- Ten stary dureń naprawdę już nie ma o czym gadać. Co kogo obchodzi co robią rodzice jakiegoś prymusa?
Nastrój Adele i Severusa był niemal identyczny po spotkaniu Klubu Ślimaka. Oboje jednoznacznie mogli stwierdzić, że Slughorn wyczerpał już każdy możliwy do poruszenia temat, co kolejne zebranie paplał większe bzdury.
- Mówiłam, że będziesz narzekał?- szturchnęła ślizgona zaczepnie.
- Mówiłaś, że będę dramatyzował. Tego dramatyzowaniem nazwać nie można, jestem przekonany, że nie tylko ja sądzę, że ślimakowi padło już kompletnie na łeb.
Lislen wzruszyła ramionami. Sądziła, że i tak całe zebranie przebiegnie gorzej, plusem było to, że zjadła naprawdę dobry deser.
- Przynajmniej żarcie dają dobre.
- Byłoby lepsze, gdyby nie to, że ślimak poruszał przy nim jakże ciekawy temat przypadków dentystycznych rodziców jakiegoś prymusa.
Kroki obu szóstoklasistów prowadziły do kuchni.
- A ja wciąż nie rozumiem jak działa dentysta.
Snape westchnął niemalże cierpiętniczo.
- No leczy mugolom zęby.
- No dobra, ale jak to działa?
- No normalnie. Idziesz, zapisujesz się na wizytę, on ci tam leczy te zęby specyfikami i już.
Gryfonka pokiwała głową ze zrozumieniem. Dzisiaj po raz pierwszy dowiedziała się o istnieniu tego zawodu w świecie niemagicznym.
- Nie chciałabym, żeby ktoś mi grzebał w buzi.
Snape prychnął i upewniając się, że nie ma nikogo na korytarzu otworzył obraz do kuchni.
- Mugole raczej mają mało do powiedzenia w tej kwestii.
Blondynka rozsiadła się na jednej ławce, a naprzeciw niej usiadł ślizgon. Zamówiła lemoniadę.
- Kiedy ćwiczymy?- spytał Severus ściągając niewygodną, wierzchnią szatę.
Lislen zamyśliła się na chwilę. Ostatnimi czasy nie miała na nic czasu, tymbardziej, że za tydzień miała wypaść kwietniowa pełnia w której miała uczestniczyć po raz pierwszy. Huncwoci sumiennie ją do niej przygotowywali. Zaś dwa razy w tygodniu, wieczorami ćwiczyła eliksiry, z których de facto się opuściła.
Po wyliczeniu sobie czasu wolnego w głowie doszła do wniosku, że tak właściwie został jej tylko czwartek wieczór i to w dodatku późny.
- W czwartek? Tylko mogę późno, po ciszy nocnej.
Severus uniósł na nią wzrok znad kubka.
- Po 22? Wiesz, że możemy nadziać się na Filcha i jego kotkę.
Adele westchnęła cicho. Wiedziała o tym i jej samej to wszystko się nie podobało.
- No ja wiem, ale nie mam kiedy indziej czasu.
Severus po mimo ciekawości powstrzymał się od pytań. Domyślał się, że z jej brakiem czasu powiązany jest Potter i spółka.
- Dobra niech będzie ten czwartek. Jednorazowo może nie natkniemy się na nikogo.
Gryfonka po chwili namysłu nachyliła się nad stołem i zaczęła mówić przyciszonym głosem.
- Na czwartym piętrze obok Izby Pamięci jest obraz, taki duży i jak go odsłonisz to jest przejście, tam są schody i jak wejdziesz na samą górę to wyjdziesz obrazem niedaleko Pokoju Życzeń. Tylko nikomu ani słowa o tym.
CZYTASZ
Czarne oczy, Czarna dusza | Severus Snape
Fanfiction🧪 Adele nie segregowała ludzi, była zdania, że każdy człowiek jest wyjątkowy. Jej dom jednak tak nie sądził, od dawien dawna Gryffindor toczył bój ze Slytherinem, a czwórka jej przyjaciół to wszystko podkreślała. Nie byliby zadowoleni słysząc, że d...