- Skup się Lislen!- zarechotał ślizgon posyłając na nastolatkę kolejne zaklęcie.
Złapanie wolnego czasu, jak i przygotowanie i pokazanie Severusowi małej polanki zajęło Adele niemal dwa tygodnie. Nie spodziewała się, jednak tego, że już od pierwszych ćwiczeń chłopak da jej taki wycisk. Pomimo bycia znaną z szybkiej reakcji na zaklęcia, to przy Snape'ie wydawała się być wolna jak żółw.
- Nie nadążam.- westchnęła zziajana.- Jakim prawem jesteś taki szybki?
- Talent wrodzony. Lokomotor Mortis!
- Protego! Everte Statum!
Adele wzniosła okrzyk zwycięzcy, gdy siedemnastolatek wyleciał kilka metrów dalej.
- W końcu!
Podnosząc się obolały z ziemi ślizgon prychnął w odpowiedzi.
- No naprawdę masz się z czego cieszyć. Na cztery moje wygrane tobie udało się tylko raz posłać mnie na ziemię. Wstawaj, dobijemy do pięciu moich wygranych.- machnął dłonią w kierunku gryfonki.
Ta pokręciła stanowczo głową i położyła się na rozłożonym wcześniej kocu. Gdyby nie warstwa śniegu to nawet nie kłopotałaby się z nim.
- Nie ma opcji Severus. Odpocznijmy.
- Wolna jesteś.- mruknął zaczepnie siadając obok rozwalonej koleżanki.
- Pff.. to nie ja jestem wolna tylko ty biegasz i się wiercisz podczas walki jakbyś miał owsiki nie powiem gdzie.
- O to chodzi podczas walki.- wywrócił oczami.- Musisz być nieprzewidywalna i nie do namierzenia.
Lislen podparła się łokciami o podłoże i kontynuowała rozmowę.
- Żaden z nauczycieli Obrony nam o tym nie wspominał.
- Bo tutaj stawiają na siłę używanych zaklęć obronnych, a nie na sztukę ich unikania.- mruknął niezadowolony.
- Pewnie masz rację. Przed dalszym spuszczaniem mi łomotu zjedzmy coś, jestem cholernie głodna.
Lislen odpowiednim zaklęciem przywołała do siebie niewielki koszyk z kanapkami i napojami. Podała Severusowi zamówioną przez niego dwie godziny wcześniej bułkę i sama zaczęła zajadać się swoją. Prychnęła spoglądając na czarnowłosego.
- O co ci chodzi?- mruknął z pełną buzią zawstydzony.
- Nie no nic. Po prostu zauważyłam, że nawet twoja kanapka wygląda tak samo ponuro jak ty.
Trudno było się nie zgodzić. Ubrany cały na ciemno Snape oprócz masła i wędliny nie miał nic w swoim pseudo obiedzie.
- Ha, ha, bardzo śmieszne Lislen. Za to ty masz zbyt kolorową.
- Ej! Kolorowe kanapki są super.
- Są do bani. Sama sałata, nie najesz się nią na dłuższy czas.
- Nie prawda. Całe życie jem i widzisz jak wyglądam? Ty za to jesz te swoje szare kanapki i jesteś znacznie chudszy niż ja.
Severus spojrzał na blondynkę wymownie, jednak już nic się nie odzywając. Dokończył jedzenie i po dopiciu kakaa wstał otrzepując nogi.
- Już? Daj mi dokończyć.
- Nie mamy czasu na piknikowanie Lislen. Jest początek lutego, za godzinę zacznie się ściemniać, a nie mamy opanowanej nawet połowy zaklęć.
- Przesadzasz.- machnęła dłonią zwijając koc.- Jest sobota, możemy zostać trochę dłużej na zewnątrz. A poza tym, kto powiedział, że już dzisiaj musimy umieć wszystkie zaklęcia?
CZYTASZ
Czarne oczy, Czarna dusza | Severus Snape
Fanfic🧪 Adele nie segregowała ludzi, była zdania, że każdy człowiek jest wyjątkowy. Jej dom jednak tak nie sądził, od dawien dawna Gryffindor toczył bój ze Slytherinem, a czwórka jej przyjaciół to wszystko podkreślała. Nie byliby zadowoleni słysząc, że d...