77.

281 27 8
                                    

Zawiera fragmenty książki „Harry Potter i Więzień Azkabanu”

   Hermiona mężnie wzięła na siebie wyjaśnienia, nieznacznie tylko mijając się z prawdą. Podejrzewała, że Ron będzie w takim szoku, że nie zwróci uwagi na pewne nieścisłości w jej relacji i szybko okazało się, że miała rację. A kiedy padło nazwisko „Snape”, chłopak potrzebował dobrych kilku minut na dojście do siebie. Jednak zareagował lepiej, niż Harry się spodziewał.

— Rety, Harry, jak ty się z tym czujesz? — spytał, gdy odzyskał zdolność mówienia.

— Dziwnie — przyznał szczerze Potter. — Ale w tym roku zamierzam się dowiedzieć, czy on też o tym wie.

— A jak chcesz to zrobić?

— Nie wiem, ale mam nadzieję, że razem coś wymyślimy.

Ktoś załomotał do drzwi sprawiając, że wszyscy troje podskoczyli przestraszeni.

— Schodźcie na dół. Kolacja na stole — zawołała pani Weasley.

— Już idziemy — odkrzyknęła Hermiona.

— Kiedyś zejdę przez nią na serce — zagderał Ron.

Harry miał na końcu języka pytanie, którą z nich miał na myśli, ale zachował je dla siebie. Już i tak mocno się naraził przyjaciołom swoim zachowaniem, więc nie chciał ich drażnić jeszcze bardziej.

*

Podczas kolacji było bardzo miło i wesoło. Tom zestawił w saloniku trzy stoły i siedmioro Weasleyów, Harry i Hermiona zasiedli razem, rozkoszując się pięcioma wybornymi daniami.

— Tato, jak my się jutro dostaniemy na King’s Cross? — zapytał Fred przy wyśmienitym budyniu czekoladowym.

— Ministerstwo podeśle nam parę samochodów — odpowiedział pan Weasley.

Wszyscy na niego spojrzeli.

— Dlaczego? — zdziwił się Percy.

— Bo ty jesteś wśród nas, Percy — powiedział z powagą George. — Samo—chody będą miały proporczyki z literami PN...

— To skrót od „Prefekt Nadęty” — wtrącił szybko Fred.

Wszyscy prócz Percy’ego i pani Weasley parsknęli w swoje budynie.

— Ojcze, dlaczego ministerstwo przysyła nam samochody? — zapytał ponownie Percy, siląc się na spokój.

— No cóż, nie mam swojego wozu... i pracuję tutaj, więc chcą mi ułatwić życie...

Powiedział to beztroskim tonem, ale Harry nie mógł nie zauważyć, że pan Weasley zaczerwienił się zupełnie jak Ron, kiedy był w opałach.

— W każdym razie to znakomicie — powiedziała pani Weasley. — Zdajecie sobie sprawę z tego, ile będziemy mieli bagaży? Ładnie byśmy wyglądali w mugolskim metrze... Mam nadzieję, że jesteście wszyscy spakowani?

— Ron jeszcze nie włożył do kufra swoich nowych rzeczy — powiedział Percy zbolałym tonem. — Porozwalał je na moim łóżku.

— Ron, idź na górę i spakuj się jak należy, bo rano nie będzie na to czasu — oświadczyła stanowczo pani Weasley, a Ron spojrzał na Percy’ego jak na karalucha.

Harry z uśmiechem chłonął tę rodzinną atmosferę, której nie zaznał, zanim nie trafił pod opiekę Weasleyów. Ron chyba nie zdawał sobie sprawy z tego, jak wielkie miał szczęście. I jak bardzo inni mogą mu zazdrościć tego przekomarzania się, małych złośliwości, czy dowcipów. A nawet, czego nigdy nie zamierzał przyznawać głośno, takiego brata jak Percy.

Severus Snape I Mistrzyni ElksirówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz