Tłumaczenie się ze swoich czynów w ostatnim miesiącu stało się poniekąd normą dla Adele. Po pierwsze, staraj się uspokoić towarzystwo. Po drugie, nie daj się wybić z taktu. Po trzecie, tutaj są dwie opcje, albo graj, że to był tylko przypadek i "tak jakoś się złożyło", albo walnij prosto z mostu jak wygląda sytuacja i wszystko dokładnie wytłumacz. Ta druga opcja mogła się kojarzyć z wyciągnięciem jaja prosto z siedliska smoków, tuż przy matce smoczycy. Jedyne co może rozmowę minimalnie uspokoić, to dodanie "nie powiedziałam wam bo.." i tu wytłumaczenie. Lislen była gryfonką, czasami aż za bardzo, więc nie w jej stylu były gierki, których najprawdopodobniej dopuściłby się Snape, tak więc postawiła na tą bardziej niebezpieczną opcję.
W ten właśnie sposób skończyła siedząc w dormitorium Meridith i Lily Evans. Ruda prowadzała się w tym czasie z przyjaciółkami po błoniach. Normandia była jednocześnie zaintrygowana, zdziwiona i niepewna. Nie była to najlepsza mieszanka emocjonalna. Była świadoma pomocy Snape'a przy referacie Adeli, ale na tym jej wiedza się kończyła.
- O co w tym wszystkim chodzi Ade?
Lislen bez zbędnego przedłużania wypowiedziała już niemal nauczoną na pamięć formułkę.
- Zaczęło się od referatu o Amortencji. Potem poprostu co raz częściej wpadaliśmy na siebie w bibliotece no i w ciągu tych kilku miesięcy zaczęliśmy gadać. Kolegujemy się i nie, nie mogłam ci powiedzieć bo zapewniliśmy sobie z Severusem nawzajem dyskrecję.
Adele już miała po dziurki w nosie wyjaśniania tego swoim przyjaciołom. Tak, jakby nie mogli najzwyczajniej w świecie powiedzieć "okej, mało mnie to obchodzi" lub " okej, rób jak uważasz". Była stuprocentowo pewna, że gdyby zamiast Snape'a zaprzyjaźniła się z gryfonem, puchonem lub innym krukonem to z ust kogokolwiek nie padłoby ani jedno pytanie.
Meridith pokiwała głową, na szczęście Adele nie robiła wyrzutów.
- Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek z nieprzymuszonej woli zaczniesz z nim gadać. Chłopacy wiedzą?
Lislen pokiwała głową, rozłożona na jednym z łóżek zajadała żelki kupione przez brunetkę.
- Pewnie, że tak.. jednak nie ode mnie. Zauważyli mnie z nim.
- I co? To dlatego nie gadacie od przeszło tygodnia?
Gryfonka potwierdziła.
- Przegadałam temat z Remusem, miał on pogadać z resztą ekipy i na tym temat się urwał. Wciąż czekam na obiecany przez niego cynk.
Normandia prychnęła pod nosem ze śmiechu. Tylko jej przyjaciółka umie w ciągu niecałego miesiąca odwrócić od siebie połowę szóstoklasistów z Gryffindoru.
- Powiedz mi Adele, co ty sobie myślałaś? Jasne było że mało któremu gryfonowi spodoba się ta znajomość.
Lislen podniosła się z miejsca i machnęła dłonią na przyjaciółkę.
- Nie jestem pierwszorocznym puchonem, by zaznajamiać się tylko z osobami, które lubi każdy.- mruknęła.- Wyszło jak wyszło. I chociażbym chciała odciąć się od Snape'a to i tak jest to utrudnione przez Slughorna, który wybrał Severusa by wprowadzał mnie do Klubu Ślimaka.
Normandia wzdychnęła głośno i przymknęła oczy. Dla niej to wszystko to był jakiś cyrk na kółkach.
- Według mnie i tak powinnaś się odciąć od Snape'a. Przysporzy ci tylko problemów. Bardzo dobrze wiesz o jego fascynacji Czarną Magią.
Adele założyła ręce i oparła się biodrem o ramę łóżka. Machnęła lekko głową by odgonić z twarzy pasmo włosów. Wywróciła oczami.
- Dopóki nie używa jej do robienia krzywdy innym to mało mnie to obchodzi.
- Zobaczymy do kiedy.
- Meridith.- mruknęła z wyrzutem.- Czemu aż tak bardzo chcecie kontrolować to z kim rozmawiam?
- Bo chcemy dla ciebie jak najlepiej.
- Kontrolowanie mnie nie pomoże. Nie mam jedenastu lat, by nie znać konsekwencji czynów. Jeżeli naprawdę zacznie się robić nieciekawie z tą Czarną Magią to nie przymknę na to oka, to ci mogę obiecać.
Brunetka pokiwała głowę choć trochę uspokojona. Pomimo, że nie podobał się jej ten pomysł to nie mogła nic zrobić, oprócz pilnowania przyjaciółki. Nie chciała też przysparzać większych zmartwień blondynce, widziała nie raz jak przeżywa ona długie skłócenie z huncwotami. Odpuściła więc.
- Jak coś to widziałam Remusa skręcającego niedawno temu do biblioteki.
Adele spojrzała na gryfonkę, po chwili zrozumiała aluzję. Podrapała się nerwowo po przedramieniu.
- Niby nie dostałam od niego żadnej informacji, ale chyba powinnam z nim pogadać. Z nimi wszystkimi.
Meridith posłała pokrzepiający uśmiech.
- Życzę powodzenia. Mam nadzieję, że się dogadacie.
Lislen pokiwała głową i wygięła wargi nie pewnie. Zgarnęła kilka żelków po czym zabierając różdżkę wyszła z pokoju. Dla pewności wyjrzała przez wysokie okno w pokoju wspólnym, prowadziło ono na kawałek błoni. Przymrużając oczy dostrzegła jak Black, Potter i Peter rzucali się śnieżkami. Nie było tam ani śladu Remusa. Uspokojona wyszła przez portret i stanowczym korkiem mknęła do biblioteki.
Nie wiedziała kiedy grupka postanowi wrócić do zamku, a w tym momencie zetknięcie się z nimi nie poprawiłoby sytuacji. Musiała wymyślić coś, by w końcu spokojnie porozmawiać z przyjaciółmi. Za niedługo rozpoczynała się przerwa świąteczna, głupio byłoby być pokłóconym w święta.
Droga nie zajęła jej więcej niż dziesięć minut i nie spotkała nikogo więcej prócz kilku kręcących się po korytarzach uczniów. Wchodząc do biblioteki starała się zachowywać jak najciszej, podpadnięcie bibliotekarce było równoznaczne z wiecznym zakazem wstępu. Z każdym minięciem ogromnych regałów rozglądała się w poszukiwaniu wilkołaka. Dopiero w połowie ogromnego pomieszczenia dostrzegła dobrze jej znaną czuprynę miodowo blond włosów, pochylał się on nad książką jednocześnie pisząc coś na pergaminie.
- Co robisz?- spytała siadając tuż przed nim.
Lupin podniósł zdziwiony wzrok na lekko zaróżowioną ze zdenerwowania twarz przyjaciółki.
- Em.. piszę zadanie z Transmutacji. McGonagall kazała wypisać nam proces przemiany człowieka w przedmiot.
Adele pokiwała w zamyśleniu głową, nie do końca słuchała. Nie wygodną ciszę co chwilę przerywało skrobanie pióra o kartkę, kawałek czasu minął, gdy Lislen postanowiła się odezwać.
- Gadałeś z chłopakami?
- Niby tak, ale oni wciąż nie są przekonani do końca by pogadać.- skrzywił się odkładając przybory.
Wzruszyła ramionami starając się wyglądać na bardziej rozluźnioną.
- Nie wydaje mi się by czekanie coś pomogło.
- Co masz na myśli?
- Chce z nimi porozmawiać. Dzisiaj.
Lupin westchnął głęboko i spojrzał na wiszący po drugiej stronie pomieszczenia zegar.
- Z tego co mówili to wrócą do zamku za jakieś dziesięć minut.
Adele pokiwała głową i zamknęła książkę leżącą między nimi.
- Ej!
- No co?- spytała nie rozumiejąc oburzenia.- Idziesz ze mną.
- Jeżeli zawalę referat, to z czystą przyjemnością zwalę to na ciebie.
- Jeżeli teraz ze mną pójdziesz zmierzyć się z dwójką rozsierdzonych gryfonów, to nawet nie będę protestować.
CZYTASZ
Czarne oczy, Czarna dusza | Severus Snape
Fanfiction🧪 Adele nie segregowała ludzi, była zdania, że każdy człowiek jest wyjątkowy. Jej dom jednak tak nie sądził, od dawien dawna Gryffindor toczył bój ze Slytherinem, a czwórka jej przyjaciół to wszystko podkreślała. Nie byliby zadowoleni słysząc, że d...