47.

498 36 7
                                    

Prywatne śledztwo szło jej wyjątkowo opornie. Głównie dlatego, że po zajęciach ze Snapeem nie zostawało jej zbyt dużo wolnego czasu, który mogłaby poświęcić na badanie śladów. Ale to nie był jedyny powód.

Wiele osób interesowało się tym tematem, a pod feralną toaletą na drugim piętrze przewijały się tłumy uczniów. Co prawda większość tylko przechodziła korytarzem i ukradkiem zerkała na mrożący krew w żyłach napis, ale byli też tacy, którzy próbowali węszyć.

Zbadanie miejsca zdarzenia nic jej nie dało. Z wyjątkiem dwóch niewielkich wypalonych w posadzce śladów i stada przerażonych pająków, nie dostrzegła niczego nietypowego. To mogły być wskazówki, których potrzebowała, jednak póki co nic z nich nie rozumiała.

Zaraz pierwszego dnia weszła do łazienki, w której od lat rezydowała Jęcząca Marta. To ponure miejsce wiązało się z wieloma równie ponurymi wspomnieniami. Cassandra zawahała się, nim przekroczyła próg. Już nie była tamtą nieśmiałą dziewczynką, która przychodziła się tutaj wypłakać, gdy inne dzieci wyśmiewały się z niej.

Podeszła do lustra i spojrzała na swoje odbicie. Popękana i brudna tafla ukazała jej szczupłą, jasną twarz okoloną burzą kręconych rudobrązowych włosów, które rano były nieco bardziej proste i zdecydowanie bardziej uczesane. Nie wstydziła się już tego, że zupełnie nad nimi nie panuje. To było wpisane w jej zawód – kiepska fryzura, przesuszona cera, przekrwione białka, wszystko to, co przed laty stanowiło przedmiot kpin jej kolegów i koleżanek. Opary unoszące się znad kociołków nie wpływały korzystnie na urodę.

Brzydula. Czupiradło.

Kiedyś te słowa bolały. Kiedyś z tego lustra spoglądałyby na nią zapłakane i zapuchnięte oczy, których zielony odcień ciężko byłoby dostrzec w tym półmroku.

Teraz Cassie już nie płakała, chociaż znalazłaby więcej niż jeden powód, by pogrążyć się w rozpaczy. Patrzyła na swoje odbicie i uśmiechnęła się do siebie. Już dawno skończyła z użalaniem się nad sobą.

– Ja cię znam – odezwał się skrzeczący głos tuż za jej plecami.

Cassandra odwróciła się powoli i spojrzała prosto w wielkie widmowe oczy ukryte za grubymi, i równie widmowymi, szkłami okularów.

– Witaj, Marto – odezwała się.
– Czego tu szukasz? – spytała duszka podejrzliwie. – A może przyszłaś w odwiedziny?
– Nie tym razem, niestety – przyznała ostrożnie Flamel. – Szukam informacji o tym, co się stało na korytarzu.
– No pewnie. Nikt mnie nigdy nie odwiedza. Wszyscy wchodzą tu jak do siebie, ale

Cassandra zignorowała narzekania Marty, bo była do nich przyzwyczajona. Dziewczyna nigdy nie pogodziła się ze swoją śmiercią, ale jednocześnie lubiła o niej rozprawiać, wprawiając żywych w zakłopotanie. I niezależnie od ich reakcji, zawsze na koniec obrażała się i z głośnym pluskiem znikała w którejś z toalet.

Zamiast więc słuchać natarczywego jazgotu, Flamel zaczęła badać łazienkę cal po calu, próbując odgadnąć, czemu w Noc Duchów korytarz, na którym znaleziono spetryfikowaną Panią Norris, zalany był wodą. Czyżby ktoś uszkodził którąś z ocalałych rur? Jeśli tak, to w jakim celu?

Nie znała się na hydraulice, więc nie miała pojęcia czemu w tej łazience wiecznie było mokro, jednak aż do tej pory woda nie wypływała na zewnątrz. Teoretycznie mogła o to spytać Martę, jednak tę ewentualność zostawiła sobie na inną okazję. I tak obawiała się, że jeszcze nie raz będzie musiała tu przyjść, jeśli chciała rozwiązać zagadkę Komnaty Tajemnic. Gdy podnosiła się z kucek, jej wzrok padł na jeden z mosiężnych kranów – na jego boku wydrapany był maleńki wąż. Czyżby to wreszcie była jakaś wskazówka?

Zamyślona wyszła z łazienki i przysiadła na parapecie. Przez chwilę obserwowała wędrujące pająki i próbowała poskładać w jakąkolwiek całość znalezione ślady, jednak czuła, że wciąż ma za mało danych. Lekko zniechęcona postanowiła wrócić do domu, a do śledztwa zabrać się następnego dnia po zajęciach. Być może do tego czasu Snape zmieni zdanie i będzie chciał z nią współpracować?

*

Severus wolał nie pokazywać się w pobliżu napisu, który tak bardzo przyciągał głodnych sensacji uczniów. Przynajmniej nie w ciągu dnia. Pierwszy raz zbadał go dokładnie jeszcze w Noc Duchów. Dostrzegł te same wskazówki, co Cassandra, ale on również nie potrafił niczego z nich wywnioskować.

Severus Snape I Mistrzyni ElksirówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz