„Zawiera fragmenty książki „Harry Potter i Więzień Azkabanu”
Tymczasem w ekspresie do Hogwartu"
Harry, Ron i Hermiona szli korytarzem, szukając wolnego przedziału, ale wszystkie były zajęte. W końcu znaleźli prawie pusty na samym końcu pociągu.Przy oknie siedział jakiś mężczyzna pogrążony w głębokim śnie. Było to o tyle dziwne, że ekspres do Hogwartu zarezerwowany był zwykle dla uczniów i jeszcze nigdy nie spotkali w nim dorosłego prócz czarownicy, która rozwoziła słodycze i napoje.
Nieznajomy miał na sobie niezwykle wyświechtane szaty czarodzieja, pocerowane i połatane w wielu miejscach. Nie wyglądał dobrze i najwyraźniej był bardzo zmęczony. Choć wydawał się jeszcze dość młody, wśród jasnobrązowych włosów można było dostrzec siwe pasma.
— Jak myślicie, kto to może być? — szepnął Ron, kiedy usiedli jak najdalej od okna i cicho zasunęli drzwi.
— Profesor R. J. Lupin — odpowiedziała bez wahania Hermiona.
— Skąd wiesz?
— Tak jest tam napisane — wskazała półkę na bagaże, gdzie spoczywała zniszczona, obwiązana mnóstwem zgrabnie połączonych sznurków walizeczka, z wytłoczonym w rogu nazwiskiem: PROFESOR R. J. LUPIN.
— Ciekawe, czego on uczy — powiedział Ron, przyglądając się bladej twarzy profesora i marszcząc czoło.
— To przecież jasne — szepnęła Hermiona. — Jest tylko jeden wakat, prawda? Obrona Przed Czarną Magią.
Harry, Ron i Hermiona mieli już dwóch nauczycieli Obrony Przed Czarną Magią; każdy uczył ich zaledwie rok. Krążyły pogłoski, że to stanowisko przynosi pecha.
— Mam nadzieję, że coś potrafi — rzekł Ron powątpiewającym tonem. — Bo wygląda, jakby go mógł załatwić pierwszy lepszy urok. No, ale... — odwrócił się do Harry’ego — co chcesz nam powiedzieć?
Harry opowiedział im o ostrzeżeniu, korę przekazał mu pan Weasley. Kiedy skończył, Ron wyglądał jak rażony piorunem, a Hermiona zatkała sobie usta rękami. W końcu opuściła je i wykrztusiła:
— Och, Harry... musisz być naprawdę, naprawdę bardzo ostrożny! Unikaj wszelkich kłopotów, Harry...
— Ja nie szukam żadnych kłopotów — odpowiedział Harry rozdrażnionym głosem. — To kłopoty zwykle znajdują mnie.
— Musiałby być ostatnim tumanem, gdyby szukał czubka, który chce go zabić — powiedział Ron roztrzęsionym głosem.
Przyjęli to gorzej, niż się Harry spodziewał. Zarówno Ron, jak i Hermiona sprawiali wrażenie, jakby byli bardziej przerażeni od niego.
— Słuchajcie, nie zamierzam szukać Blacka — zapewnił ich uroczyście. — Nie wiem, co by się musiało stać, żebym dobrowolnie chciał spotkać się z mordercą.
Hermiona popatrzyła na niego z powątpiewaniem. Znając Harry’ego, to na pewno jakiś powód się znajdzie, ale na nie chcąc zapeszać, nie powiedziała tego głośno.
*
Pociąg toczył się po szynach, za oknami migały coraz to inne krajobrazy, a oni przyjemnie spędzali czas na przekąszaniu słodyczy, snuciu planów na najbliższy rok, oraz na rozprawianiu, jak to fajnie będzie odwiedzić Hogsmeade w weekendy. Tu pojawił się mały zgrzyt, gdy Hermiona przypomniała im, że być może Harry nie powinien jednak opuszczać szkoły, ale chłopcy nie zamierzali jej słuchać. Nie teraz, gdy cieszyli się ostatnimi chwilami beztroski.
Profesor Lupin smacznie spał i byliby o nim całkiem zapomnieli, gdyby nie to, że od czasu do czasu chrapał donośnie. Za oknami zrobiło się szaro od deszczu, a w przedziale zapaliły się małe lampki. Im dalej na północy kraju się znajdowali, tym ulewa zacinała mocniej.
Równomierny stukot kół pociągu i monotonne bębnienie deszczu o szyby sprawiały, że Harry zrobił się senny. Gdyby nie upiorne wycie wiatru, pewnie poszedłby w ślady profesora i przespałby resztę drogi.
— Chyba już dojeżdżamy — powiedział Ron spoglądając przez czarne już okno.
Zaledwie to powiedział, pociąg zaczął zwalniać.
— No, nareszcie. — Ron wstał i podszedł ostrożnie do okna, żeby przez nie wyjrzeć. — Konam z głodu. Chciałbym już być na uczcie...
— Trochę za wcześnie — powiedziała Hermiona, patrząc na zegarek.
— Więc dlaczego stajemy?
Pociąg zwalniał coraz bardziej. W miarę jak cichła lokomotywa, narastał ryk wiatru i wzmagało się bębnienie deszczu o szyby. Zatrzymali się tak raptownie, że bagaże pospadały z półek. A potem, bez żadnego ostrzeżenia, pogasły wszystkie światła i pogrążyli się w całkowitej ciemności.
— Co jest grane? — rozległ się za plecami Harry’ego głos Rona.
— Auu! — krzyknęła Hermiona. — Ron, to moja stopa!
— Może coś się zepsuło?
— Nie mam pojęcia...
Usłyszał stłumiony pisk i zobaczył niewyraźny zarys głowy i ręki Rona, który wycierał dłonią szybę, żeby lepiej widzieć.
— Coś się porusza — powiedział Ron. — Chyba ktoś wsiada...
— Nic nie widzę — stwierdził Harry, któremu też w końcu udało się dopchnąć do okna.
— Na korytarzu jest pełno ludzi, ale też nikt nic nie wie — zaraportowała Hermiona, która wyjrzała z przedziału.
Hałas zdecydowanie się wzmógł i przybrał znamiona paniki, więc szybko zasunęła drzwi. Ale to nie stłumiło okrzyków strachu dobiegających z korytarza.
Drzwi nagle się otworzyły i ktoś upadł całym ciężarem na nogi Harry’ego.
— Ała — jęknął chłopak.
— Przepraszam... może wiecie, co się dzieje?... Ojej... przepraszam...
— Cześć, Neville — powiedział Harry, macając wokół siebie w ciemności i ciągnąc Neville’a za płaszcz, żeby pomóc mu wstać.
— Harry? To ty? Co się dzieje?
— Nie wiem... usiądź...
Rozległ się głośny syk, a zaraz potem stłumiony jęk: Neville usiadł na Krzywołapie.
— Pójdę zapytać maszynistę, co to wszystko znaczy — oświadczyła głośno Hermiona.
— Spokój! — zabrzmiał ochrypły głos.
Wyglądało na to, że profesor Lupin w końcu się obudził. Wszyscy zamilkli. Rozległ się cichy trzask i przedział wypełniło słabe, rozdygotane światło. Profesor Lupin trzymał w dłoni garść płomyków. W bladym świetle zobaczyli jego zmęczoną, szarą twarz i bystre, czujne oczy.
— Nie ruszajcie się z miejsc — powiedział tym samym ochrypłym głosem, po czym podniósł się niespiesznie, wyciągając przed sobą dłoń z płomykami.
Drzwi rozsunęły się powoli, zanim zdążył ich dosięgnąć. Drżący blask oświetlił wysoką postać w ciemnej pelerynie, sięgającą prawie do sufitu.
CZYTASZ
Severus Snape I Mistrzyni Elksirów
FanfictionTym razem chciałam spróbować czegoś innego - wzięłam na warsztat motyw, który już pewnie nie raz był wałkowany w fan fiction i pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że Was, moi kochani czytelnicy, to nie odstraszy. A jaki to motyw? Dowiecie się już w pi...