Bucky: Wiesz co Sammy?
Sam: Nie Bakuś, mówiłem Ci już, że nie czytam w myślach jak Wanda.
Bucky: To już 100 dni od kiedy jesteśmy małżeństwem.
Sam: I co w związku z tym?
Bucky: Nic. Po prostu nie mogę się tym nadziwić.
Sam: A to nie tak, że po prostu próbujesz mnie udobruchać po ostatnim wyskoku z Lokim?
Bucky: Skąd Ci to przyszło do głowy? Nigdy nie wykorzystał bym takiej daty, żeby załatwić jakieś swoje sprawy.
Sam: Wybaczyłem Ci już zapasy z niedźwiedziem, tygrysem i panterą, ale ten skok z okna nie jest powodem do tego, żebyś tak kręcił naokoło tematu. Do czego tym razem chcesz się przyznać?
Bucky: Do niczego, po prostu możliwe, że będziemy mieli gościa, żeby z nami świętował *próbuje się niewinnie uśmiechnąć*
Sam: Rozmawiałem z Mobiusem i ty, i Loki macie zakaz na wspólne spędzanie czasu.
Bucky: Ale to nie Loki.
Sam: W takim razie kto? *dzwonek do drzwi*
Bucky: To może ja otworze?
Sam: A może ja otworzę?
Bucky: Po co będziesz się przemęczał? *wstaje i bieganie w stronę drzwi*
°Notka ode mnie, znaczy autora - rozdział delikatnie łączony z Lokius Talks mojego autorstwa i ogólnie to możliwe, że będę to ze sobą przeplatać
CZYTASZ
Balcon talks, czyli kolejne talksy z parą, o której opowiadań mi brakuje
DiversosSambucky/Balcon talks, które tworzą jakąś historię. Nie ma co tu za dużo pisać, po prostu zapraszam i życzę miłego czytania.