60.

425 35 0
                                    

Zawiera fragmenty książki „Harry Potter i Komnata Tajemnic”


Po lekcjach Hermiona, jak zwykle, pobiegła do biblioteki, a Ron do Wielkiej Sali, gdzie właśnie zaczynał się obiad. Harry, który jakoś nie miał apetytu, wrócił samotnie do dormitorium.

Wytrząsnął zawartość torby na podłogę. Pozbierał wszystkie kawałki szkła i wyrzucił je do kosza, a później obejrzał zachlapane atramentem książki. Wyglądały okropnie, ale ufał Hermionie, że da się je jeszcze uratować, więc ostrożnie odłożył je na szafkę nocną. Pióro i zwój pergaminu podzieliły los potłuczonego kałamarza.

Na końcu wziął do ręki dziennik, który tak bardzo go interesował. Usiadł na łóżku i zaczął wertować czyste kartki. Na żadnej nie było ani śladu atramentu. Wyjął pełną butelkę z szafki przy łóżku, zanurzył w niej nowe pióro i zrobił wielki kleks na pierwszej stronie. Atrament zalśnił głęboką zielenią, ale po sekundzie zniknął, jakby całkowicie wsiąknął w papier.

Harry, podekscytowany tym odkryciem, ponownie umoczył pióro i szybko napisał: „Nazywam się Harry Potter”.
Litery zabłysły przez chwilę i znikły bez śladu. A potem coś się wreszcie wydarzyło.

Na czystej stronicy pojawiły się słowa wypisane jego zielonym tuszem, ale na pewno nie przez niego:

– Witaj, Harry. Nazywam się Tom Riddle. Skąd masz mój dziennik?

Te słowa również natychmiast znikły, ale Harry zdążył odpisać:

– Ktoś próbował utopić go w toalecie.
Czekał niecierpliwie na odpowiedź Riddle’a.

– Cale szczęście, że zanotowałem swoje wspomnienia czymś trwalszym od atramentu. Ale zawsze wiedziałem, że znajdą się tacy, którzy nie będą chcieli, żeby ktoś przeczytał mój dziennik.

– Co masz na myśli? – naskrobał Harry.

– To, że dziennik zawiera opis strasznych wydarzeń. Wydarzeń, które zręcznie zatuszowano. Wydarzeń, które miały miejsce w Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie.

– Właśnie w niej jestem – odpisał szybko Harry. – Jestem w Hogwarcie i dzieją się tu straszne rzeczy. Czy wiesz coś o Komnacie Tajemnic?

Serce biło mu jak młotem. Riddle natychmiast odpowiedział, a jego pismo stało się niechlujne, jakby się spieszył, żeby powiedzieć wszystko, co wie.

– Oczywiście, wiem o Komnacie Tajemnic. Za moich czasów mówiono nam, że to legenda, że Komnata nie istnieje. To kłamstwo. Kiedy byłem w piątej klasie, ktoś ją otworzył i potwór zaatakował kilkanaście osób, a w końcu jedną uśmiercił. Wykryłem, kto otworzył Komnatę, i wyrzucono go ze szkoły, ale dyrektor, profesor Dippet zawstydzony, że coś takiego wydarzyło się w Hogwarcie, zakazał mi mówienia prawdy. Według oficjalnej wersji dziewczynka zginęła w nieszczęśliwym wypadku. Dali mi ładny, błyszczący medalion z wygrawerowanym nazwiskiem i kazali siedzieć cicho. Wiem jednak, że to się może powtórzyć. Potwór przeżył, a tego, kto go uwolnił, nie uwięziono.

Harry tak się spieszył, że o mało co nie rozlał butelki z atramentem.

– To się znowu zaczęło. Były już trzy ataki i nikt nie wie, kto za tym się kryje. Kto to był za twoich czasów?

– Mogę ci pokazać, jeśli chcesz. Do tego niepotrzebne są słowa. Mogę ci pokazać moje wspomnienie tej nocy, w której go schwytałem.

Harry zawahał się, zatrzymując pióro w powietrzu. Co Riddle ma na myśli? Jak można pokazać komuś drugiemu swoje wspomnienia? Zerknął nerwowo na drzwi dormitorium: w każdej chwili któryś z jego współlokatorów mógł wrócić do sypialni.

Kiedy znowu spojrzał na dziennik, ujrzał świeży zapis.

– Pozwól, żebym ci pokazał.

Tym razem Harry zawahał się tylko przez ułamek sekundy i odpisał:

– OK.

Strony dziennika zaczęły się szybko przewracać, jakby powiał na nie silny wiatr, i zatrzymały się na czerwcu. Harry’emu szczęka opadła, bo mały kwadrat oznaczający datę 13 czerwca zamienił się w coś w rodzaju maleńkiego ekranu telewizyjnego.

Drżącymi rękami podniósł dziennik, żeby przycisnąć oko do tego okienka i zanim zorientował się, co się dzieje, coś go pociągnęło do przodu, okienko rozszerzyło się, poczuł, jak jego ciało odrywa się od łóżka i nagle został wciągnięty głową naprzód w wir barw i cieni.

*

– A, tu jesteś – powiedział wchodzący do dormitorium Ron.

Harry usiadł. Był zlany potem i dygotał. Dziennik Toma Riddle’a, leżący na jego brzuchu, zsunął się na łóżko.

– Co ci jest? – zapytał Ron, przyglądając mu się z niepokojem.

– Ron, to był Hagrid. To Hagrid otworzył Komnatę Tajemnic pięćdziesiąt lat temu.

– Co? O czym ty mówisz?

– Wyjaśnię ci... Ale najpierw znajdźmy Hermionę.

Poderwał się z łóżka i po kilku pierwszych niepewnych krokach ruszył biegiem do biblioteki. Za sobą słyszał odgłos kroków Rona.

Hermiona siedziała przy dobrze oświetlonym stoliku w kącie czytelni. Ze skupieniem oglądała coś przez wielką lupę i notowała swoje spostrzeżenia kolorowymi pisakami. Kiedy usłyszała zbliżających się chłopców, szybko sprzątnęła swoje rzeczy do torby. Harry od razu pojął, czym się zajmowała, ale z żalem stwierdził, że to zły moment, by o tym rozmawiać. Padł na krzesło i przez kilka chwil walczył o odzyskanie oddechu.

– Co się stało? – spytała Hermiona, a widząc, że Potter nie jest w stanie odpowiedzieć, przeniosła spojrzenie na Weasleya. – Ron, co mu jest?

– Nie wiem... Coś bredził...

Oburzony tym stwierdzeniem Harry szybko wyjaśnił im, czego się dowiedział ze wspomnień Riddle’a. Cierpliwie zniósł wszystkie wyrzuty przyjaciół, zarówno te szeptane z przerażeniem przez Hermionę („jak mogłeś zrobić coś tak głupiego, Harry!”) jak i te pełne pretensji Rona („mogłeś mnie zawołać, stary”).

Severus Snape I Mistrzyni ElksirówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz