49🧪

224 25 26
                                    

Adele z niecierpliwością oczekiwała przyjazdu przyjaciół, którzy mieli pojawić się tuż przed zachodem słońca. W południe nastolatka razem z mamą upiekła obiecany sernik i ciastka czekoladowo-orzechowe. Choinka już stała ubrana od kilku dni, a prezenty pod nią czekały na przyjazd gości.

Ubrała się szybko w proste jeansy i czerwoną koszulkę z zamszowym reniferem. Chwyciła przewieszoną przez barierkę schodów pościel, którą kilka godzin wcześniej przyszykowała Kelley i weszła do pokoju gościnnego. Zaścieliła łóżka przyjaciół i dmuchany materac. Do zjawienia się gryfonów została mniej niż godzina, a Adele nie chciała później biegać i wszystkiego ogarniać w ruchu.

- Adie, zapakowałaś już prezenty dla Syriusza, Remusa, Jamesa i Petera?- przez drzwi przeszła, a raczej przebiegła, Kendra.

Dziesięciolatka włożyła na siebie czerwoną sukienkę z długimi, półprzezroczystymi rękawami. Jej rozpuszczone, rude, do pasa włosy przysłaniały kokardę z tyłu. W dłoniach trzymała cztery małe pakunki.

- Tak, już rano położyłam pod choinką. A co tam?

- Chciałam dołożyć moje prezenty.

- To połóż na moich pakunkach. Chłopaki domyślą się wtedy który jest kogo.- uśmiechnęła się lekko w stronę siostry i kontynuowała układanie poduszek.

Dziewczynka pokiwała głową i wyszła z pomieszczenia z trzaskiem drzwi.

Adele była w połowie schodów, gdy do jej uszu dotarł dźwięk pukania.

- Już idę!

Ostatnie stopnie pokonała w dwóch skokach. Zaraz potem znalazła się w holu i po wsunięciu na nogi kapci otworzyła drzwi. Za nimi stał wyższy od niej blondyn z pakunkiem w dłoniach.
Blondynka od razu skoczyła by go przytulić.

- Cześć Remusie. Sam jesteś?

- Tak, właśnie..

Nie zdołał dokończyć bo za nim, tuż obok furtki pojawił się niższy i pulchniejszy chłopak. W dłoni oprócz pakunku trzymał świstoklik, który chwilę potem porzucił w krzakach.

- O Peter!

Gryfon przywitał się z przyjaciółką krótkim uściskiem.

Adele nie chcąc dłużej marznąć wprowadziła przyjaciół do środka. Słysząc szmery w holu z salonu wyszła Kelley, która jednym ruchem różdżki odesłała plecaki gości do pokoju.

- Cześć chłopcy.- uśmiechnęła się, a tuż obok pojawił się jej mąż.

- No witam was.

Po krótkich przywitaniach Lupin i Pettigrew zaczęli się rozbierać z wierzchnich ubrań. Nie zajęło im to długo, w międzyczasie Lislen zaczęła rozmowę.

- Wiecie może kiedy będzie James i Syriusz?

Wilkołak wzruszył ramionami.

- Z nimi to nigdy nic nie wiadomo. Syriusz nawet na list mi nie odpowiedział, a James..

Lupinowi znowu nie udało się dokończyć, tym razem z powodu wtargnięcia do domu dwójki nastolatków. Wlatując przez drzwi, oboje niemal zderzyli się nosami o podłogę. Starszy zaśmiał się głośno podnosząc z kolan.

- I co Potter? Po raz kolejny pierwszy!

Wystraszona blondynka przyjaciół z otwartej dłoni w głowy.

- Co wy wyprawiacie? Wiecie jak się wystraszyliśmy? Macie szczęście, że moi rodzice chwilę wcześniej postanowili wyjść do innego pokoju.

Roześmiany okularnik miał już zażartować z blondynki, gdy z górnego piętra rozległ się krzyk.

Czarne oczy, Czarna dusza | Severus SnapeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz