61🧪

126 15 37
                                    

Adele odespała kilka godzin, a wieczorem postanowiła wybrać się do Remusa. Martwiła się o to czy dowiedział się prawdy i jeżeli tak, to jak zareaguje na jej odwiedziny. Sama nie wiedziała co powiedzieć, ani jak się zachować, ale nie mogła przecież nie pójść dla własnej wygody. Jeszcze pomyśli sobie, że nastolatka się go boi albo coś w tym stylu.

Gryfonka przebrała się w świeże ubrania i zabierając ze sobą różdżkę wyszła przez obraz. Starała się przemyśleć jej, w razie W, przemówienie ale nic a nic nie przychodziło jej do głowy. Wszystko brzmiało tak dennie i bez składu i ładu. Przecież nie podejdzie do Lupina i nie powie, że nic się nie stało, bo przecież się stało. Biedny Remus. Pewnie leży teraz i obwinia się o całe zło tego świata.

Nie zajęło jej długo dojście do Skrzydła. Wchodząc od razu rozejrzała się za panią Pomfrey, nie lubiła ona wpuszczać odwiedzających, tym bardziej do chłopaka po pełni. 

Będąc już przy łóżku przyjaciela zauważyła jak ten leży na plecach z przymkniętymi oczami. 

- Hej Remi- usiadła na krańcu łóżka.

- Idź sobie.- wilkołak wyszeptał po chwili.

Adele westchnęła i ponownie użyła zaklęcia od Severusa. Tak dla pewności aby nikt nie słuchał.

- A więc wiesz już o tym.

- James przyszedł i mi powiedział.- mruknął wpatrując się w pościel.- Mówiłem, że te twoje wyjścia to będzie błąd. Oczywiście nikt mnie nie posłuchał.

Blondynka obserwowała reakcje huncwota na całą sytuację. Pewne było, że czuł się podle sam ze sobą. Nie chciał nawet na nią patrzeć.

- To nie była twoja wina Remus. Gdyby nie Black to nic by się nie stało.

Usłyszała głośne prychnięcie.

- Omal cię tam nie zabiłem. Was wszystkich. Mówiłem ci, że ta animagia to nie jest dobry pomysł.

- To nie była twoja wina Remus, zrozum to. Nawet nie byłeś świadomy tego co robisz.- chwyciła przyjaciela za dłoń.- Proszę cię.

Lupin odtrącił rękę gryfonki.

- Jak to jest przyjaźnić się z kimś takim jak ja?

- Jakim? 

- Z potworem Adele. Jestem potworem, nie powinienem w ogóle chodzić do szkoły z normalnymi ludźmi. Nie powinienem z kimkolwiek się przyjaźnić. Przeze mnie omal nie zginęłaś. James mi mówił, że rzuciłem tobą o drzewo. Czy nie tak zachowuje się potwór?- wydusił z siebie na jednym wydechu.

Lislen miała ochotę potrząsnąć zielonookim. Nie może pozwolić, aby obwiniał się przez resztę życia.

- To nie ty jesteś potworem! Jedynym potworem może nazwać się Syriusz, który to wszystko ukartował. Nie mam do ciebie żalu o cokolwiek, zostawiam go dla Blacka. 

- Prawie was tam zamordowałem! Nie powinnaś ze mną rozmawiać, a tym bardziej wciąż się przyjaźnić. Naraziłem cię na wielkie niebezpieczeństwo. 

Adele westchnęła i ponownie ścisnęła dłoń chłopaka.

- Nie obchodzi mnie to co powinnam a co nie. Wciąż będę się z tobą przyjaźniła, nie myśl sobie nawet, że tak łatwo odpuszczę.- uśmiechnęła się lekko.

Lupin odwzajemnił go, jednak chwilę potem na jego twarz wstąpił kolejny grymas.

- Snape pewnie powie komuś o tym.

Dziewczyna pokręciła głową.

- Rozmawiałam z nim. Nic nikomu nie powie, rozumie, że nie było to wszystko twoją winą.

Remus ścisnął wdzięcznie dłoń szesnastolatki. Cieszył się, że porozmawiała ze ślizgonem, nie chciał, aby ktokolwiek więcej dowiedział się o jego problemie. Dumbledore zadbał o to by miał miejsce do przemiany, a on przez wybryk Syriusza mógł utracić zaufanie dyrektora. Sam nie wiedział co zrobić z Blackiem. 

Miał do niego ogromny żal i nie rozumiał dlaczego gryfon tak go zdradził. Przez niego Lupin czuł się jak potwór i morderca. Gdy przyszedł tu James i opowiedział mu co się stało, to przez chwilę niedowierzał, przecież już w trzeciej klasie przysięgli sobie niewyjawienie nikomu tajemnicy. Syriusz postanowił to wszystko przekreślić tylko dlatego, że, jak powiedział Potter, nie podobało mu się jak to Severus zmienił Adele. To było wystarczającym powodem by ukazać go przed kimś innym jako bestię? Remus tego nie pojmował. 

Black przekreślił sześć lat ich przyjaźni z powodu jego osobistych niuansów. Zamiast zostawić Snape'a w spokoju albo wytknąć mu wszystko słownie to wolał posłać go na śmierć. Śmierć z rąk jego, podobno, najlepszego przyjaciela. 

Remus zdecydowanie czuł się jak potwór i morderca niewarty niczyjej uwagi.

Adele widząc zamyślenie nastolatka pogładziła go po zabandażowanej ręce.

- Nie zadręczaj się Remusie. Nie jesteś nikim złym. Ja, James i Peter nie zostawimy cię samemu sobie.

Lupin słysząc to ścisnął usta w cienką linię. Nie było już huncwotów, był tylko on, Adele, James i Peter. 

- Za dwa tygodnie wybierzemy się do Hogsmeade i będzie fajnie.- pocieszyła go.- Nie myśl o tym, a jak coś to ja z chłopakami służymy pomocą. 

Remus westchnął głęboko i ścisnął dłoń blondynki.

- Dziękuję Ade. Za wszystko.

- Jak się czujesz? Bardzo jesteś poturbowany?

Chłopak podniósł się z trudem do pozycji półsiedzącej.

- Bark mnie boli mocniej niż reszta. Mam kilka zadrapań, większych i mniejszych, ale nie jest aż tak źle. Musiałem gdzieś odrapać się o drzewo bo mam na boku nieprzyjemną ranę.

- Pomfrey daje ci popalić?- parsknęła Adele zauważając miskę z niezjedzoną papką.

Krzywy uśmiech wstąpił na usta Remusa.

- Nie wiem kto to gotuje ale potrzeba mu kilku lekcji kucharstwa. 

- Było kazać babie samej to jeść. Może zmieniłaby menu wtedy.- zaśmiała się cicho Adele.

- Coś ty.. nie zamierzam narzekać, bo wtedy mówi tą swoją formułkę...

- Czego się spodziewałeś? To nie sok dyniowy, a ty nie jesteś w restauracji.- Lislen udała wysoki głos pielęgniarki.

Gryfon zaśmiał się z przedrzeźniania przyjaciółki.

- Dokładnie, to powtarza.

- Nie martw się Remi, jak tylko stąd wyjdziesz to zabiorę cię do kuchni na dwudaniowy obiad. Jutro po lekcjach jak przyjdę, to zgarnę ci z kuchni jakiś prowiant.

- W końcu będzie coś normalnego do przełknięcia.- uniósł ku sufitowi oczy.

Lislen posiedziała jeszcze kwadrans przy huncwocie zagadując go różnymi tematami. Chciała aby jak najmniej rozmyślał o pełni. Nie chciała widzieć jak zadręcza się tym wszystkim, dla niego samego musiało być ciężkie pojąć, że to właśnie Syriusz zburzył jego zaufanie. Sama był zła, mimo tego, że nie okazywała na lewo i prawo złości, to czuła w środku jak ją to szarpie.

Po pożegnaniu się i wyjściu z Skrzydła skierowała się do dormitorium. Nie zamierzała się kłaść do łóżka i tak nie mogłaby zasnąć. Zamiast tego podeszła do czytającej książkę Terenie.

- Mogę pożyczyć twoją sowę Tera? 

Po zgodzie przyjaciółki, Adele na niewielkiej kartce nabazgrała bele jak słowa.

Muszę się odstresować. Masz czas na luźnie ćwiczenia? Odpisz.
Adele

Musiała się wymęczyć, by w spokoju zasnąć tej nocy.

Czarne oczy, Czarna dusza | Severus SnapeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz