57🧪

169 18 45
                                    

- Ten stary dureń naprawdę już nie ma o czym gadać. Co kogo obchodzi co robią rodzice jakiegoś prymusa?

Nastrój Adele i Severusa był niemal identyczny po spotkaniu Klubu Ślimaka. Oboje jednoznacznie mogli stwierdzić, że Slughorn wyczerpał już każdy możliwy do poruszenia temat, co kolejne zebranie paplał większe bzdury.

- Mówiłam, że będziesz narzekał?- szturchnęła ślizgona zaczepnie.

- Mówiłaś, że będę dramatyzował. Tego dramatyzowaniem nazwać nie można, jestem przekonany, że nie tylko ja sądzę, że ślimakowi padło już kompletnie na łeb.

Lislen wzruszyła ramionami. Sądziła, że i tak całe zebranie przebiegnie gorzej, plusem było to, że zjadła naprawdę dobry deser.

- Przynajmniej żarcie dają dobre.

- Byłoby lepsze, gdyby nie to, że ślimak poruszał przy nim jakże ciekawy temat przypadków dentystycznych rodziców jakiegoś prymusa.

Kroki obu szóstoklasistów prowadziły do kuchni.

- A ja wciąż nie rozumiem jak działa dentysta.

Snape westchnął niemalże cierpiętniczo.

- No leczy mugolom zęby.

- No dobra, ale jak to działa?

- No normalnie. Idziesz, zapisujesz się na wizytę, on ci tam leczy te zęby specyfikami i już.

Gryfonka pokiwała głową ze zrozumieniem. Dzisiaj po raz pierwszy dowiedziała się o istnieniu tego zawodu w świecie niemagicznym.

- Nie chciałabym, żeby ktoś mi grzebał w buzi.

Snape prychnął i upewniając się, że nie ma nikogo na korytarzu otworzył obraz do kuchni.

- Mugole raczej mają mało do powiedzenia w tej kwestii.

Blondynka rozsiadła się na jednej ławce, a naprzeciw niej usiadł ślizgon. Zamówiła lemoniadę.

- Kiedy ćwiczymy?- spytał Severus ściągając niewygodną, wierzchnią szatę.

Lislen zamyśliła się na chwilę. Ostatnimi czasy nie miała na nic czasu, tymbardziej, że za tydzień miała wypaść kwietniowa pełnia w której miała uczestniczyć po raz pierwszy. Huncwoci sumiennie ją do niej przygotowywali. Zaś dwa razy w tygodniu, wieczorami ćwiczyła eliksiry, z których de facto się opuściła.

Po wyliczeniu sobie czasu wolnego w głowie doszła do wniosku, że tak właściwie został jej tylko czwartek wieczór i to w dodatku późny.

- W czwartek? Tylko mogę późno, po ciszy nocnej.

Severus uniósł na nią wzrok znad kubka.

- Po 22? Wiesz, że możemy nadziać się na Filcha i jego kotkę.

Adele westchnęła cicho. Wiedziała o tym i jej samej to wszystko się nie podobało.

- No ja wiem, ale nie mam kiedy indziej czasu.

Severus po mimo ciekawości powstrzymał się od pytań. Domyślał się, że z jej brakiem czasu powiązany jest Potter i spółka.

- Dobra niech będzie ten czwartek. Jednorazowo może nie natkniemy się na nikogo.

Gryfonka po chwili namysłu nachyliła się nad stołem i zaczęła mówić przyciszonym głosem.

- Na czwartym piętrze obok Izby Pamięci jest obraz, taki duży i jak go odsłonisz to jest przejście, tam są schody i jak wejdziesz na samą górę to wyjdziesz obrazem niedaleko Pokoju Życzeń. Tylko nikomu ani słowa o tym.

Czarne oczy, Czarna dusza | Severus SnapeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz