28🧪

254 29 24
                                    

Zanim się obejrzała został tylko jeden dzień do spotkania. Na jej szczęście huncwoci uwierzyli w to, że Slughorn zaprosił ją na przyjęcie, a Severus był tam z kompletnie innego i niezwiązanego z nią powodu. Czuła wyrzuty sumienia, że tak łatwo okłamała przyjaciół, jednak z drugiej strony wiedziała jak zareagowaliby na prawdę. Od miesięcy była pomiędzy młotem a kowadłem. Starała się nie zawracać sobie tym myśli.

Siedziała właśnie w Wielkiej Sali, tuż obok niej James i Syriusz żywo rozmawiali, przez co siedzącemu blisko Remusowi niemal głowa pękała.

- A ty co zamierzasz robić w przerwę świąteczną?- szturchnął ją Potter, czym wyrwał ją z zamyślenia.

- Co?.. Nie wiem, raczej będę siedziała w domu.

Zdawało się, że nikt nie zauważył jej rozkojarzenia.

- Przyjedziemy w drugim tygodniu, dobra?

- Yhym.- uśmiechnęła się niemrawo w odpowiedzi.

Starała się nie podnosić wzroku wyżej niż na stół puchonów. Raz zerknęła na ślizgonów i praktycznie natychmiast zauważyła świdrujące ją spojrzenie Ivana, czuła się z tym niezręcznie. Musiał wiedzieć o tym, że spotkają się w Klubie.

Nie przysłuchiwała się śmiechom przyjaciół, dopiero zaczęła kontaktować, gdy zaraz obok niej usiadła Normandia.

- Co mamy pierwsze?- zagaiła nakładając sporą ilość naleśników.

- Nie wiem. Spytaj się chłopaków.- kiwnęła głową.

Brunetka spojrzała na przyjaciółkę kątem oka.

- A tobie co? Z tego co wiem to nie mamy dzisiaj żadnych sprawdzianów.

- Ivan się na mnie patrzy.

Meridith skrzywiła się na to. Chłopak nawet nie starał się z tym ukrywać, wlepiał w gryfonkę wzrok niemal nie mrugając.

- A co? Przypomniałaś mu się?- mruknęła przegryzając rozmowę naleśnikiem.

- Pewnie dowiedział się skądś, że będę na spotkaniu u Slughorna. On też na nie chodzi.

Miała chociaż nadzieję, że nie będzie miała z nim bliskiego kontaktu. Chciałaby, żeby wszystko wróciło do normy... Okłamałaby samą siebie, gdyby powiedziała, że nie brakuje jej ich rozmów. Jednak przynajmniej teraz nie było to możliwe, oboje musieli poczekać, aż cała sytuacja ochłonie.

- Ja wciąż sądzę, że powinnaś z nim porozmawiać. To tak nie może wyglądać, bo on albo ty w końcu wybuchniecie. Tym bardziej jak macie się spotkać jutro.

Adele westchnęła głośno, gryzła się z myślami.


Snape nigdy nie uważał się za głuchego, ani ślepego, dlatego też doskonale widział jak siedzący obok niego rudowłosy chłopak utrzymywał wzrok o wiele za długo na stole gryffindoru. Nawet nie chodziło o zachowanie dobrego smaku, na co też by nie narzekał, ale gdyby inny ślizgon to zauważył to na pewno nie przeszłoby to bez echa.

- Ivan, chociaż staraj się nie wgapiać jak pustak w gryfonów. Życie ci nie miłe?- mruknął dalej jedząc śniadanie.

Usłyszał jak znajomy zaczyna z powrotem zaczyna dłubać w talerzu.

- Adele od prawie miesiąca ze mną nie gada...

Severus już w tamtej chwili myślał, że wyjdzie z siebie i stanie obok. Pomimo, że nie rozmawiał codziennie z Lislen to ona wracała jak bumerang. I to wcale nie w ten pozytywny sposób.

- To ty podejdź i z nią pogadaj. Nie wiem w czym problem.- mruknął od niechcenia. 

Nie umiał i nie miał zbyt dużej ochoty pomagać w rozterkach innych osób. Wolał zaszyć się w bibliotece z jakąkolwiek książką i mieć święty spokój, nawet zauważył, że jak na razie huncwoci nie starają się uprzykrzyć mu bardziej życia. Postanowił korzystać z tego czasu jak najlepiej.

- To nie jest takie łatwe- wywrócił oczami.- nie znasz całej sytuacji.

- Jak nie znam to po co mi o tym gadasz? Po prostu skup się na jedzeniu.

Jego nerwy były już postrzępione wystarczająco przez tą rozmowę. Wciąż nie rozumiał po co Stern mu o tym wszystkim gadał. Już miał wstać, gdy nagle ślizgon ponownie się odezwał.

- Prawie ją pocałowałem w urodziny Syriusza.

W tym momencie Severus myślał, że się przesłyszał. Niemal zadławił się powietrzem, odkaszlnął dwa razy i dopiero wtedy zdecydował się odpowiedzieć coś na to.

- Przepraszam, co?

Automatycznie jego wzrok powędrował w stronę stołu gryffindoru, dziewczyny tam jednak nie było, tak samo jak reszty grupy. Akurat takiego wyznania się nie spodziewał, czuł się co najmniej dziwnie. Blondynka nic mu nie wspominała o tym, fakt pewnie to był problem jej rozterek w bibliotece.

- To co powiedziałem. Zastałem ją w nieciekawym stanie na środku schodów, chciałem ją odprowadzić do wieży, ale ona nie chciała. W końcu w toalecie Jęczącej Marty opowiedziała mi co się stało, no i jakiś impuls mnie popchnął i chciałem ją pocałować...

Snape wyłączył myślenie przy kolejnym wspomnieniu słowa ,,pocałunek". Nie sądził, że przyjaźń Sterna i Lislen sprowadzi się do tego, no i teraz rozumiał dlaczego gryfonka, aż tak martwiła się o spotkanie Klubu Ślimaka.

<------->

Lislen starała się odprężyć przy cichej muzyce i śmiejącej się Meridith. Miały właśnie wybrać odpowiednią sukienkę na jutrzejszy wieczór.

- Jak masz być tam ubrana? Mówił ci coś Slughorn?

Adele starała sobie przypomnieć dokładnie to co powiedział jej Severus.

- Coś mniej imprezowego, a bardziej eleganckiego. No i chciałabym, żeby nie rzucało się za bardzo w oczy. Już mi wystarczy bycie obserwowaną przez Ivana.

Normandia zaśmiała się krótko i wciąż wyciągała coraz to nowsze ubrania. Blondynka po kolei oglądała wszystkie, starała się dopasować do tego jak inni goście będą mogli wyglądać.

- I co? Będziesz tam tak sama siedzieć? Znasz w ogóle kogoś stamtąd?

Wzruszyła ramionami. Wciąż wahała się czy powiedzieć przyjaciółce o Snape'ie, niby wiedziała, że nikomu nie wyjawi tego, ale jednak z drugiej strony obiecała ślizgonowi dyskrecję. Musiała to jeszcze przemyśleć.

- Posiedzę chwilę i pójdę. Nie zaszkodzi mi to, a w sumie miło jest zostać docenioną i zaproszoną na to spotkanie.

Gryfonka pokiwała głową.

- Może ta? W sumie pasowałaby ci.- przymierzyła sukienkę do talii blondynki.

Od pasa w dół była dosyć lejąca się i sięgała trochę poniżej połowy uda, miała nie za głęboki dekolt oraz szerokie ramiączka. Obszyta była w pasie drobnymi kamieniami. Jedyny problem robił kolor. Ciemnozielony.

- Naprawdę? Ciemnozielony Mera? Nie masz innego?- mruknęła niezdecydowana.

Usłyszała w odpowiedzi sapnięcie.

- Przecież będzie ci pasował, a jak raz pójdziesz w zielonym to zapewniam cię, że nikt cię nie wyrzuci z Gryffindoru.- zaśmiała się krótko.

- Skoro tak mówisz, to chyba się zdecyduję.

Przeglądała się dokładnie w lustrze, bez problemu wszędzie się mieściła i nigdzie materiał nie odstawał. Może wcale nie będzie tak źle jak myślała na początku.

No chyba, że spotka Lily lub Ivana.



Czarne oczy, Czarna dusza | Severus SnapeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz