52🧪

192 24 71
                                    

Dochodziła godzina dziewiętnasta. Znudzona Adele stukała palcami o stolik. Była w połowie robienia notatki na temat Eliksiru Życia i kolejnej, według książki, mikstury.

- Przyszliśmy tutaj, żebyś ogarnęła eliksiry. Zacznij pisać, z takim tempem będziemy tu siedzieć do samego rana.- mruknął ślizgon siedzący naprzeciw.

Nieprzejęta słowami gryfonka dalej wystukiwała na blacie nieznany rytm. Od rozmowy z jej tatą minął niemal miesiąc, siedząc razem z Severusem przypomniała sobie o niej. Bez większego zastanowienia zadała pytanie, które krążyło jej po głowie.

- Jak ci minęły święta?

Nastolatek podniósł na nią zdziwiony wzrok.

- Co?

- Nico. Jak ci minęły święta?

Zaskoczony pytaniem ślizgon nie wiedział co odpowiedzieć. Czuł się speszony świdrującym go wzrokiem koleżanki, a w głowie miał pustkę. Po dłuższej chwili z powrotem zwrócił oczy na książkę.

- Co cię to obchodzi?

Wzruszyła ramionami powracając do notatek.

- Nie wiem. Po prostu się zapytałam.

Adele była naiwna czekając na odpowiedź. Taka bowiem nie nastąpiła. Nie do końca wiedząc co zrobić chwyciła wieczne pióro i próbowała się skupić na pracy. Ku jej zdziwieniu to Snape odłożył jako pierwszy pióro i oparł plecami o krzesło.

- A tobie jak minęły?

Lislen również się wyprostowała. Wzruszyła ramionami spoglądając nieco poniżej oczu ślizgona. Nie wiedziała czy wspominać o odwiedzinach huncwotów czy nie.

- Zwyczajnie. Tak jak u wszystkich.

- Zwyczajnie.

- No wiesz, choinka, światełka i takie tam. Raczej wszyscy tak spędzają święta.

Gryfonka po podzieleniu się przemyśleniami zerknęła na twarz chłopaka, przez chwilę zdawał się być zamyślony. Nie trwało to jednak długo, zaraz potem powrócił spojrzeniem na książkę.

- Tak, chyba masz rację.

Adele jeszcze przez chwilę przyglądała się koledze czując w głębi, że za jego słowami coś się kryło.

Wracając wzrokiem do kartki nie potrafiła się skupić. Nie wiedząc co robić zaczęła bezmyślnie bazgrać małe rysunki obok zapisków.

- Gdzie skończyłaś?

Zaskoczona blondynka uniosła głowę. Snape wywrócił oczami wzdychając.

- Hm?

- Gdzie skończyłaś pisać?

- Właściwości tojadu.

- Dopiero?

Lislen w odpowiedzi zamarudziła i położyła się na ławce chowając głowę między ramionami. Ślizgon pokręcił głową i uśmiechał się lekko rozbawiony.

- Nie mogę się za nic skupić.- ledwo co można było usłyszeć przyduszony głos gryfonki.- Mam dosyć. Po co mi jakieś debilne właściwości tojadu?

- Żeby zdać Owutemy na przykład.

- Fakt. Może masz rację.

Po przetarciu twarzy dziewczyna powróciła do swojej wcześniejszej pozycji.

- Znajdę sposób, żeby nie pisać Owutemów z eliksirów i dostać się na aurorstwo. Zobaczysz.- zaśmiała się cicho.

- No na "piękne oczy"- zrobił cudzysłów palcami- tego nie załatwisz.

Czarne oczy, Czarna dusza | Severus SnapeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz