62🧪

112 9 35
                                    

Nie pytała nikogo jak wyglądała relacja między Remusem a Syriuszem, ale z jej obserwacji wynikało, że nie odzywali się do siebie słowem w ciągu dnia. Tak samo jak Adele do Syriusza. Dni mijały, ale cała sytuacja nie opuszczała gryfonów i jednego ślizgona. 

Gdy Lislen spotykała się z Severusem na ćwiczenia czy naukę eliksirów nie zaczynała tematu kwietniowej pełni. Nie była jednak ślepa, czarnowłosy od całej akcji częściej się zamyślał, nie był aż tak skupiony. W bibliotece zauważyła, że więcej pisze w tej swojej książce. Nie dopytywała.

Każde z nich musiało pogodzić się z tym co się stało, Adele wciąż budziła się w środku nocy przez koszmary z tym związane. Wciąż nie mogła się przyzwyczaić do widoku blizn na jej boku, starała się chodzić w jak najdłuższych koszulkach, a podczas zajęć często upewniała się, że jej koszula nie wyszła ze spódnicy. 

Terenie i Meridith nie były ślepe, nie minęło pół tygodnia, a obie zaczęły wypytywać Adele o to co się stało, że Syriusz siedzi odizolowany od nich, a Remus wygląda jakby mógł się w każdej chwili popłakać. Musiała obie przyjaciółki zbyć. Finalnie Meridith się obraziła sądząc, że Adele jest z nią nieszczera, a Terenie odpuściła. Takim sposobem blondynka straciła zaufanie jednej z dziewcząt.

James starał się odwracać uwagę Lupina od nieprzyjemnych myśli. Rozśmieszanie wilkołaka mu nie wychodziło, więc postawił na szukanie mu zajęć. Odpuścił sobie nawet uganianie się za Evans, którą widocznie to poruszyło, wolał skupić się na przyjacielu.

Co do odczuć Petera nikt nie był pewien. Blondyn odizolował się od wszystkich i sporadycznie odzywał się do kogokolwiek. Najłatwiej było dotrzeć do niego Adeli i Remusowi, Syriusz nawet nie próbował, a James był zbyt skupiony na wilkołaku.

Z zamyślenia wyrwało ją szturchniecie w ramię. Odwróciła zdziwiona głowę w stronę okularnika.

- Za chwilę Eliksiry Adele, musimy się zbierać.

Lislen bez słowa zgarnęła torbę i skierowała kroki do wyjścia. 

Od czasu pełni to ona siedziała z Potterem zamiast Blacka, ten natomiast zajmował pierwsze lepsze miejsce. Nawet gdyby chciała to nie miała co liczyć na zajęcie ławki z Meridith, ta już od dłuższego czasu nie zamieniała z nią więcej niż kilku słów. Wolała cały swój wolny czas przeznaczyć chłopakowi niż przyjaciółce. Adele pomimo tęsknoty która głęboko w niej siedziała, nie zamierzała nic z tym robić, tak było lepiej, Normandia i tak tylko i wyłącznie ostatnimi czasy czepiała się jej przyjaźni z Severusem. 

Gryfonka rozpakowała się na połowie stołu i usiadła wygodnie. Słuchała uważnie wykładu Slughorna na temat eliksiru wiggenowego, notowała wszystkie jego właściwości, skutki działania i sposób przygotowania. Pracowała sumiennie w swoim tempie nie zwracając uwagi na nikogo, musiała nadrobić kilka lekcji na których nie była uważna. Slughorn wciąż spodziewał się po niej czegoś więcej niż po jej przyjaciołach.

Uczęszczając na eliksiry i dodatkowe zajęcia Severusa, Adele mogła na trochę o wszystkim zapomnieć. W tych chwilach istniał tylko eliksir, jego zapach i wygląd. Nie martwiła się o niepewne jutro, ani o Remusa. To były jej chwile spokoju, których miała niewiele.

Z zamyślenia wyrwał ją głos Lupina obok.

- Źle pokroiłaś mandragore. Powinna być większa kostka.

Adele pokręciła głową i mimo uwagi wilkołaka wrzuciła przygotowany składnik.

- Gdy zrobi się z niej papkę szybciej się przyswaja, dzięki czemu szybciej gotowy jest wywar.

Zaciekawiony sposobem blondynki gryfon przyglądał się jej pracy. Nic nie wybuchło, ani nie sprawiało wrażenia zepsutego. Po kilku minutach wiadome było, że Adele miała rację. Jej mikstura przybrała właściwy kolor o ponad pięć minut szybciej niż Remusa.

- Skąd masz taki sposób? Nigdy nie słyszałem o nim.

Nastolatka podsunęła przyjacielowi swoją książkę, pomimo tego, że była stosunkowo nowa, kupiona w święta, już była w wielu miejscach pobazgrana. Duża część tekstu została przekreślona i poprawiona.

- Z Severusem często sprawdzamy czy jakichś eliksirów nie da się poprawić. Albo chociaż sprawić, aby ich przygotowywanie było mniej mozolne.- wytłumaczyła spokojnie nie odrywając się od pracy.

- Gdzie to wszystko robicie? Przecież gdyby coś wybuchło w bibliotece czy na błoniach huk słyszałoby pełno osób.

Adele wzruszyła ramionami i bez zastanowienia odpowiedziała.

- W pokoju życzeń.

Lupin nie przejął się odpowiedzią przyjaciółki. Przecież pokój przychodź - wychodź nie był ich własnością i nastolatka mogła wchodzić do niego z kimkolwiek chciała. Potter stojący obok słysząc to wszystko skrzywił się jedynie, od czasu pełni nie ingerował w znajomość gryfonki i ślizgona, z jakiegoś powodu czuł się nieswojo przy Snape'ie. Zmieszany spojrzał spod brwi na szesnastolatka.

Skupiony pracował nad zadaniem, obok niego stał Rosier, któremu nie do końca wychodziła robota. Czarnowłosy nie przejmował się tym i ze starannością kroił i wrzucał składniki. Potter nie był w stanie zobaczyć jego twarzy przez zasłaniające ją kosmyki, z uwagą przyglądał się ruchom ślizgona.

To wszystko mu się nie podobało.

Nie podobało mu się, że Adele pokazała Snape'owi Pokój Życzeń. Teraz bez problemu mógł ćwiczyć te swoje czarnomagiczne zaklęcia.

Bo przecież musiał to robić. Nie było możliwe, aby od tak porzucił temat Remusa i tego jak został podrapany przez niego. Nie było możliwym, aby ich wróg odpuścił sobie tylko ze względu na prośbę Adeli, przecież on ich nienawidził odkąd pamiętał.

James nieprzerwanie przypatrywał się ślizgonowi. Wyglądał tak nienaturalnie, zbyt spokojnie i ani przez chwilę nie zwrócił uwagi na ich stolik. Zdecydowanie coś było nie tak.

- Halo, ziemia do Jamesa.- Blondynka pomachała ręką przez oczami okularnika.- Wpatrujesz się w jeden punkt od dziesięciu minut.

Słowa przyjaciółki wyrwały gryfona z zamyślenia.

- Mamy eliksir do zrobienia, nie wiem czy pamiętasz.- prychnęła mieszając wywar.

Potter z niechęcią powrócił do zadania.

- Te eliksiry są nudne jak but. Ślimak mógłby w końcu wymyślić coś innego, coś bardziej kreatywnego.

- No mi się akurat wydaje Jamie, że na eliksirach chodzi o robienie eliksirów.- uśmiechnęła się pobłażliwie w stronę przyjaciela.

Zaraz po tych słowach Lislen podniosła dłoń do góry, zgłaszając ukończenie zadania. Niewiele osób zdążyło ją wyprzedzić, a ona sama po dostaniu wybitnego rozsiadła się na krześle uśmiechnięta.

- Zamiast tak się szczerzyć, mogłabyś coś pomóc.

- Każdy robi sam James.- wzruszyła ramionami.- Było nie wgapiać się w Severusa jak pustak, tylko pracować.

Chłopak westchnął głośno. Zdecydowanie Adele zaczęła robić się ostatnimi czasy bardziej wyszczekana i uszczypliwa.

Za dużo czasu spędzała w ślizgońskim gronie, oraz za dużo zachowań od nich podbierała.



Czarne oczy, Czarna dusza | Severus SnapeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz