Cassandra Flamel przeżywała ciężkie chwile. Niby dobrze wiedziała, co ją czeka na stażu u Snape’a, ale jednak udało mu się ją zaskoczyć. Negatywnie. A ona tak bardzo chciała się od niego uczyć! Miał zupełnie inne podejście do eliksirów niż jej słynny praprapradziadek, ale też znacznie bardziej nowoczesne. Na tym jej właśnie zależało, więc po studiach postanowiła wrócić do Hogwartu i rozpocząć praktyki pod okiem Snape’a. Teraz były chwile, że bardzo tego żałowała.
Przy nim kompletnie traciła głowę. Nie potrafiła pokazać swoich umiejętności, nie umiała sklecić nawet jednego sensownego zdania. Drżała ze strachu za każdym razem, gdy wchodziła do jego gabinetu, a w takim stanie nie było mowy o tym, żeby poprawnie przyrządziła jakikolwiek eliksir. Nie po to uczyła się trzy lata Alchemii, żeby teraz potykać się na każdym pytaniu czy poleceniu! Najgorsze było to, że zupełnie nie wiedziała, czemu tak się zachowuje.
Po miesiącu miała już serdecznie dość Snape’a, stażu i szkoły. Praktycznie co wieczór wracała do swojego mieszkania, chociaż mogła nocować w Hogwarcie i łykała zioła na uspokojenie licząc na to, że bolesne skurcze żołądka miną jej, nim zdąży położyć się spać. A i tak każdego poranka budziła się z płaczem. Nerwy i stres źle wpływały zarówno na jej zdrowie fizyczne, jak i psychiczne. Gdy w ostatni piątek września wyjątkowo została na noc w zamku, poszła prosto do pokoju gościnnego, gdzie wyczerpana padła na łóżko i rozpłakała się.
A następnego dnia rano wymknęła się z pokoju, żeby po raz ostatni przejść się po korytarzach Hogwartu. Podjęła decyzję o przerwaniu praktyki i od razu poczuła się lepiej. Wiedziała, że Snape’a na pewno ucieszy ta informacja, bo od samego początku dawał jej do zrozumienia, że jest mu tylko kulą u nogi.
Na pierwszym piętrze spotkała profesor McGonagall. Przywitała się grzecznie i chciała ją wyminąć, ale Minerwa nagle złapała ją za rękę i zatrzymała w miejscu.
– Cassandro, czy coś się stało? – spytała McGonagall z wyraźną troską w głosie.
– Nie... Wszystko w porządku, pani profesor – odparła niepewnie dziewczyna.
– Wydaje mi się, że coś cię martwi. Może napijemy się herbaty i, jeśli będziesz chciała, opowiesz mi o tym?
Propozycja była kusząca, więc Flamel skinęła głową i poszła za swoją dawną profesorką do jej mieszkania. Wnętrze, które zobaczyła za prostymi, drewnianymi drzwiami, odrobinę ją zaskoczyło. Było jasne, niewielkie, ale bardzo przytulne. Zachęcało by usiąść na kanapie i zapaść się w miękkich poduchach. Cassandra uległa tej pokusie, usiadła wygodnie, i z wdzięcznością przyjęła z rąk Minerwy kubek Earl Greya.
– To teraz mów, co cię gryzie? – spytała przyjaźnie starsza z kobiet.
– Nic... naprawdę nic... – Cassandra próbowała wykręcić się od odpowiedzi, ale głos jej zadrżał, a w oczach zaszkliły się łzy.
– Dobrze pamiętam, jaka byłaś, kiedy uczyłaś się tutaj te kilka lat temu – powiedziała Minerwa. – Co więcej, wiem, jak bardzo cieszyłaś się na te praktyki... A teraz wyglądasz, jakbyś się poddała, dlatego chciałabym spytać... Czy coś się zmieniło?
– Ma pani rację... Poddałam się. Mam dość i jeszcze dzisiaj złożę rezygnację – jęknęła Cassandra i ukryła twarz w dłoniach. – Nie dam rady... Profesor Snape...
Rozkleiła się kompletnie, a McGonagall pozwoliła jej się wypłakać. Nie czuła się zdziwiona tym, że Cassandra nie wytrzymywała z Severusem. Nikt normalny z nim nie wytrzymywał. Przynajmniej na początku, bo wystarczyło trochę lepiej go poznać, żeby jego towarzystwo stało się znośne. Panna Flamel miała szansę, by się o tym przekonać. O ile przetrwa okres próbny, a na to, chwilowo, się nie zanosiło.
– Chcesz zrezygnować?
– Tak. Nie nadaję się do tego.
– Ja rozumiem, że Severus mógł zaleźć ci za skórę, ale to jeszcze nie powód, żeby uciekać – stwierdziła Minerwa. – Musisz mu pokazać, że nie znalazłaś się tutaj przypadkiem.
– Jak? Próbowałam wszystkiego, ale za bardzo się go boję! – Cassandra zdenerwowała się co sprawiło, że usiadła prosto, a dłonie, które cały czas wyłamywała, przestały jej drżeć.
– Dlaczego?
– Nie wiem... Kiedyś... Kiedyś tak na niego nie reagowałam – jej głos był coraz bardziej stanowczy. – Ale teraz czuję się niekomfortowo w jego obecności.
Minerwa nie zmieniła wyrazu twarzy, chociaż bardzo chciało jej się śmiać. Siedząca przed nią młoda kobieta twierdziła, że boi się tak bardzo, że jest gotowa zrezygnować ze swoich marzeń, a jednocześnie samo podzielenie się z kimś tym, co ją bolało sprawiło, że stała się bardziej stanowcza i zdecydowana.
CZYTASZ
Severus Snape I Mistrzyni Elksirów
FanfictionTym razem chciałam spróbować czegoś innego - wzięłam na warsztat motyw, który już pewnie nie raz był wałkowany w fan fiction i pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że Was, moi kochani czytelnicy, to nie odstraszy. A jaki to motyw? Dowiecie się już w pi...