1. 🧪

646 41 6
                                    

Czy Adela wróciła do pomysłu sprzed dwóch miesięcy?

Tak.

Czy otworzyła ponownie jedną z najlepszych książek?

Nie..

Nawet nie chciała liczyć, ile nocy przeznaczyła na myślenie i płakanie nad losem Remusa. Oczywiście, że się obwiniała o przygaśnięcie swojego przyjaciela w drugim tygodniu szkoły.

Czasami, nie za często, myślała o tym, żeby nawet poprosić Slughorna o pomoc w lekarstwie. No ale co mogłaby powiedzieć?

,,Dzień dobry profesorze, mój przyjaciel jest wilkołakiem, potrzebuję lekarstwa, pomoże mi pan?"

Brzmiało to przynajmniej, idiotycznie. Pierwszy raz kiedy o tym pomyślała, jej czoło zaliczyło bliskie spotkanie z podręcznikiem do zielarstwa. Co do zielarstwa, blondynka nie miała za grosz wyczucia do roślin. Zawsze musiała coś źle uciąć, coś naderwać, jednym słowem, miała dwie lewe ręce.

Zawsze kiedy widziała jak Meridith i Lily zgarniają dodatkowe punkty za idealne przycięcie listów, to krew ją zalewała. Lily Evans, idealna panna Evans, idealna, rudowłosa dziewczyna za którą latało poł Gryffindoru. Jak ona Adele denerwowała, ta jej udawana niedostępność i zadufany w sobie styl bycia.

Ale za to Meridith, uwielbiała ją za to jak bardzo razem z nią nienawidziła Evans'ównej. Była jej przyjaciółką od początku pierwszej klasy, nie musiała wiele spędzać z nią czasu by wiedzieć o niej wszystko. Dziewczyna od zawsze skupiała się na zajęciach towarzyskich, a miała ich wiele. W końcu była średniego wzrostu, czarnowłosą panienką z ciemnymi oczami.

Wcale nie dziwne, że często ludzie plotkowali o niej.

,,..Może to jedna z wydziedziczonych sióstr Black? Patrz jaka jest podobna do Bellatrix"

Mieli rację, gdyby Adele zobaczyła swoją przyjaciółkę w środku nocy, bez zastanowienia uznałaby ją za jedną z najstraszniejszych kobiet w magicznej Anglii. A Bella była cholernie straszna.

- Nad czym tak myślisz Adie?- usłyszała obok siebie głos Blacka.

Pokręciła głową i zatrzasnęła książkę.

- Nad niczym Syriuszu.- uśmiechnęła się lekko.- Gdzie zgubiłeś Jamiego?

- Lata za Lily, znasz go.- wywrócił oczami.

Ona również.

- Kiedy odwidzi mu się ta pseudo ,,miłość"?

- Myśle, że się nie odwidzi. Kocha ją na zabój.

Blondynka westchnęła i spojrzała sie na okno po prawej. Liście zaczynały już powoli wirować w powietrzu, bardzo lubiła jesień, mogłaby godzinami oglądać piękne zachody słońca.

- Ja..- chciała jakoś zacząć temat Remusa.- Syriuszu?

- Hm?- odwrócił twarz w stronę niebieskookiej. Widząc zatroskanie na jej twarzy, usiadł obok przyjaciółki.- Co się stało Ade?

Odetchnęła głęboko i zaczęła wyginać palce.

- Bo ja wciąż myśle o Luniu.- widząc niezrozumiały wzrok czarnowłosego, poprawiła się na łóżku.- Chodzi mi o lekarstwo.

Zanim szarooki zdążył się odezwać, Adele wyprzedziła go i zaczęła mówić ze zdwojoną szybkością.

- Ja wiem, że miałam dać sobie z tym spokój, ale nie mogę patrzeć na to jak Remus się męczy. Próbowałam, coś myślałam, ale mam za małą wiedzę, żeby coś zrobić. Nie chce go zawieść Łapo.- gdy skończyła mało nie popłakała się z frustracji i stresu.

Odrazu poczuła jak Syriusz ją przytula, każdy mógł mówić co chce, ale było jej to potrzebne. Chociaż najmniejsze okazanie wsparcia.

- Och, Adie.- głaskał ją po plecach uspokajająco.- Jesteś najlepszą dziewczyną jaką znam, i gdyby się tylko dało to wiem, że znalazłabyś to cholerne lekarstwo. Jednak, wiesz, że dotychczas nikt go nie znalazł. Myślę że poprostu się nie da.

- Nie chce, żeby Remi przechodził to co miesiąc. Chce mu chociaż troszkę ulżyć, nie musi to być coś co go całkowicie wykuruje, ale, żeby chociaż troszkę odciążyło.

Przy ostatnim zdaniu, rozwyła się na dobre. Jak ona nienawidziła swojej wrażliwości, w najmniejszej emocjonalnej sytuacji, zaraz obok niej tworzył sie basen.

- Hej, hej, hej, mała. Nie płaczemy.- ciemnowłosy złapał w dłonie jej twarz i swoim swetrem starł pojedyńcze łzy.- Zobaczysz, jeszcze wyleczymy Lunia raz na dobre.- uśmiechnął się do niej, w ten swój Syriuszowy sposób.

Sama też zaraz potem się uśmiechnęła i wytarła twarz o rękaw.

Nie zdążyła nawet podziękować chłopakowi, gdy usłyszała huk odbijających się od ściany drzwi. Okularnik obkręcił się w drzwiach i legnął się na jedno z czterech łóżek. Najwyraźniej był szczęśliwy.

Na Merlina.. tylko, żeby nie to co myślę..

- Nie uwierzycie co sie stało!- niemal wykrzyknął.

Nie to, nie to, nie to..

- Lily piękna, idealna, cudowna Evans powiedziała, że przemyśli wyjście ze mną do Hogsemede.

Może się jeszcze rozmyśli..

- To.., no cieszę się.- blondynka wymusiła na swojej twarzy lekki uśmiech.- Mam wielką nadzieję, że się zgodzi.

Niech się nie zgodzi, błagam..

Dopiero po słowach nastolatki brązowowłosy podniósł twarz z poduszek.

- Muszę powiedzieć o tym Remusowi.- ekscytacja wbijała się w jego głos, zaraz potem wyleciał przez uchylone drzwi. - I Petterowi!- wykrzyknął jeszcze na schodach.

Dziewczyna spojrzała niepewnie na brązowowłosego.

- Czyli, jednak mu nie przejdzie, prawda?- spytała dla pewności.

Uzyskała wzamian pokręcenie głową.

Czyli mogę umierać..

Przecież być z taką idiotką. Nie raz słyszała, jak bardzo obraźliwe słowa padały na Jamesa z ust Evansównej. Coś między ,,idiota o wkurwiającej osobowości" a ,,zadufany dupek bez serca". Ale co ona mogła? Nic nie mogła.

- Wybacz, że Cię opuszczam, ale muszę na chwilę skoczyć do Meridith.- uśmiechnęła się do przyjaciela ciepło.

- Nic się nie dzieje, leć.- popchnął ją lekko w stronę drzwi.

Zanim jeszcze wyszła, zgarnęła z szafki dwie książki. Musiała je pokazać czarnowłosej najszybciej jak tylko mogła, znalazła je w odmętach biblioteki. Gdyby jeszcze było mało strachu w wyglądzie Normandii, to dziewczyna uwielbiała wszelkiego rodzaju kryminały.

Stojąc przed drzwiami jednego z dormitoriów, mogła zobaczyć na błyszcząco złotej plakietce imię ciemnookiej i jej współlokatorki. Za Chiny ludowe Adele nie spodziewała się, że Mera będzie dzieliła dormitorium z Lily Evans. Jednak, każda sytuacja miała swoje plusy, dzięki temu przyjaciółki mogły duużo plotkować na temat znienawidzonej gryfonki.

Wchodząc do pokoju widziała, jak zwykle z resztą, niewiarygodny bałagan na łóżku jednej z nich. Nie trudno było zgadnąć której. Idealna panna Evans zawsze utrzymywała porządek.

Odrazu w oczy jej się rzuciła siedząca na podłodze dziewczyna, w jednej z rąk miała jeden z najpopularniejszych magazynów, a w drugiej paczkę chipsów. Jednych z najlepszych chipsów. Zauważając blondynkę gryfonka odłożyła czytaną gazetę i uśmiechnęła się najszerzej jak tylko mogła. Zaraz potem zauważyła, że błękitno oka nie podziela jej entuzjazmu.

- Stara, nie uwierzysz co się stało..

Czarne oczy, Czarna dusza | Severus SnapeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz