Nie kanon - czyli talks, które się nie liczą do mojej "historii"

158 9 0
                                    

Sam: *dzwoni do Steve'a* Wiesz gdzie jest Bucky?

Steve: Co się stało?

Sam: Zgubiłem jego prezent urodzinowy i bałem się mu o tym powiedzieć, a teraz wybiegł z domu i nie wiem, gdzie jest. Jebaniec jest szybki, jak na stulatka. 

Steve: Spokojnie, znajdziemy go. Idę postawić wszystkich w siedzibie na nogi. Zadzwonię do Nat, zaraz do ciebie przyjedzie i zaczniemy go szukać.

Sam: Dobra. Jak ten debil sobie coś przeze mnie zrobi, to obiecuję, że go zabiję.

Steve: Spokojnie, nic mu nie będzie. Znajdziemy go.


***************************************************

Sam: *zdenerwowany chodzi po całym mieszkaniu i próbuje dodzwonić się do Buckiego*

Nat: *wchodzi do mieszkania* SAM! Jedziemy szukać tego idioty.

Sam: *wybiega z mieszkania*

Nat: *wychodzi za nim i zamyka drzwi* Jasne, zostaw mnie tu i zapomnij, że przyjechałam ci pomóc. Nie ma za co.


***************************************************

*Poszukiwania Buckiego - Steve i Wanda*

Steve: *dzwoni do Buckiego, odwiedzając z Wandą wszystkie miejsca, które Buck lubił przed wojną* Wyczuwasz coś?

Wanda: Nic, tylko mój i twój niepokój. Mam nadzieję, że nic mu się nie stanie.

Steve: Ja mam tylko nadzieję, że nie znajdziemy go pod mostem, no wiesz...

Wanda: Nawet tak nie myśl.

Steve: Raz go tak znalazłem.


***************************************************


*Poszukiwania Buckiego - Nat z Samem przeszukujący okolicę ich mieszkania*

Sam: LODÓWKA, NO WEŹ NIE RÓB MI TEGO! GDZIE JESTEŚ!? PRZEPRASZAM!

Nat: BUCKY, SAM TO PTAK Z MAŁYM MÓZGIEM, NIE GNIEWAJ SIĘ NA NIEGO! MOŻEMY IŚĆ NA WÓDKĘ I UDAJĄC PIJANYCH ZEPCHNĄĆ GO Z JAKIEGOŚ DACHU, ALBO MOSTU!

Sam: *prawie płacząc* TY JEBANY IDIOTO WRACJ TUTAJ, BO PRZYSIĘGAM, ŻE PRZUKUJĘ CIE DO GRZEJNIKA MAGNESAMI NEODYMOWYMI! 


***************************************************

*Poszukiwania Buckiego - Tony i Bruce w siedzibie Avengers*

Bruce: Myślisz, że to dobry pomysł siedzieć tak bezczynnie?

Tony: FRIDAY przeszukuje wszystkie kamery, a reszta lata po mieście i go szuka.

Bruce: Racja, ale...

Tony: Ktoś musi tu siedzieć i czekać, czy nie postanowi tu przyjść.

SI: Sir, dostał Pan wiadomość od Pana Barnesa, o treści "Biorę cały twój alkohol. Nie mów Gołębiowi, że się do ciebie odezwałem."

Tony: Widzisz, nic mu nie jest.

Bruce: No nie wiem, czy tak całkiem nic. Może jednak powinniśmy powiedzieć o tym Samowi, albo Steve'owi.

Tony: No co ty, ciesz się wieczorem. Zrobię ci drinka.

Bruce: Ale Bucky zabrał cały alkohol.

Tony: Wierz mi, nie cały. Wie, że jakby to zrobił, to Sam wiedziałby o tym, że tu był w ciągu sekundy.


 ***************************************************

*Poszukiwanie Buckiego - Sam po przeszukaniu mieszkania w poszukiwaniu prezentu dla Buckiego i znalezieniu go, siedzi w parku niedaleko*

Sam: *płacze* Przysięgam, że jak już w końcu wróci, to...

Bucky: To co?

Sam: *zaskoczony i szczęśliwy, patrzy na Buckiego, który siedział w cieniu niedaleko* To dam mu ten pierdolony prezent, który zgubiłem i wycałuję go jak nigdy, w przerwach mówiąc mu jakim jestem skończonym idiotą.


***************************************************

Sam: *do Avengers* LUDZIE ODWOŁUJEMY AKCJĘ, ZABÓJCZA MROŻONKA WRÓCIŁA

Bucky: *odwraca się na pięcie i zaczyna iść*

Sam: No weź nie bądź taki! Porozmawiajmy chociaż!


***************************************************

DODANY TALK.!!!  (nie wiem jak, ale jakimś cudem mi uciekł cham jeden)

*W drodze do mieszkania*

Sam: Przepraszam, że udawałem, że no wiesz. Tak czy siak, wszystkiego najlepszego Kochanie. Mam nadzieję, że już nigdy nie wrócisz do lodówki i ogólnie... Nie wiem jak się składa życzenia, dlatego powiem Ci tyle: Jesteś dla mnie najważniejszą osobą w moim życiu, nie zniósł bym twojego cierpienia, ani tego, że mogłoby ciebie nie być. Kocham Cię ty pierdolony Sprzęcie AGD. *daje mu pudełko zawinięte w papier do pakowania prezentów*

Bucky: *bierze pudełko* Też Cię kocham Ptasi Móżdżku. *całuje Sama na środku ulicy*

Taksówkarz: *trąbi na nich*

Sam: Może z takimi gestami jednak pójdziemy do mieszkania, co?

Bucky: Albo chociaż na chodnik.


***************************************************

Bucky: *otwiera prezent od Sama i widzi porozrzucane w nim ich wspólne zdjęcia, a pośród tych zdjęć magnes na lodówkę, czyli w rozumowaniu Sama jego metalowe ramię*

Bucky: Myślałem, że lubisz tego momentu z naszego ślubu? *wyjmuje magnes i unosi go na wysokość oczu*

Sam: Bo nie lubię, ale był to najpiękniejszy moment w moim życiu. *przytula go od tyłu i całuje w policzek*


***************************************************

Oto talks, które straciły na znaczeniu po mini shocie, ale które w sumie i tak chciałam wam pokazać. Kilka jest wyjętych z kontekstu. Od razu mówię: ja je wywaliłam, bo postanowiłam zmienić bieg historii tego tworu, ale jeśli ktoś chce to wpleść pomiędzy następne talks droga wolna i proszę bardzo. Moim zamysłem tej "książki" nie było nic, po prostu zaczęłam to pisać. Po publikacji w sumie robiłam coś do tego co już wcześniej miałam, teraz wiem nieco w jakim kierunku puścić te talks. Jednocześnie jest to "książka", która ma być frajdą i dla mnie, i dla was jako fanów shipu oraz Marvela, dlatego niczego nie zabraniam, a nawet zachęcam do pisania jakiś propozycji, może sugestii co chcecie przeczytać. 


Balcon talks, czyli kolejne talksy z parą, o której opowiadań mi brakujeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz