9🧪

310 33 17
                                    

Gdy tylko lekcja się zakończyła, blondynka zaczęła szybko zbierać swoje rzeczy. Nie miała ochoty spierać się z Syriuszem, jeżeli nie rozumiał co znaczy ,,być uprzejmym" to nie zamierzała mu tego dłużej tłumaczyć.

Wychodząc z klasy, z nie domkniętą torbą i podręcznikiem w ręce, zauważyła że nikt z huncwotów nie został w środku. Będąc już przed drzwiami, spostrzegła wolno oddalających się chłopaków. Oparła na jednej nodze tornister i wpakowała do niego książkę.

Spakowana nastolatka przeszła szybkim krokiem obok gryfonów, nie będzie za nimi cały czas chodzić. Było jej przykro, że przyjaciele zaczęli ją unikać. Skręciła korytarzem do Wielkiej Sali by zjeść obiad.

Miodowo włosy widząc przygarbioną sylwetkę dziewczyny, westchnął cicho.

- Nie uważasz, że byłeś trochę za ostry?- zwrócił się do Black'a.

Z ust czarnowłosego można było usłyszeć prychnięcie.

- Nie moja wina, że coś jej strzeliło i zaczęła zadawać się z Smarkiem.

- No właśnie, nie powinna pomagać mu, dobrze że wywaliła mu te składniki, należałoby mu się.- włączył się okularnik.

Lupin przez chwilę milczał, nie wiedząc czy aby na pewno rozsądnym jest się odezwać. Przełamał ciszę dopiero przy wejściu do dużego pomieszczenia.

- Wiecie, Adele zawsze była bardzo pomocna..- podniesiony głos Syriusza nie dał dokończyć mu zdania.

- To mogła chociaż z nim nie siadać, nie broń już jej tak Remusie.- niemal warknął siadając z dala od nastolatki.

- Mówiła, że nigdzie nie było już miejsc.- mruknął bardziej do siebie niż do przyjaciela zielonooki.

Gryfonka powolnie dłubała w talerzu. Meridith nie było, a ona mogła liczyć tylko i wyłącznie na towarzystwo cichych lub głośniejszych rozmów innych uczniów domu lwa. Cały apetyt jej przeszedł i czekała tylko aż będzie mogła zmyć się do dormitorium.

Spojrzała lekko w lewo, coś ukuło ją w środku kiedy zauważyła jak bardzo rozbawieni są James i Syriusz. Peter znowu coś szamał a Remus, z tego co zauważyła Remus zerkał na nią z niewyraźną miną. Zmusiła się do lekkiego uśmiechu w jego stronę i odwróciła głowę z powrotem na talerz. Chociażby chciała coś zjeść, to nic nie mogło przejść jej przez zaciśnięte gardło.

Chociaż nie wyj..

Z całej siły powstrzymywała się by nie zacząć płakać. Wstała szybko od stołu i zabierając swoje rzeczy, ruszyła do wyjścia. Najrozsądniejszym było ukryć się za kotarami łóżka i coś porysować. Szkicowanie pomagało jej pozbyć się zbyt dużej ilości emocji, uspokajało ją to.

Ledwo kiedy blondynka zdążyła wyjść, poczuła jak ktoś łapie ją za ramię.

- Coś się stało? Wyglądałaś na obiedzie jak duch.- usłyszała zmartwiony głos rudowłosego.

Momentalnie głośno się rozpłakała, jakiś pierwszak obok uciekł w pośpiechu.

- Jeju Adele, chodź, idziemy do łazienki i tam mi wszystko powiesz.- objął w pasie jasnooką i poprowadził do nieco mniejszych, jednak wciąż dużych drzwi.

Będąc już w środku chłopak posadził gryfonkę na parapecie i sam usiadł obok niej. 

- A teraz spokojnie, opowiedz mi co się stało.

- No bo, na eliksirach, jak poszłam po składniki to przez przypadek, nie specjalnie wpadłam na Snape'a, ale to było przez przypadek i pomogłam podnieść mu te rzeczy, ale ja nie chciałam na niego wpaść.- Stern pogładził lekko koleżankę po plecach.

- Wiem i wierzę ci, że zrobiłaś to przez przypadek. Co dalej Ade.

- No bo Syriusz i James i Remus i Peter się o tym dowiedzieli i Syriusz zaczął mówić, że zadaje się z wrogiem i zaczął mówić, że niepotrzebnie pomogłam Severusowi i obraził się na mnie razem z Jamesem i teraz się do mnie nie odzywają i nie chcieli ze mną siedzieć i czekać na mnie przed klasą.- blondynka przetarła rękawem lekko podpuchnięte oczy i wciąż nie przestawała płakać.

- Oh, rozprawię się z nimi raz a porządnie.- mruknął zaciskając palce na ramieniu dziewczyny.- Pamiętaj Adele, bardzo dobrze, że pomogłaś Severusowi i jestem z ciebie bardzo dumny z tego powodu. Nie przejmuj się chłopakami, muszą zrozumieć jaka jesteś i że chcesz zawsze wszystkim pomagać.- uśmiechnął się do nastolatki ciepło i zeskoczył z wysokiego betonowego podestu.

- Mówił jeszcze, że ,,pokaże Snape'owi, że ma się ode mnie trzymać z daleka".- wyznała ciszej, gdy zauważyła półprzezroczystą postać w rogu pomieszczenia.

- Twoje lamentowanie przewyższa moje!- można było usłyszeć piskliwy głos.

- Daj już spokój Marto.- warknął w jej stronę jasnooki. 

- Daj spokój! Daj spokój!- zaczęła przedrzeźniać ślizgona.- To jest moja łazienka, nie zapominajcie o tym!

- Chodź Ade, odprowadzę cię do wieży.- wysłał duchowi nieprzyjemne spojrzenie.

Wychodząc na korytarz można było usłyszeć głośne śmiechy.

- Co się tam dzieje do diaska.

Blondynka ruszyła razem z nastolatkiem ku zbiegowisku uczniów Hogwartu. Na środku szerokiego korytarza utworzył się krąg gapiów, błękitnooka chcąc dowiedzieć się co tak zainteresowało innych, przepchnęła się przez niewielką lukę. To co zobaczyła wręcz ją zamurowało.

Czwórka gryfonów stojąca naprzeciw drugiego ucznia, który kręcił się w powietrzu. Z nosa leciała mu krew, a jego szata była postrzępiona w wielu miejscach. Dobrze znani Lislen chłopacy nie wyglądali dużo lepiej, ich krawaty były porozwiązywane a jeden z nich miał podpuchnięte oko.

- Co wy..- szepnęła i poczuła jak Ivan przeciska się obok niej.

- Ekspeliarmus!- z dłoni Black'a wypadła różdżka, tym samym zostało przerwane zaklęcie, a ślizgon wylądował z hukiem na parkiecie.- Czy wy w ogóle jesteście poważni?!- krzyknął wściekły pomagając podnieść się czarnowłosemu.

- O co ci chodzi typie, to było całkiem zabawne przedstawienie.- zaśmiał się na głos i szturchnął tak samo rozbawionego przyjaciela  

- Zabawne?!- kiedy poturbowany chłopak mógł już ustać na nogach, rudowłosy podszedł do Potter'a i zmierzył go nieprzyjemnie zimnym spojrzeniem.- Adele wypłakuje sobie oczy przez was, a wy w tym czasie zamiast ją wesprzeć to..

Jednocześnie zawstydzona, przerażona i zagubiona blondynka postanowiła jak najszybciej udać się do pokoju i zaszyć się w nim najlepiej do końca świata. Biegła korytarzem i omijała co drugi schodek. Będąc przy wejściu, wypowiedziała szybko hasło i skierowała się do dormitorium.

- ..to urządzacie swoje pożal się Merlina ,,zabawy,,.- warknął i zaczął szukać wzrokiem błękitnookiej.- Zajebiście, jeszcze uciekła gdzieś.- mruknął pod nosem i odszedł parę kroków od gryfonów.

- A.. ale jak to przez nas.- odezwał się piskliwy głos najniższego z nastolatków.

- No przez was idioci a przez kogo.- warknął i skierował się w głąb korytarza.- Róbcie co chcecie, ale ja idę jej szukać.

- My też idziemy!- zakrzyknął okularnik i cała czwórka podążyła za ślizgonem.

Idąc długim korytarzem można było usłyszeć lament najwyższego z grupy.

- Mówiłem, to było tak głupie i jeszcze tak nie rozsądne. Przecież to jest katastrofa.- blondyn niemal wyrywał sobie włosy z głowy.

- Lupin, jeżeli przeprosicie ją tysiąckrotnie na kolanach i kupicie jej dobrą czekoladę to myślę, że nawet najgorsze przestępstwo wam wybaczy.- mruknął jasnooki zaglądając w każdy zakamarek zamku.  




Czarne oczy, Czarna dusza | Severus SnapeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz