Adele z niecierpliwością oczekiwała przyjazdu przyjaciół, którzy mieli pojawić się tuż przed zachodem słońca. W południe nastolatka razem z mamą upiekła obiecany sernik i ciastka czekoladowo-orzechowe. Choinka już stała ubrana od kilku dni, a prezenty pod nią czekały na przyjazd gości.
Ubrała się szybko w proste jeansy i czerwoną koszulkę z zamszowym reniferem. Chwyciła przewieszoną przez barierkę schodów pościel, którą kilka godzin wcześniej przyszykowała Kelley i weszła do pokoju gościnnego. Zaścieliła łóżka przyjaciół i dmuchany materac. Do zjawienia się gryfonów została mniej niż godzina, a Adele nie chciała później biegać i wszystkiego ogarniać w ruchu.
- Adie, zapakowałaś już prezenty dla Syriusza, Remusa, Jamesa i Petera?- przez drzwi przeszła, a raczej przebiegła, Kendra.
Dziesięciolatka włożyła na siebie czerwoną sukienkę z długimi, półprzezroczystymi rękawami. Jej rozpuszczone, rude, do pasa włosy przysłaniały kokardę z tyłu. W dłoniach trzymała cztery małe pakunki.
- Tak, już rano położyłam pod choinką. A co tam?
- Chciałam dołożyć moje prezenty.
- To połóż na moich pakunkach. Chłopaki domyślą się wtedy który jest kogo.- uśmiechnęła się lekko w stronę siostry i kontynuowała układanie poduszek.
Dziewczynka pokiwała głową i wyszła z pomieszczenia z trzaskiem drzwi.
☆
Adele była w połowie schodów, gdy do jej uszu dotarł dźwięk pukania.
- Już idę!
Ostatnie stopnie pokonała w dwóch skokach. Zaraz potem znalazła się w holu i po wsunięciu na nogi kapci otworzyła drzwi. Za nimi stał wyższy od niej blondyn z pakunkiem w dłoniach.
Blondynka od razu skoczyła by go przytulić.- Cześć Remusie. Sam jesteś?
- Tak, właśnie..
Nie zdołał dokończyć bo za nim, tuż obok furtki pojawił się niższy i pulchniejszy chłopak. W dłoni oprócz pakunku trzymał świstoklik, który chwilę potem porzucił w krzakach.
- O Peter!
Gryfon przywitał się z przyjaciółką krótkim uściskiem.
Adele nie chcąc dłużej marznąć wprowadziła przyjaciół do środka. Słysząc szmery w holu z salonu wyszła Kelley, która jednym ruchem różdżki odesłała plecaki gości do pokoju.
- Cześć chłopcy.- uśmiechnęła się, a tuż obok pojawił się jej mąż.
- No witam was.
Po krótkich przywitaniach Lupin i Pettigrew zaczęli się rozbierać z wierzchnich ubrań. Nie zajęło im to długo, w międzyczasie Lislen zaczęła rozmowę.
- Wiecie może kiedy będzie James i Syriusz?
Wilkołak wzruszył ramionami.
- Z nimi to nigdy nic nie wiadomo. Syriusz nawet na list mi nie odpowiedział, a James..
Lupinowi znowu nie udało się dokończyć, tym razem z powodu wtargnięcia do domu dwójki nastolatków. Wlatując przez drzwi, oboje niemal zderzyli się nosami o podłogę. Starszy zaśmiał się głośno podnosząc z kolan.
- I co Potter? Po raz kolejny pierwszy!
Wystraszona blondynka przyjaciół z otwartej dłoni w głowy.
- Co wy wyprawiacie? Wiecie jak się wystraszyliśmy? Macie szczęście, że moi rodzice chwilę wcześniej postanowili wyjść do innego pokoju.
Roześmiany okularnik miał już zażartować z blondynki, gdy z górnego piętra rozległ się krzyk.
CZYTASZ
Czarne oczy, Czarna dusza | Severus Snape
Fanfiction🧪 Adele nie segregowała ludzi, była zdania, że każdy człowiek jest wyjątkowy. Jej dom jednak tak nie sądził, od dawien dawna Gryffindor toczył bój ze Slytherinem, a czwórka jej przyjaciół to wszystko podkreślała. Nie byliby zadowoleni słysząc, że d...