82.

237 28 2
                                    

Dopiero wieczorem, kiedy Harry wraz z grupką innych uczniów stanął pod drzwiami klasy, w której miały się odbyć zajęcia z Tkania Iluzji, przestał się zadręczać słowami Malfoya.

Aleksander Rasputin czekał na nich w środku i równo z wybiciem godziny osiemnastej otworzył przed nimi drzwi.

— Wchodźcie, wchodźcie — powiedział czyniąc zapraszający gest. — Zanim zaczniemy nasze zajęcia, dopełnijmy formalności — na biurku znajduje się lista, na którą musicie się wpisać.

Uczniowie od razu podeszli do biurka i zapisywali swoje imiona i nazwiska na liście, a nauczyciel kontynuował:

— Jeśli komuś nie spodobają się moje lekcje, będzie mógł z nich zrezygnować bez żadnych konsekwencji. Dla tych z was, którzy postanowią wytrwać do końca, przewidziano możliwość zdawania egzaminu, także uprzedzając wasze pytania, tak to są zajęcia na ocenę.

W klasie dał się słyszeć stłumiony jęk zawodu. Sasza uśmiechnął się pod nosem.

— Ale tym nie musicie się dzisiaj martwić — zapewnił ich. — Jeszcze jedna kwestia, zanim zaczniemy — proszę was, żebyście zwracali się do mnie po imieniu. A teraz przejdźmy już do tematu naszych zajęć. Czym jest iluzja?

Nikogo nie zdziwiło, że ręka Hermiony natychmiast wystrzeliła w powietrze. Aleksander skinął jej głową.

— To sztuka oszukiwania zmysłów — odpowiedziała krótko dziewczyna.

— To w zasadzie słuszna definicja, jednak trochę zbyt uproszczona — odrzekł Rasputin. — Rzeczywiście tworzenie iluzji to sztuka i tak jak każda inna dziedzina sztuki wymaga pewnej dozy talentu i bujnej wyobraźni.

— Brzmi to trochę jak bredzenie Trelawney — zauważyła szeptem Hermiona.

— Słyszałem to — odrzekł Aleksander z uśmiechem, a speszona dziewczyna opuściła wzrok. — Na tych zajęciach talent nie jest niezbędny i bez niego można się nauczyć podstaw tkania iluzji. Ale, żebyście dokładnie wiedzieli, o czym mówię, pokażę wam teraz iluzję, z którą macie do czynienia na co dzień, a z istnienia której pewnie nie zdajecie sobie sprawy.

Uniósł rękę z różdżką, wyszeptał kilka słów i nagle sufit klasy zniknął zastąpiony obrazem wieczornego jesiennego nieba. Z ciężkich, burzowych chmur padały krople deszczu, które znikały, nim dotknęły zadartych głów uczniów.

— Tak, jak w Wielkiej Sali — szepnął ktoś.

— Tak jest! Widzicie, iluzje mogą oszukiwać wiele zmysłów, ale w pierwszej kolejności tworzy się je, by zmienić wygląd jakiejś rzeczy. A to dlatego, że najłatwiej jest oddziaływać na zmysł wzroku. W Wielkiej Sali Hogwartu zastosowano iluzję, która pokazuje niebo nad zamkiem w czasie rzeczywistym. Jednak można jej nadać inne cechy.

Ponownie machnął różdżką. Niebo pojaśniało, chmury rozwiały się, a zamiast nich zdumionym uczniom ukazało się letnie słońce. Było tak realne, że aż zmrużyli oczy chroniąc je przed jego blaskiem.

— Gdyby ktoś z was tęsknił za latem, to zawsze może sobie je wyczarować — stwierdził Aleksander. — Przynajmniej w ograniczonym zakresie. Chyba, że ktoś woli trochę chłodniejszy klimat, to proszę bardzo.

Tym razem na jasnym, błękitnym niebie pojawiły się gęste, białe chmury, z których w dół spływały migoczące w słońcu płatki śniegu. Klasa westchnęła z zachwytu.

— A co z temperaturą? — spytała Hermiona. — Czy można wpłynąć na jej odczuwanie?

— Oczywiście, ale od tego są inne zaklęcia, więc czasem nie warto tkać aż tak skomplikowanej iluzji — odpowiedział jej Aleksander. — Jednak jest to możliwe.

Niebo nad ich głowami zniknęło, stając się na powrót kamiennym sufitem. Widząc rozczarowaną minę panny Granger, Rasputin zamyślił się i po chwili powiedział:

— Podejdźcie bliżej.

Gdy tylko zrobili krok w jego stronę, podłoga pod ich stopami zafalowała i zniknęła. Na dnie tak powstałej rozpadliny widać było ogień, dający złudne uczucie gorąca. Wiele osób zaczęło krzyczeć i gwałtownie cofać się pod ściany, tylko nieliczni pozostali na miejscu.

— I jak? Czy to jest wystarczająca odpowiedź na twoje pytanie? — spytał Aleksander.

— Tak — szepnęła kuląca się pod ścianą Hermiona.

Po chwili wszyscy opanowali się na tyle, by ostrożnie wejść na nieistniejącą podłogę. Niby czuli ją pod stopami, ale wrażenie pustki było tak autentyczne, że aż zapierało dech w piersiach. Sasza był zachwycony efektem, który udało mu się osiągnąć.

— Niesamowite — szepnął ktoś.

— Nauczysz nas tego?

— Na pewno nie w tym roku — zastrzegł się szybko Aleksander, nie chcąc niczego pochopnie obiecywać. — Zaraz przejdziemy do ćwiczeń i sami zrozumiecie, dlaczego. Jednak najpierw wrócę do tego, co mówiłem wcześniej. Tworzenie iluzji jest ściśle związane z wyobraźnią. Chcąc wpłynąć na postrzeganie jakiejś rzeczy musicie pomyśleć o jak największej ilości szczegółów. Na przykład podłoga, na której stoicie, stała się ogromną czarną dziurą. Jednak zwróćcie uwagę na detale. To nie jest po prostu pusta przestrzeń. Wyraźnie możecie zobaczyć kamienne ściany, wyloty rur kanalizacyjnych, parującą wodę, zwęglony mech pokrywający dno. Taka dbałość o szczegóły ułatwia omamienie zmysłów.

Wszyscy pochylili się, by dojrzeć to, o czym mówił im Rasputin. W wielu głowach pojawiła się myśl, że nigdy w życiu nie uda im się czegoś podobnego osiągnąć. Jeden Harry pomyślał, że Rasputin nie musiał polegać wyłącznie na wyobraźni. Ziejąca pod jego stopami dziura do złudzenia przypominała rurę, którą zjeżdżali do leża bazyliszka. Pewnie Aleksander usłyszał o szczegółach tej przygody od Snape’a. Mimo wszystko, nie mógł zaprzeczyć, że iluzje Rasputina robiły na nim wrażenie.

— No dobrze, czas przejść do ćwiczeń — oznajmił Aleksander ku ogólnej radości swoich uczniów. — Pierwszymi osobami, które spróbujecie omamić, będziecie wy sami. Oczywiście tylko w zakresie jednego jedynego zmysłu czyli wzroku. Niech każdy weźmie do ręki dowolną książkę — kiedy już wszyscy byli gotowi, dodał: — waszym zadaniem będzie sprawienie, że książka zniknie. A przynajmniej stanie się niewidoczna.

Kilkanaście par oczu wpatrywało się w niego z powątpiewaniem, ale jego to wcale nie zniechęciło. Uśmiechnął się tylko tajemniczo i kontynuował:

— Przyjrzyjcie się swoim książkom i pomyślcie, co widzicie i co czujecie, gdy ich dotykacie. Teraz zamknijcie oczy i wyobraźcie sobie, że książka, którą wciąż trzymacie w ręku, nagle staje się niewidzialna. Dajcie się ponieść fantazji wymyślając, czemu książka ma zniknąć. Może to księga zaklęć, którą chcecie ukryć przed wzrokiem mugolskich znajomych? Może zawiera treści, których nie powinno czytać wasze młodsze rodzeństwo? Albo to lektura, która was pasjonuje, ale trochę się wstydzicie, że ją czytacie i nie chcecie, by ktoś się o tym dowiedział? Każda wymyślona historia jest dobra, jeśli tylko czujecie, że do was pasuje.

W klasie panowała względna cisza, gdy uczniowie próbowali wczuć się w to, co im proponował nauczyciel. Po niektórych twarzach od razu było widać, że snuta w wyobraźni opowieść zasługuje na więcej niż najprostsza iluzja ukrywająca książkę, ale byli też tacy, którzy mieli pewne problemy z wizualizacją.

— Jeśli jesteście gotowi, to otwórzcie oczy i przećwiczcie zaklęcie. Ilusio!

Ilusio! — powtórzyli uczniowie.

Wielu z nich z zaskoczeniem patrzyło na swoje dłonie, w których wciąż czuli niewidzialne książki. Aleksander krążył pomiędzy nimi, pomagając tym, którym nie udało się to z pierwszym razem.

— To bez sensu — powiedziała Hermiona do Harry’ego i Rona. Jej podręcznik mugoloznawstwa ani myślał poddać się zaklęciu. — Nie potrafię sobie wyobrazić sytuacji, w której musiałabym ukrywać tę książkę.

— Bo nie masz rodzeństwa — odparł Ron, który nie miał najmniejszych problemów z wyobrażeniem sobie tego, że chowa swoje ulubione komiksy przed bliźniakami. Jego zaklęcie zadziałało idealnie.

— A ty, Harry? Widzisz coś?

— Mhm — mruknął Potter. — Ciemność i pustkę. A jak otworzę oczy, to książkę.

— Jeśli macie jakiś problem, to chętnie służę pomocą — powiedział Sasza podchodząc do nich.

— Albo to zadanie jest zwyczajnie głupie, albo ja nie mogę się skupić — rozzłoszczonego Harry’ego zaczęły ponosić nerwy. Kiedy zamykał oczy na przemian widział zdradziecką twarz Kevina, albo słyszał przemądrzały glos Malfoya.

— A mi chyba brakuje wyobraźni — pożaliła się Hermiona. — Znam zaklęcie, którym mogę transmutować podręcznik w inną książkę, żeby moje niemagiczne koleżanki nie dowiedziały się, czego się uczę. I nigdy mnie ono nie zawiodło.

— Ach, transmutacja — zaśmiał się cicho Rasputin. — Piękna i wymagająca gałąź magii. Jednak wymaga znajomości wielu różnych zaklęć, podczas gdy iluzja to jedno słowo i odrobina wyobraźni. I nie musisz uczyć się na pamięć setek formułek.

— Nie mam z tym problemu — odpowiedziała hardo.

— No cóż, nie zmuszę cię, żebyś polubiła tkanie iluzji. I nie będę cię na siłę zatrzymywał na moich zajęciach. Jednak daj mi jedną szansę, żebym ci udowodnił, że to wcale nie jest aż tak skomplikowane.

Hermiona, którą do żywego dotknęła sugestia, że chciałaby zrezygnować, bo raz jej coś nie wyszło, ochoczo skinęła głową.

— Chodziłaś do mugolskiej podstawówki, prawda?

— Tak, ale co to ma do rzeczy?

— Próbuję się tylko odwołać do czegoś, co może być ci bliskie — odrzekł Aleksander. — To zamknij oczy i wyobraź sobie taką sytuację. W piątek na lekcji matematyki nauczycielka zadała twojej klasie zadanie domowe. Na poniedziałek. To nie było łatwe zadanie. Wymagało wielu skomplikowanych obliczeń, narysowania wykresu i tym podobnych działań. Było czasochłonne, ale nagrodą miała być ocena celująca. Liczyłaś najpierw na brudno, a potem przepisywałaś do zeszytu, żeby prezentowało się nienagannie. Spędziłaś nad nim cały weekend. Zrezygnowałaś z wyjścia z rodzicami do parku. Nie zobaczyłaś się z koleżankami. Widzisz to?

— Tak — szepnęła wyraźnie poruszona Hermiona.

— To teraz wyobraź sobie, że nadszedł poniedziałek. Jest długa przerwa przed lekcją matematyki, a do ciebie podchodzi klasowy obibok. Wiesz, że w weekend nic nie zrobił, bo sam się tym chwalił podczas poprzedniej przerwy, ale zaraz poprosi, żebyś dała mu odpisać swoje wypieszczone zadanie domowe. Znasz go i wiesz, że jest gotów wyrwać ci zeszyt z ręki, jeśli odmówisz. Ale ty, gdy tylko go dostrzegasz, rzucasz zaklęcie...

Ilusio! — powiedziała Hermiona, a jej książka stała się niewidzialna. Otworzyła oczy. — O rany! Udało się!

— Czy nadal uważasz, że to bez sensu?

— Nie. Chociaż mam jedną uwagę... — zaczęła, ale nim skończyła, Harry wszedł jej w słowo.

— Jedną? — zdziwił się, podnosząc głos. — Cała ta wizualizacja, to strata czasu. Zanim wyobrazisz sobie to wszystko, to ktoś zdąży zobaczyć to, co chcesz przed nim ukryć! Poza tym książka może i jest niewidzialna, ale przecież widać, że coś trzymasz w ręce!

— To wszystko prawda — Aleksander zdawał się być niezrażony wybuchem Harry’ego. — Ale chyba nie sądzisz, że za każdym razem, będziesz musiał wyobrażać sobie to wszystko? I że z czasem nie dopracujesz iluzji na tyle, by nikt nie zorientował się, że coś ukrywasz?

Wziął książkę od Hermiony, złapał ją obiema rękami, wyciągnął je na wysokość swojej twarzy i mrugnął do Harry’ego. Książka zniknęła, a dłonie Rasputina opadły swobodnie wzdłuż ciała. Zaraz jednak jedną z nich mężczyzna sięgnął do kieszeni, skąd wyciągnął zegarek na łańcuszku, a drugą złapał za ramię chłopaka.

I wtedy oszołomiony Potter zobaczył, że tylko ta ręka, którą Rasputin go trzyma, jest prawdziwa. Druga nadal podtrzymywała książkę na wysokości twarzy mężczyzny.

— Nie wszystko na raz, Harry, zapamiętaj — pouczył go Aleksander spokojnie. — Chciałbym z tobą chwilę porozmawiać po zajęciach, dobrze?

Zaskoczony chłopak skinął głową.

Sasza puścił jego ramię i zwrócił się do reszty klasy: — No dobrze, minęła godzina, więc powinniśmy już kończyć. Oczywiście przypominam, że poza salami lekcyjnymi nie wolno wam używać zaklęć, dlatego nie proponuję, żebyście trenowali przed kolejnymi zajęciami, ale poćwiczcie wizualizację. I, jeśli chcecie, wybierzcie inny przedmiot, który będziemy znikać za tydzień.

Minęła dłuższa chwila nim Harry i Aleksander zostali sami. W tym czasie chłopak przyjrzał się bardzo dokładnie Rasputinowi. To z całą pewnością nie był Kevin! Ktoś bardzo do niego podobny, jak brat czy kuzyn, ale nie on. Poczuł ulgę i nagły przypływ sympatii do nauczyciela. A także wstyd, gdy przypomniał sobie, jak na niego naskoczył.

– Harry, może to nie są zwykłe zajęcia, ale zapisując się na nie zobowiązałeś się tak je traktować – powiedział Sasza spokojnie i jakby z odrobiną smutku. – Dlaczego więc nawet nie spróbowałeś wykonać zadania?

– Próbowałem – mruknął zakłopotany Harry.

– Ale?

– Nie mogłem się skupić.

Chłopak stał na wprost niego z opuszczoną głową i Aleksandrowi zrobiło się go strasznie żal. Coś musiało się wydarzyć, że to dziecko tak silnie wszystko przeżywało. Przecież nic się w końcu nie stało. Powiedział kilka słów za dużo, może odrobinę zbyt natarczywym tonem, ale czy jego ojciec nie był taki sam w jego wieku? A matka? Nie znał drugiej tak wyszczekanej dziewczyny jak Lily.

– Jesteś szukającym, prawda? – powiedział, a Harry wyprostował się nagle i spojrzał na niego uważnie. – Czy na boisku, kiedy tak wiele od ciebie zależy, też masz problemy z koncentracją?

– No nie – odparł chłopak.

– Czy potrafisz się skupić na wypatrywaniu znicza, ignorując krzyki kolegów z drużyny, wiwaty albo gwizdy publiczności i inne irytujące dźwięki?

– Potrafię, ale to inna sytuacja.

– Nie przeczę – uśmiechnął się Aleksander. – Jednak tę umiejętność możesz wykorzystać podczas wizualizacji, żeby odciąć się od bodźców płynących z otoczenia, czy od natrętnych myśli. Spróbuj.

Harry wziął do ręki książkę, zamknął oczy i usilnie starł się wymyślić sytuację, w której mógłby sprawić, żeby zniknęła. I wtedy zrozumiał, że nie potrzebuje żadnych udziwnień, przecież wystarczyłoby mu, gdyby nakrył książkę peleryną–niewidką. Kiedy to sobie wyobraził, otworzył oczy i pewnym głosem powiedział:

Ilusio!

– Brawo, świetna robota – ucieszył się Aleksander. – Kiedy potrenujesz, będziesz to robił odruchowo.

– Ja... przepraszam, za... to co mówiłem na lekcji – wyszeptał Harry.

– Nie przepraszaj. I nie przejmuj się tym. To w zasadzie były cenne spostrzeżenia, ale, jak mówiłem, nie wszystko na raz. A teraz zmykaj. Pewnie Hermiona i Ron usychają z ciekawości czemu cię zatrzymałem.

Harry uśmiechnął się zakłopotany, ale nie ośmielił się zaprzeczyć. Wybiegł z klasy bez pożegnania, a Sasza z trudem powstrzymał się od parsknięcia śmiechem. W końcu teraz był, tak jakby, nauczycielem i musiał się stosownie zachowywać. Dlatego odczekał, aż za drzwiami ucichnie tupot oddalających się uczniów i dopiero wtedy roześmiał się pełną piersią.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 12 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Severus Snape I Mistrzyni ElksirówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz