc, że uda mi się zapewnić jej bezpieczeństwo bez wykorzystania skrajnych narzędzi. Zerknąłem na jej zmartwioną twarz i, nie mogąc się opanować, pocałowałem ją przelotnie w skroń. Zoe przywarła do mnie, poddając się mojemu dotykowi.

Jak mogłem sądzić, że kiedykolwiek uwolnię się od jej uroku? Kiedyś, w przeszłości, było mi łatwiej zapanować nad własnymi pragnieniami, lecz teraz, gdy już jej posmakowałem, nie miałem najmniejszej ochoty oddać jej komukolwiek.

Nie pozwolę jej odejść. Już nigdy. Tylko śmierć nas rozłączy.

― Usiądź. ― Niechętnie puściłem jej rękę i wskazałem na skórzaną kanapę. Tę samą, od której wszystko się zaczęło.

Zoe popatrzyła na mnie z niemałym rozdrażnieniem, ale i zagubieniem.

―Zacznij się przyzwyczajać, bo niedługo ten dom będzie w takiej samej mierze twój, jak mój. ― Popatrzyłem na nią z ukosa, niezadowolony z grymasu ironii, który zagościł na jej pięknej twarzy.

Jednak, zamiast podjąć kolejną wymianę zdań, Zoe, nieobecna, powiodła ręką po blacie biurka. 

―Skąd miałeś badania? ― Popatrzyła na mnie, wydymając w zamyśleniu wargi. ―Zawsze bywasz przygotowany na przygodny seks i wyskakujesz tuż przed akcją z badaniami od lekarza? ― Otaksowała mnie gniewnym spojrzeniem. ― Masz jeszcze inne teczki? W zależności od okazji, którą przyszło ci aktualnie posuwać, w szufladzie trzymasz też zeznanie podatkowe i zaświadczenie od lekarza świadczące o prawdziwości twojego nieodpartego uroku, który ofiarujesz w genach w razie wpadki? ― Odwróciła się i założyła ręce na piersi. ― A i zapewne masz jeszcze za pazuchą wynik testu IQ, w razie, gdyby trafiła ci się prawdziwa intelektualistka.

Zacząłem się śmiać.

―Psiamać, Zoe, ja naprawdę, zacznę w końcu zapisywać twoje legendarne uwagi na mój temat. Podejrzewam, że niezły tomik by z tego powstał. Śmiało, możesz dorzucić coś jeszcze. ― Uniosłem brew ku górze, szczerze rozbawiony jej zachowaniem.

Prawdę mówiąc, na widok jej niezadowolonej miny, zaczynałem szczerzyć się jak ostatni baran. Jej zgryźliwa uwaga dotycząca moich relacji z innymi kobietami przyjemnie połechtała moje męskie ego.

―Nie schlebiaj sobie, Gambino. Nie jesteś jedyną osobą zaprzątającą moje myśli. W zasadzie to od pewnego czasu... ― Zrobiła teatralną przerwę, butnie spoglądając w moje oczy. ― Znajdujesz się w nich coraz rzadziej.

Uśmiechnąłem się, wsunąłem ręce do kieszeni spodni i przechylając głowę w bok, zacząłem przyglądać się jej sylwetce. Była taka piękna. Zacisnąłem mocno szczękę i otrząsając się z zamyślenia, rzuciłem nonszalancko, kierując kroki w stronę barku.

―Usiądź, kochanie.

―Dzięki ―odparowała. ― Postoję, prezesie Gambino.

Zatrzymałem się w miejscu i ponownie spojrzałem w jej oczy. Uśmiechnąłem się leniwie.

―Kurewsko kręci mnie sposób, w jaki wymawiasz moje nazwisko. ― Postawiłem krok w jej stronę. ― A przedrostek prezesa podsuwa mi tylko kolejne sposoby na wykorzystania twojego seksownego ciała po godzinach pracy. Więc jeśli chcesz porozmawiać, moja słodka Zoe, przestań mnie prowokować, bo obiecuję ci, że jestem gotów związać cię i wywieźć do biurowca GAMBINO, by tylko usłyszeć twoje słodkie jęki rozpływające się w nocnej ciszy betonowych ścian mojego gabinetu.

Podziemny układ [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz