35🧪

226 28 27
                                    

Następnego dnia Adele wciąż chodziła zadowolona z nagrody od Slughorna. Nie spodziewała się, że kiedykolwiek dostanie na półrocze wybitny z eliksirów. Został jej tylko problem z huncwotami, którym nie śpieszno było z pogodzeniem. Lislen nie zamierzała ich przepraszać, ale chciała przedyskutować temat Snape'a, który prędzej czy później musiał zostać poruszony. Tak więc już na śniadaniu z mocno bijącym sercem przystanęła przy grupie znajomych. Jedynym kto uniósł wzrok znad śniadania był lekko zaskoczony Remus, nie spodziewał się, że Lislen pierwsza do nich podejdzie.

- Chciałabym z wami przedyskutować parę spraw popołudniu.- oznajmiła bez owijania w bawełnę.

Syriusz i James nie przerwali czytania Proroka Codziennego. A raczej oglądania ruchomych obrazków.

- Black, wgapianie się w ilustrację zdemolowanego przez śmierciożerców miasteczka nie pomoże ci w odpowiedzeniu mi.- rzuciła sucho.

Nie doczekawszy się odpowiedzi westchnęła poddenerwowana i odwróciła głowę do zmieszanego Lupina.

- Remus? Chciałabym pogadać po lekcjach, a z tego co widzę to nikt stąd nie jest chętny. Może ty?

Wilkołak po chwili pokiwał głową niezważając na przeszywający wzrok Pottera i Blacka.

- W bibliotece?

- Wolałabym w kuchni, jeżeli ci odpowiada.- odpowiedziała uprzejmiej niż wcześniej.

Wiedziała, że w bibliotece mogliby spotkać Severusa, a tego wolała uniknąć przy tej rozmowie.

Usłyszała szydercze prychnięcie z ust czarnowłosego. Mimowolnie skierowała na niego zdegustowany wzrok.

- A co? Boisz się, że będzie tam twój nowy przyjaciel?- wyśmiał gryfonkę.

Ta nic sobie z tego nie robiąc wzruszyła ramionami. Tak chciał grać? To proszę bardzo.

- Bardziej chodziło o to, że pani Pince mogłaby być niezadowolona z rozmów. A z moim noowym przyjacielem- podkreśliła.- mogę się spotykać w różnych miejscach. Nie mam zbyt wielu ograniczeń. Kuchnia, tajne przejścia, nawet Pokój Życzeń.- udała leciutko rozmarzony ton głosu.

Postanowiła grać tak jak Syriusz. Nie zamierzała ani przepraszać ani płaszczyć się przed nastolatkiem, który nie rozumiał, że nie miał prawa wybierać jej znajomych i za to ją linczować. Nie będzie dostosowywała się do upodobań kogokolwiek.

Remus zasłonił dłonią usta, które bezwiednie rozszerzały się w śmiechu. Po tonie i postawie, której Black nie miał jak zauważyć, dało się rozpoznać, że Adele stara się wbić szpilę huncwotowi i nie mówi tego na poważnie.

Lislen zauważając jak James i Syriusz niemal się zapowietrzają i robią czerwoni ze złości na twarzy, dziewczyna uśmiechnęła się zwycięsko i usiadła dwa talerze dalej. Teraz to mogła rozkoszować się śniadaniem i podsłuchać jako tako wybuchu gryfonów.

- Aż mi się jeść odechciało.- mruknął James odsuwając talerz.

- Ona i Wycierus spotykający się w Pokoju Życzeń... Mi też się odechciało jeść.

Wciąż zdenerwowany tym jak łatwo dał się podejść blondynce, Black chwycił torbę i wstał z zajmowanego miejsca.

- A teraz wybaczcie, idę się wyrzygać. Lislen tylko sprawiła, że im dłużej obok niej jestem tymbardziej mi nie dobrze.

Lupin wywrócił oczami na ten komentarz. Zaraz po wyjściu z Wielkiej Sali Syriusza, James pochylił się nad stołem.

- Ej myślisz, że to prawda co ona gadała?

Tym razem Remus nie zdołał powstrzymać śmiechu. Dopiero chwilę później odpowiedział przyjacielowi.

- Daliście podejść się jak dzieci z Syriuszem. Ona zaczęła gadać jak on, chciała wbić Łapie szpilkę i jak widać udało jej się to podwójnie. Jestem niemal pewny Rogaczu, że Adele nie spotyka się ze Snapem w Pokoju Życzeń.

Potter odetchnął i siadł ponownie prosto.

- Co nie zmienia faktu, że wciąż nie mogę uwierzyć, że zaczęła się z nim kolegować. To jest jej najgłupszy pomysł. Nie wiem jak ty jeszcze chcesz z nią gadać.

Lupin wzruszył ramionami przeżuwając kanapkę.

- A czemu nie? Chciałabym posłuchać co ma do powiedzenia, a nie tylko opierać się na tym co było na mapie. Ja wciąż wierzę, że da się to wyjaśnić.

- Jesteś naiwny.

Remus westchnął jedynie. Zrezygnował z tłumaczenia się Potterowi, zamiast tego wstał zgarniając swoje rzeczy.

- Powinniśmy już iść, McGonagall nie toleruje spóźnialstwa.

James pokiwał głową i razem z wilkołakiem wyszedł z Wielkiej Sali. Zaraz potem zrobiła to Adele. Chciała zająć sobie jak najlepsze miejsce.

W drodze do klasy nie spotkała nikogo znajomego, przystanęła więc przy drzwiach do klasy. Z tego co widziała, huncwoci stali po drugiej stronę korytarza. Nie przejmując się skanującym ją wzrokiem zagłębiła się w podręczniku od Transmutacji. Wiedziała, że profesorka mogła pytać tego dnia na ocenę, a do końca semestru zostało niewiele czasu by się poprawiać. Starała się jak najwięcej zapamiętać.

Punktualnie McGonagall otworzyła przed uczniami drzwi, do sali wlała się duża ilość krukonów i gryfonów. Lislen niemal natychmiast usadowiła się przy końcowej ławce obok okna, w momencie jak zaczęła się rozpakowywać, obok niej usiadła Normandia.

- To co, gotowa na pytanie?- mruknęła niepocieszona Meridith.

Adele machnęła na to ręką. Miała wystarczająco dużo ocen i wiedziała, że jedna gorsza nie zmieni jej oceny. Mogła być dzisiaj spokojna.

- E tam. Jesteśmy bezpieczne Mera, nas nie powinna zapytać.

- W sumie masz rację.

Jeszcze przed przedstawieniem tematu zajęć nauczycielka zaczęła wybierać poszczególne osoby do odpowiedzi. Blondynka i jej przyjaciółka podpierały głowy przynudzone, dopiero po jakimś czasie Meridith odwróciła głowę w stronę Lislen.

- Tak właściwie, nie pytałam. Jak udało Ci się zrobić ten eliksir? Niby byłam w parze z Evans, a jak się okazało to wiedziała tak samo mało jak ja.- wywróciła oczami.

- No jakoś wyszło. Mnie się nie pytaj o to Mera, ja tylko podawałam i mieszałam. To Severus wykonywał najważniejszą część.- wzruszyła ramionami.

Specjalnie ominęła szczegół o książce Snape'a. Nie chciała naruszać jego prywatności, a taka wiedza nie była potrzebna jej przyjaciółce.

- I że ty dostaniesz za to wybitny... No w to uwierzyć nie mogę.- zaśmiała się cicho.

- Usadzenie mnie ze Snapem w jednej ławce to był najlepszy pomysł Slughorna w tym roku szkolnym. Dzięki temu może jakoś zdam rok.

Rozmowę gryfonek przerwał uderzający w plecy Adele papier. Profesorka zapisywała właśnie na tablicy notatkę. Lislen schyliła się po kulkę i rozłożyła ją rozglądając się po klasie. W jej stronę machała siedząca po skosie Terenie.

W sobotę wyjście do Hogsmeade, idziecie ze mną, Ember i Albertiną?

- Wiedziałaś o tym, że jest jakieś wyjście?

Meridith pokręciła głową. Po krótkim zastanowieniu się i przegadaniu sprawy przyjaciółki kiwnęły głową do Langdon. Według Adele całkiem miłe będzie takie dziewczęce wyjście, no i może zdoła zapomnieć o kłopocie z przyjaciółmi.

Po kilku omówionych przez nauczycielkę zaklęciach nadszedł koniec lekcji. Gryfonka z całkiem dobrym humorem udała się na Zaklęcia. Wyczekiwała niecierpliwie umówionego z Lupinem spotkania.

Czarne oczy, Czarna dusza | Severus SnapeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz