- Ludzie dajcie żyć.- mruknęła blondynka odganiając od siebie dwie pary ciekawskich oczu.
- Jest dopiero czwartek Adele a ty już w książkach siedzisz.- wyraził swoje niezadowolenie Black rzucając, jedną z wielu, poduszek w nastolatkę.- masz jeszcze tydzień.
- Właśnie Syriuszu, tydzień. To nie jest dużo a ja dopiero zaczynam pisać, bo nie wiem czy pamiętasz ale przez trzy dni nie miałam dostępu do książek przez James'a.- warknęła cicho i skupiła się na czytanym tekście.
Niewiele dni wcześniej ciemnowłosy zabrał jej wszystkie tomy na temat amortencji jakie miała i zakazał zbliżać się do nich do końca tygodnia. Odzyskała je jednak z małą pomocą Lupina, o czym gryfoni nie musieli wiedzieć.
- Przesadzasz Adele, nawet jakbyś oddała pusty pergamin to Slughorn postawiłby ci Powyżej Oczekiwań.- machnął ręką okularnik.
- Albo dacie mi spokój albo pójdę do biblioteki.- westchnęła poprawiając się na łóżku.
- Nie liczyłbym na spokój Ade.- parsknął wysoki blondyn.
- Dziękuję za pocieszenie Lunio.- mruknęła zakreślając delikatnie ołówkiem ważne, według niej, fragmenty.
Ubłagała panią Pince by mogła ołówkiem zakreślać książki, debata na temat niszczenia tomów trwała dobre dwadzieścia minut. Dopiero oznajmienie bibliotekarce, że potrzebuje tego na lekcje z profesorem eliksirów załatwiło sprawę.
- Nie mogę tu już wytrzymać, idę do biblioteki.- westchnęła i zaczęła zbierać wszystkie książki i pergaminy z pościeli, wstała kierując się do drzwi.- Od razu odpiszę na listy rodziców.
- Przyjdź potem Ade.- wyjrzał za nią uśmiechnięty Black.
- Zobaczę jak się wyrobię.
Idąc do biblioteki nie spotkała nikogo, najwyraźniej wszyscy świętowali wygraną ślizgonów w meczu z krukonami. Może i przewaga była nieznaczna, ale jednak uczniowie domu węża zawsze przesadnie obnosili się ze swoją przewagą. Była pewna, że gdyby podeszła teraz do drzwi pokoju ów nastolatków, usłyszałaby głośną muzykę.
Weszła cicho do pomieszczenia i rozejrzała się jak zawsze po stolikach. Gdzieniegdzie dostrzegła przygaszonych krukonów lub przyjaznych puchonów. Po gryfonach i ślizgonach nie było śladu, chociaż odkąd pamiętała nie palili się do nauki, nie żeby ona była wyjątkiem.
Podchodząc do końca sali ponownie zauważyła ucznia i tak samo jak w niedziele był to ślizgon, oraz tak samo jak w niedziele był to Snape. Jej reakcja, choć podobna, miała mniejszą siłę.
Zabiję cię Ivan, zabiję powoli i boleśnie..
Dlaczego znowu w JEJ stoliku? Czy Merlin jej nienawidził? Przynajmniej na to wyglądało, bo usadził czarnowłosego zdecydowanie zbyt blisko Adele. Teraz to już na pewno nie będzie mogła się skupić.
- Ponownie powiem, to moja ławka.- siadła naprzeciw nastolatka, nie musiała długo czekać aż ciemnooki podniósł swoją głowę.
- A ja ponownie powiem, że cię tu prawie że nie widzę Lislen. W tym tygodniu siedziałem tu trzy razy i ani razu się na ciebie nie natrafiłem, więc jeśli łaska to niech księżniczka znajdzie sobie inne miejsce.- warknął podpierając czoło o dłonie.
- Pardon?- zamrugała zdziwiona atakiem chłopaka jasnooka.- Ani mi się śni stąd ruszać, od początku roku tutaj siedzę, więc niech to mały wężyk wyniesie stąd swoje manatki.- mruknęła wyciągając z torby potrzebne artykuły.
Usłyszała po chwili prześmiewcze prychnięcie.
- Co znowu?- spojrzała spod blond włosów.
- Jeżeli ja jestem, jak to określiłaś, ,,Małym wężykiem" to ty znajdujesz się gdzieś na poziomie embrionu.- posłał jej pewny siebie uśmiech, choć bardziej było to lekkie wykrzywienie warg do góry.
CZYTASZ
Czarne oczy, Czarna dusza | Severus Snape
Fanfiction🧪 Adele nie segregowała ludzi, była zdania, że każdy człowiek jest wyjątkowy. Jej dom jednak tak nie sądził, od dawien dawna Gryffindor toczył bój ze Slytherinem, a czwórka jej przyjaciół to wszystko podkreślała. Nie byliby zadowoleni słysząc, że d...