Adele obudziła się z niesamowicie bolącą głową. Podnosząc się z łóżka sama sobie dziękowała, że tuż przed spaniem ściągnęła sukienkę i pozbyła się makijażu, oszczędziła sobie przynajmniej szczypania oczu. Nie starała się nawet znaleźć odrobiny siły by ogarnąć się na obiad w Wielkiej Sali. Cieszyła się, że tego dnia wypadła niedziela i mogła wstać tuż przed południem.
Włożyła pierwsze lepsze jeansy i pomarańczowy sweter. Nie zwróciła uwagi na włosy poprawiając je tylko rękami, chwyciła różdżkę i wolniejszym niż zwykle krokiem wyszła z dormitorium. W pokoju wspólnym nie było żywej duszy, wszyscy już zajadali się posiłkiem podanym przez skrzaty, aż mimowolnie zaburczało w brzuchu gryfonki. Z każdym przebytym metrem i mijającymi minutami blondynka co raz dokładniej przypominała sobie co działo się na spotkaniu Slughorna. Zaśmiała się do siebie w momencie, gdy do jej głowy przyszło wspomnienie ucieczki przed Ivanem.
Weszła do wielkiego pomieszczenia już z lepszym humorem, jednak boląca głowa nie dawała jej wciąż spokoju. Automatycznie skierowała się do swojego miejsca, dopiero siadając zauważyła jak cztery głowy wpatrują się w nią z oczekiwaniem.
- No co?- zdziwienie odbijało się w jej niewyraźnym głosie.
Głos zabrał będący najbliżej niej, Potter.
- No jak to co? Już myśleliśmy że ty tam zginęłaś.- potarmosił przyjaciółkę po włosach.- Ani be ani me, dzisiaj rano cię w ogóle nie było, wczoraj wieczorem też.
Adele zbyła gryfona machnięciem dłoni, wygłodniała zaczęła wrzucać w siebie kolejne paszteciki dyniowe.
- Zmęczona byłam Jamie, wpadnę do was później. Nie chcia...
Jej wypowiedź przerwało mocne potrząśnięcie ławką. Była to Terenie, która siadła odrobinę za mocno na niej. Wyglądała wcale nie lepiej od Lislen.
- O Merlinie, Adele, ja już przysięgam Ci, że ostatni raz się napiłam.- mruknęła rozmasowując skronie.
Blondynka zaśmiała się cicho.
- Będę Ci przypominać tą obietnicę.
Langdon spojrzała na nią spod byka i zwróciła się tym razem do grona męskiego.
- Ej chłopaki, ja nie wiem co wyście z nią zrobili, ale ma wprawę do picia jak mało kto.- wskazała kciukiem na zarumienioną ze wstydu koleżankę.
Remus spojrzał na nią.
- Czy ty piłaś tam Adele?- spytał odkładając sztućce na talerz.
- Oj tam Remus, wcale nie dużo.- starała się wybrnąć z sytuacji.
- To było nieodpowiedzialne, Slughorn mógł cię stamtąd wywalić.
Lislen odgięła głowę w tył i wydała z siebie cierpiętniczy odgłos.
- Tak, tak, tak, wiem, że to co zrobiłam było złe. Już nie będę, nie tatuśkuj mi tak.- wywróciła oczami wracając do tej samej pozycji.
Już miała zabrać się za pięknie wyglądający sernik, gdy Syriusz chwycił ją za przedramię.
- Adela, odsłon uszy.
Nie wiedząca o co się rozchodzi gryfonka spojrzała na niego zdziwionym wzrokiem. Black natomiast wpatrywał się w nią intensywnie, siedzący obok huncwoci tak samo jak dziewczyna nie wiedzieli co miał na myśli ich przyjaciel.
- Ale o co ci chodzi?
- Poprostu odsłoń Ade.
Bez dłuższego zastanowienia wykonała prośbę. Tym razem cała czwórka spojrzała na nią zdziwionym i podejrzliwym wzrokiem.
CZYTASZ
Czarne oczy, Czarna dusza | Severus Snape
Fanfiction🧪 Adele nie segregowała ludzi, była zdania, że każdy człowiek jest wyjątkowy. Jej dom jednak tak nie sądził, od dawien dawna Gryffindor toczył bój ze Slytherinem, a czwórka jej przyjaciół to wszystko podkreślała. Nie byliby zadowoleni słysząc, że d...