Drugi dzień badań był nieco spokojniejszy, bo większość starszych uczniów wymagała tylko kontroli stanu zdrowia, a nie przeprowadzania ich od podstaw. Podobnie rzecz się miała z nauczycielami, chociaż nie ze wszystkimi.
Kiedy nadeszła kolej na Severusa, ten próbował się na wszelkie możliwe sposoby wykręcić, jednak Queen, popierana gorliwie przez Dumbledore’a, nie zamierzała mu odpuszczać. Dlatego w końcu skapitulował, ale nawet przez chwilę nie współpracował, a na każde pytanie odpowiadał tak jadowicie, że gdyby trafił na uzdrowiciela, który by go nie znał, pewnie doprowadziłby go do łez. Lorelai i Poppy były odporne na jego uroczą osobowość. A Cassandra, która ukradkiem przeczytała wcześniejsze wpisy w jego karcie zdrowia, była zbyt zszokowana, żeby jakoś zareagować.
Snape był ich ostatnim pacjentem, więc kiedy wreszcie wyszedł, kobiety mogły odetchnąć z ulgą. Przywróciły skrzydło szpitalne do pierwotnego stanu i zeszły do Wielkiej Sali na kolację.
*
Severus także odetchnął z ulgą. Udało mu się przejść przez te badania bez zdradzania, że wcale nie jest tak zdrowy, jakby wynikało z przeprowadzonych testów. Owszem, musiał się przyznać, że powinien nosić okulary, ale cała reszta wydawała się być w normie. Chociaż wcale nie była. Wiedział o tym aż za dobrze, jednak nie zamierzał się zbytnio nad sobą rozczulać.
W trakcie samego badania nie umknęło mu lekkie drżenie rąk panny Flamel, gdy ta przeglądała jego kartę. Znając Poppy znajdowały się w niej szczegółowe opisy wszystkich jego hospitalizacji, począwszy od tych z czasów, gdy był uczniem, skończywszy na łataniu jego ciała podczas minionej wojny. To musiała być przygnębiająca i ponura lektura. Nie dziwił się wcale, że dziewczyna uległa pokusie poznania kilku jego sekretów, ale zastanawiał się, jak zdobyta wiedza wpłynie na ich relacje.
Na kolacji jak zwykle siedziała obok niego. Była cicha i wyraźnie zmęczona, ale całym sobą czuł, że starannie unika jego spojrzenia. Być może właśnie dlatego zerkał na nią częściej niż zwykle. Chciał, by czuła się nieswojo. By zrozumiała, że nie powinna była grzebać w jego przeszłości. Chyba udało mu się osiągnąć zamierzony efekt, bo tuż po posiłku Cassandra pożegnała się pospiesznie i uciekła do domu.
*
Następnego dnia tradycyjnie spotkali się po śniadaniu w laboratorium. Cassandra wyglądała, jakby już doszła do siebie, co Snape wziął za dobrą monetę. Miał jej do przekazania kilka ważnych informacji i wolał, by była spokojna i skoncentrowana, gdy będzie z nią rozmawiał.
– Panno Flamel, na pierwszym roku stażu miała się pani wykazać wiedzą, gotowością do eksperymentowania i umiejętnościami wykraczającymi poza poziom studiów – zaczął swoją przemowę. – I sądzę, że to się pani udało. Jednak teraz to już nie wystarczy. Od drugorocznych stażystów oczekuje się nie tylko perfekcji w warzeniu eliksirów, ale także większej samodzielności… w pozyskiwaniu składników. Czy już domyśla się pani, do czego zmierzam?
– Mam… zacząć sama hodować składniki? – próbowała zgadnąć, chociaż czuła, że to by było zbyt proste.
– To też – uśmiechnął się krzywo i już wiedziała, że jej podejrzenia były słuszne. – Miałem raczej na myśli pozyskiwanie ich w terenie.
– Na przykład w Zakazanym Lesie?
– Nie tylko. Tu na miejscu może pani znaleźć wiele roślin, ale raczej tych powszechnie występujących. A nie o takie składniki mi chodziło.
– Wychodzi na to, że nie zgadnę, czego pan ode mnie oczekuje, panie profesorze – poddała się Cassandra.
– Przede wszystkim musi pani zrozumieć, że to nie ja tego oczekuję – zastrzegł się Snape. – Takie są wymogi Komisji Edukacji Magicznej, a my musimy się do nich dostosować.
– Zaczynam się bać – wyznała dziewczyna. – Może pan przejść do rzeczy?
– Jak sobie pani życzy. Program nauczania wymusza na nas wycieczki w teren – oświadczył. – I to nie do najbliższego lasu, ale w różne, ściśle określone miejsca, w których będzie pani musiała znaleźć konkretne składniki.
– Wy–wycieczki? – jęknęła. – Ale… nie rozumiem… Jak pan to sobie wyobraża? Przecież codziennie od rana musi pan być na lekcjach i w ogóle…
– Nie codziennie – mruknął. – Tylko od poniedziałku do piątku.
Cassandra spojrzała na niego z niedowierzaniem. To przecież niemożliwe, żeby dobrze go zrozumiała. W tym roku weekendy miała mieć wolne! Dumbledore jej to zagwarantował! Co powinna teraz zrobić?
– Czy chce pan przez to powiedzieć, że… te wycieczki mają się odbywać w weekendy? – upewniła się słabym głosem.
– Dobrze mnie pani zrozumiała – szybko rozwiał jej wątpliwości. Jednak widząc popłoch w jej oczach, postanowił się nad nią zlitować: – Wiem, że miała mieć pani zajęcia wyłącznie w dni robocze, dlatego proponuję dwa dni wolne w zamian za te soboty i niedziele, które poświęci pani na wyjazdy. Ilość dni pracujących w tygodniu będzie się zgadzać, chociaż godzin wyjdzie nieco więcej. Co pani na to?
Tym razem popatrzyła na niego z wdzięcznością. Ta propozycja nadal nie do końca jej pasowała, ale wiedziała, że musi na nią przystać. Alternatywą było zapewne zrezygnowanie ze stażu, a do tego nie zamierzała dopuścić.
– W zasadzie nie pozostawia mi pan wyboru, ale i tak jestem wdzięczna, że pamiętał pan o… godzinach mojej dyspozycyjności – powiedziała i uśmiechnęła się przepraszająco. – Ustalił pan już jakieś terminy tych wyjazdów?
– Proponuję zacząć od razu… – nie zamierzał jej więcej oszczędzać – i ruszyć jutro z samego rana.
Cassandra miała wrażenie, że takie dawkowanie informacji w jego wykonaniu jest jakąś wymyślną formą tortur. Jeszcze nie zdążyła oswoić się z faktem, że będzie musiała wyjeżdżać, żeby szukać składników w terenie i że czeka ją reorganizacja dotychczasowego trybu życia, to teraz okazało się, że nie będzie miała czasu na przygotowanie się do tej rewolucji. Westchnęła ciężko i pokiwała głową.
– I dokąd wyruszymy? – spytała tylko.
– Zaczniemy od rezerwatu przyrody Cairngorms. To niedaleko Hogwartu. Ma pani dzisiaj trochę czasu, żeby poczytać o tej okolicy, a to lista składników, które można tam znaleźć – podał jej gęsto zapisany pergamin. – A i jeszcze jedno, będziemy nocować w jednym z szałasów myśliwskich dostępnych na terenie rezerwatu, więc proszę wziąć to pod uwagę, gdy będzie się pani pakować. Widzimy się jutro o szóstej rano na stacji w Hogsmeade. Czy wszystko jest jasne?
– Tak, panie profesorze – odparła zbyt oszołomiona, by zaprotestować.
– Świetnie – skwitował i skinął jej głową, zanim wyszedł z laboratorium.
*
Cassandra nie namyśla się długo. Zamiast siedzieć w szkole i czytać to, co jej polecił, wróciła do domu. Przede wszystkim musiała załatwić kilka spraw, żeby móc wyjechać na cały weekend i dopiero wtedy mogła usiąść do książek.
Nigdy nie była na terenie Parku Narodowego Cairngorms, ale ojciec kilka razy zabierał ją w góry, więc miała jakieś pojęcie o tym, co mogło ją tam czekać. Szybko skompletowała potrzebny sprzęt, pomniejszyła go, by zmieścił się w niewielkim plecaku i zabrała się za przepisywanie listy, którą przygotował dla niej Snape. Pod każdym składnikiem zapisywała informacje o tym, gdzie i kiedy można go znaleźć, a kiedy nie należy tego robić. Była pewna, że profesor będzie zwracał na to uwagę.
Gdy już wszystko miała gotowe, wykąpała się, nastawiła budzik na piątą rano i poszła spać. I dopiero wtedy, tuż przed zaśnięciem po raz pierwszy przyszło jej do głowy, że Snape nie tylko będzie ją odpytywał i sprawdzał efekty pracy, ale też będzie jej towarzyszył podczas tych tak zwanych wycieczek. Zaklęła w myślach.
*
Zjawiła się w Hogsmeade kilka minut przed wyznaczonym czasem. Snape już na nią czekał i nie wyglądał na zadowolonego.
Tak też było w istocie. To był już kolejny raz, kiedy musiał poświęcać swoje wolne weekendy, żeby jego praktykant mógł zaliczyć zadanie wyznaczone przez Komisję Edukacji Magicznej. A w jego przypadku nikt nie liczył się z tym, że mógł mieć inne plany, czy że zwyczajnie chciałby odpocząć. Jak zawsze obiecywał sobie, że nigdy więcej nie zgodzi się na przyjęcie kogoś na staż.
I chociaż to nie był pierwszy raz, gdy wyruszał ze swoim stażystą na wyprawę, to jednak tym razem czuł się mniej komfortowo niż zwykle. Flamel była pierwszą kobietą, którą szkolił i nie wiedział, czy spędzenie z nią kilku weekendów w dość spartańskich warunkach okaże się dobrym pomysłem.
CZYTASZ
Severus Snape I Mistrzyni Elksirów
FanfictionTym razem chciałam spróbować czegoś innego - wzięłam na warsztat motyw, który już pewnie nie raz był wałkowany w fan fiction i pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że Was, moi kochani czytelnicy, to nie odstraszy. A jaki to motyw? Dowiecie się już w pi...