Cassandra Flamel nie lubiła szpitali. Drażnił ją ich zapach, przytłaczały kolory i dźwięki, a świadomość wszechobecnego cierpienia odbierała jej chęć do życia. Spędziła zbyt dużo czasu w różnych klinikach, żeby dostrzegać w nich coś więcej. Jednak decydując się na takie a nie inne studia, wiedziała, że prędzej czy później trafi do jakiegoś szpitala na praktyki.
Jeszcze pod koniec czerwca, gdy oddawała do dziekanatu dokumenty, które przekazał jej Snape, umówiła się na spotkanie z uzdrowicielką, Lorelai Queen. Poznały się kilka lat wcześniej i miały okazję spędzić ze sobą dużo czasu, dzięki czemu można powiedzieć, że się zaprzyjaźniły. No i Lori była jedną z nielicznych osób, których Cassie nie musiała okłamywać.
– Czyli dostałaś się na swój wymarzony staż – uśmiechnęła się Lorelai, gdy Cassandra wyjaśniła jej, z czym przyszła. – Mogłam cię uprzedzić, że Snape dowali ci pracy na wakacje.
– To czemu tego nie zrobiłaś? – spytała zaskoczona Cassie.
– Chciałam, żebyś miała niespodziankę – odparła uzdrowicielka. – Zresztą, to nie ostatnia, jaka cię czeka.
– Też się tego obawiam – westchnęła cicho dziewczyna. – Problem w tym, że nie bardzo mam czas na regularną pracę i myślałam, że uda mi się to rozłożyć na kilka lat, a tymczasem dostałam dwa miesiące i… nie wiem, co robić.
Uzdrowicielka w zamyśleniu wertowała dzienniczek praktyk, którego treść była jej bardzo dobrze znana. Normalnie nie przejmowała się studentami, którzy trafiali pod jej opiekę, to oni mieli się dostosować do niej, a nie odwrotnie. Jednak dla Cassandry mogła zrobić wyjątek. Chciała jej pomóc, nawet kosztem własnych wyrzeczeń. I bardzo chciała zobaczyć minę Snape’a, gdy dowie się, że Cassandra pobiła rekord jego poprzedniego stażysty.
– Zrobimy tak – oznajmiła dziewczynie z szelmowskim błyskiem w oku. – Wezmę nocne dyżury i zaliczysz swoje praktyki w dwa tygodnie. Po dwanaście godzin od osiemnastej do szóstej rano od pierwszego lipca. Co ty na to?
– Naprawdę? Zrobiłabyś to dla mnie?
– Gdybym nie chciała tego zrobić, to nie proponowałabym takiego rozwiązania – pouczyła ją Lorelai.
– No tak – jęknęła dziewczyna. Czy naprawdę zawsze musiała robić z siebie idiotkę? Myślała, że po roku spędzonym ze Snape’em będzie się bardziej pilnować. – To świetny pomysł. Jestem ci bardzo wdzięczna i obiecuję, że nie zawiodę.
– To jesteśmy umówione – uzdrowicielka uśmiechnęła się szeroko. – A teraz powiedz mi… Bardzo ci Snape dopiekł przez ten rok?
– I tak i nie – Cassandra zarumieniła się na samo wspomnienie swoich początków. – Poza tym, że najpierw w ogóle nie chciał mnie przyjąć na staż, a później kilka razy chciał mnie z niego wyrzucić, to było naprawdę w porządku. Snape ma niesamowitą wiedzę i potrafi się nią dzielić, chociaż na początku zupełnie nie mogliśmy się dogadać…
Sama nie wiedziała, kiedy ani dlaczego, opowiedziała Lorelai o wszystkim, co jej się przydarzyło w ciągu minionego roku. Z wyjątkiem tego, co było związane z Kamieniem Filozoficznym, bo to musiało pozostać tajemnicą.
Uzdrowicielka słuchała jej z narastającym zdumieniem. Znała Snape’a od dawna. W zasadzie od dziecka, bo byli razem na jednym roku w Hogwarcie – on w Slytherinie, a ona, podobnie zresztą jak później Cassandra, w Ravenclawie. W szkole często ze sobą rywalizowali, ale potem ich drogi się rozeszły i to w każdym możliwym aspekcie – on zabijał ludzi, ona ich ratowała. Ratowała też jego samego, gdy kilka razy zakrwawiony trafił do Munga. Nigdy mu nie powiedziała, co myśli o tym, co zrobił ze swoim życiem. Nawet wtedy, gdy poznała jego tajemnicę. Jego i Lily.
Wiedziała, że w ostatnich latach Severus bardzo się zmienił. Stał się wycofany i zamknięty w sobie. Widać było, że się poddał, jakby pogodzony z losem. Zawsze gdy go widziała, miała wrażenie, że po śmierci Lily Snape przygasł. Jego oczy straciły blask, garbił się i chował za wyjątkowo nietwarzową fryzurą. Kilka razy chciała podejść i zagadać, ale zabrakło jej odwagi. Teraz, po słowach Cassandry zrozumiała, że swoim zachowaniem Severus wręcz wołał o pomoc, ale nikt nie chciał go usłyszeć. Za to Cassie miała okazję do niego dotrzeć i wyrwać go z depresji, w którą sam się wpędził. Tylko czy będzie chciała to zrobić?
– Wiedziałaś, w co się pakujesz – roześmiała się, gdy dziewczyna skończyła opowiadać. – Zresztą, każdy stażysta Snape’a o tym wiedział, a później był ciężko zdziwiony, że z profesorem nie łatwo wytrzymać.
– Źle mnie zrozumiałaś – zaprotestowała szybko Cassandra. – Wiedziałam, że może być ciężko, ale nadal nie wiem, czemu aż tak się go bałam! Później, kiedy przekonał mnie, że mogę mu ufać, było już dużo łatwiej. A w ogóle… Nie wiesz, ile osób przede mną przeszło przez ten staż?
– Niewiele – zachichotała Lorelai. – Snape to jeszcze młody facet, uczy od… dziesięciu, może jedenastu lat… więc ty jesteś jego czwartą ofiarą.
– Jakoś nigdy nie pomyślałam o tym, że kiedy ja przyszłam do Hogwartu, to on dopiero zaczął uczyć! – wykrzyknęła zdumiona Cassandra. – Zawsze wydawało mi się, że jest starszy.
– Jest w moim wieku – zauważyła uzdrowicielka, a Cassie zakłopotała się.
– No tak, to rzeczywiście nie jest taki stary – powiedziała ze wstydem.
– A nawet jest całkiem młody – roześmiała się Queen, szczerze rozbawiona reakcją Cassandry. – No dobra, na dzisiaj wystarczy. Będziemy miały jeszcze czas, żeby poplotkować o Severusie.
CZYTASZ
Severus Snape I Mistrzyni Elksirów
FanfictionTym razem chciałam spróbować czegoś innego - wzięłam na warsztat motyw, który już pewnie nie raz był wałkowany w fan fiction i pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że Was, moi kochani czytelnicy, to nie odstraszy. A jaki to motyw? Dowiecie się już w pi...