Święta minęły Adele niesamowicie szybko, zanim się obejrzała siedziała już w pociągu do szkoły. Od czasu, gdy Syriusz oznajmił im o swoim wydziedziczeniu nikt nie podjął tematu ponownie nie chcąc narzucać się przyjacielowi.
- To co, jakie plany na drugi semestr?
- Pewnie, że żarty.
Lislen dotychczas przeglądająca tygodnik ,,czarownicy" zerknęła znad niego na Jamesa i Syriusza. Chciała być przygotowana na ewentualne wtrącenie się do rozmowy.
- Masz już jakieś pomysły?
- Myślałem nad wpędzeniem ślizgonów do Zakazanego Lasu.
Adele nie musiała czekać zbyt długo.
- Moim zdaniem lepiej będzie skupić się teraz na Filchu.- mruknęła zamykając czasopismo.
Nie miała ochoty użerać się z humorkami Severusa, po kawałach jej przyjaciół. Chciała przez te kilka miesięcy odpocząć od kłótni.
- Ostatnimi czasy miał od nas spokój i jedyne co robił to chodził i czepiał się o byle co.
- Proszę cię Ade, nie dawaj im pomysłów.- westchnął Remus siedzący obok.
Rzuciła Lupinowi jednoznaczne spojrzenie mając nadzieję, że zrozumie. Pokręcił głową zrezygnowany. Black i Potter kontynuowali rozmowę.
- Adie ma trochę racji. Filch przed świętami nawrzeszczał na jakąś krukonkę tylko dlatego, że nie miała wciśniętej koszuli w spódnicę. Stary grzyb robi się nie do wytrzymania.
- No właśnie. Dlatego jak dojedziemy do Hogwartu to pomyślimy co z nim zrobić.- podsumowała gryfonka.
Dyskusję przerwał dźwięk odsuwanych drzwi przedziału. W wejściu przystanął starszy od nich chłopak z torbą wypchaną gazetami.
- Ktoś, coś Proroka?- mruknął od niechcenia.
- Ja poproszę.
Blondynka podała pięć knutów sprzedawcy i usiadła z powrotem na swoim miejscu. Wraz z siedzącym obok Peterem zaczęła przeglądać gazetę. Większość fotografii i stron skupiała się o zmianach w Ministerstwie oraz aktualizacji przepisów związanych z czarowaniem wśród mugoli.
Dopiero na końcowych stronach znajdowało się ruchome zdjęcie mrocznego znaku na tle nocnego nieba. Adele westchnęła cicho zamykając magazyn.
- Wyczytałaś coś ciekawego?
- Niedaleko miejscowości, gdzie mieszkają moi dziadkowie zamordowano rodzinę mugoli. Śmierciożercy zostawili znak.
- Słyszałem od rodziców, że ostatni atak udaremnił ten Zakon Feniksa. Z tego co podsłuchałem od rodziców to stworzył go Dumbledore kilka lat temu.- James zniżył głos.
- I bardzo dobrze, mam nadzieję, że w końcu zamkną wariatkę Bellatrix.- mruknął Syriusz.- Jestem pewien, że w większości tych ataków brała udział.
Adele westchnęła i oparła głowę o chłodną szybę. Czuła, że prawdziwa wojna zbliża się wielkimi krokami.
☆
- Jak wam minęły święta?
Terenie, Adele, Albertina i Meridith rozmawiały razem w dormitorium, Normandia siedziała z przyjaciółką na jednym łóżku. Za oknem już jakiś czas temu zapadł zmrok.
Langdon wzruszyła ramionami.
- Jak co roku. Tydzień w domu a potem tydzień z dalszą rodziną.
- A tobie Alb?
Brunetka westchnęła. Odkąd pojawiła się w szkole po wolnym wydawała się przygaszona.
- Tak sobie.
Reszta dziewcząt spojrzała po sobie.
- Coś się stało?
- Trochę. W drugim tygodniu przerwy Śmierciożercy zamordowali rodzinę mugoli kilka domów ode mnie. Moi rodzice nie chcieli wypuścić mnie z domu, a i tak w drodze do pociągu non stop mnie pilnowali.- mruknęła.
Adele od razu przypomniała sobie o czytanym artykule.
- W proroku o tym napisali. Ostatnimi miesiącami jest coraz więcej ataków.
- Zakon nic z tym nie robi?- zatroskana Terenie przegryzła dolną wargę.
- Nie zawsze uda się przybyć na czas Tera. Dodatkowo sporo osób z niego się wykruszyło.- mruknęła Meridith.- Na przykład Artur Weasley, znajomy z pracy mojego taty i Adele, ma trójkę małych dzieci, kilka miesięcy temu urodziło mu się to trzecie. Razem z żoną zrezygnowali z walki na jakiś czas, póki najmłodszy nie podrośnie.
- Prawda. Podsłuchałam jak moi rozmawiali. Tata mówił, że ministerstwo jest podzielone. Połowa chce zatuszować wszystkie napady, by nie powstały plotki, że minister nie radzi sobie z problemem, a druga połowa po cichu wspiera Dumbledore'a.
Po słowach blondynki zapadła chwilowa cisza. Przerwał ją zmartwiony głos Albertiny.
- Boję się. Czuję, że ci wszyscy mugole to dopiero początek.
Langdon ścisnęła dłoń przyjaciółki.
- Póki jesteśmy w Hogwarcie nic nam nie grozi.
- Ale nasza rodzina tu nie jest. Martwię się, że Voldemort w końcu zaatakuje kogoś więcej.
- Nie nakręcajmy się niepotrzebnie dziewczyny. Żadna z nas nie jest mugolaczką. Ja, Adele i Alb jesteśmy półkrwi, Terenie czysta. Żadnej z nas nic na razie nie grozi.
Berry pokiwała głową starając się pozbyć nękających ją myśli.
- Meridith ma rację, naszym rodzinom nic nie grozi.
- Niech ta wojna się w końcu skończy.
☆
Avery i Rosier wyszli z dormitorium już jakiś czas temu. Severus zostając sam usiadł na swoim łóżku i podparł głowę o dłonie.
Miał dosyć.
Miał dosyć swojego ojca, który nie dał mu chwili spokoju w święta. Miał dosyć Averego ględzącego mu ciągle o osiągnięciach Voldemorta (tak jakby NIE zainteresowany nie miał dostępu do gazet). No jednym słowem miał dosyć wszystkiego.
Pomimo tego, że podziwiał Riddla za jego wyczyny z magią i z chęcią nauczyłby się podobnych zaklęć, by pokazać je Potterowi i Blackowi, to denerwowała go obsesja kolegi z klasy.
A wisienką na torcie jego problemów była rana sprzed niecałych dwóch tygodni, która zabliźniła się zamiast zaniknąć po dużej dawce zaklęć uzdrawiających i różnego rodzaju eliksirów. Co powrót z domu do Hogwartu coraz bardziej przypominał upośledzonego tygrysa. Jeżeli tak dalej pójdzie to nawet w czerwcu z krótkim rękawem nie będzie mógł wyjść.
Jedyne co trzymało go przed skoczeniem z Wieży Astronomicznej były zaklęcia, które poznał dzięki książce. W wolnej chwili planował je przetestować na małej polanie niedaleko Zakazanego Lasu. Nikt oprócz niego tam nie przychodził. Zdawał sobie niestety sprawę, że do ćwiczeń będzie tym razem potrzebował drugiej osoby. Coś wymyśli.
Nie chcąc użalać się nad sobą więcej, ślizgon wstał i chwytając swój podręcznik do eliksirów wraz z tomem Adele skierował się do biblioteki. Tam nie musiał się martwić o niepożądanych znajomych. Zaraz po świętach nikt się tam nie kręcił.
Przechodząc przez pokój wspólny mógł zauważyć kilka znajomych twarzy, jednak tak jak zwykle zignorował to i nie zatrzymał się.
Wchodząc do wielkiego, wypełnionego półkami pomieszczenia przywitał się z bibliotekarką. Usiadł na tym samym miejscu co zawsze i wziął się za pracę. Zamierzał przepisać większość zaklęć, w szczególności tych które nie wpadły mu w pamięć, wraz z opisami i instrukcją czarowania. Po oddaniu własności gryfonce będzie mógł bez problemu ćwiczyć. Co poniektóre z czarów były trudne do wykonania i ciekawe w skutkach. Będzie musiał je na kimś przetestować.
Pełen nowej energi zamoczył pióro w atramencie i zaczął bazgrać na ostatnich stronach ,,brudnopisu".
CZYTASZ
Czarne oczy, Czarna dusza | Severus Snape
Fiksi Penggemar🧪 Adele nie segregowała ludzi, była zdania, że każdy człowiek jest wyjątkowy. Jej dom jednak tak nie sądził, od dawien dawna Gryffindor toczył bój ze Slytherinem, a czwórka jej przyjaciół to wszystko podkreślała. Nie byliby zadowoleni słysząc, że d...