W ciągu dwóch dni Adele nie dostała od Remusa żadnej odpowiedzi, chociaż widziała w podczas śniadań czy obiadów, że huncwoci już powoli przestają posyłać jej złe spojrzenia. Zostało jej tylko czekać na znak od wilkołaka.
Tego samego dnia miała zacząć szykować się na wypad z koleżankami do Hogsmeade. Cieszyła się, że Terenie zaproponowała wspólne wyjście, potrzebowała się odstresować, a to mogło jej pomóc. Już przed południem usiadła z Albertiną i Langdon przy toaletce. Pulchna gryfonka zaplatała włosy w dwa warkocze.
- Tera, gdzie spotykamy się z Ember?- spytała po chwili.
Brunetka dopiero po chwili odpowiedziała skupiona na malowaniu rzęs.
- Z tego co wiem to razem z Meridith mają czekać przed wejściem. Tak Adele?
Blondynka pokiwała głową. Normandia przed wyjściem miała wpaść do chłopaka.
- Tak mi mówiła. Ma któraś z was pożyczyć nauszniki? Ja moje gdzieś podziałam.
Albertina w jednej chwili podała nakrycie głowy koleżance.
- Kupujecie dzisiaj prezenty?
- No pewnie, że tak Alb.- gotowa Terenie czekała na współlokatorki.
Lislen nie odpowiedziała nic na pytanie. Wiedziała, że kupi coś rodzeństwu i rodzicom, ale temat jej przyjaciół był pod znakiem zapytania. Nie wiedziała co ma zrobić. Domyślała się, że druga wycieczka nie odbędzie się do czasu przerwy świątecznej i nie będzie miała okazji na zakup czegokolwiek. Z drugiej strony, jednak nie wiedziała czy do czasu świąt będą pogodzeni i czy huncwoci w ogóle do niej przyjadą. Musiała się jeszcze nad tym zastanowić.
Opatulone w płaszcze i szaliki, nastolatki wyszły z pokoju. W pokoju wspólnym kilka grupek, tak samo jak one, szykowało się do wyjścia. Adele wbrew sobie rozejrzała się szukając huncwotów. Tych jednak nie było.
- Ruszaj się Adele! Z tym tempem do wieczora nie wyjdziemy.- szturchnęła ją Terenie.
Blondynka wywróciła oczami z lekkim uśmiechem. Słuchając się, przyspieszyła kroku.
Nie minęło długo zanim znalazły się przy wyjściu z zamku. Zgodnie z zapewnieniem tuż obok niego stały dwie nastolatki.
- No już myślałam, że dzisiaj nie zejdziecie.
- Adele ruszała się jak mucha w smole.
- No na pewno. Od razu wszystko na mnie.
Sprzeczkę przerwała Ember chwytając za dłoń Langdon i ciągnąc.
- Idziemy? Zastanie nas noc.
Cztery gryfonki i jedna puchonka w dobrych humorach wyszły na błonia. Od razu spostrzegły jak z nieba spadały pojedyncze płatki śniegu.
- No świetnie! Nie dość, że spędziłam wieczność na układaniu włosów to w dodatku zostaną one poburzone.- zaczęła narzekać Ember starając się zapanować nad lokami.
- Dla mnie i tak świetnie wyglądasz.- Terenie ścisnęła dłoń dziewczyny z słodkim uśmiechem.
Adele na ten gest udała, że wymiotuje.
- Tak słodzicie, że się za chwilę zrzygam.
- Och, zamknij się.- szturchnęła ją Langdon.
Meridith zaśmiała się krótko i tak samo jak nastolatki, chwyciła Lislen za dłoń.
- Ojejku, Adie jak ty cudownie wyglądasz! Dawaj pyska!- zaczęła parodiować
- To co Mera? Może o dwudziestej drugiej w łazience prefektów?- włączyła się blondynka.
- Jesteście okropne!- wywróciła oczami Ember.
- Lesby!
Z oddali można było usłyszeć krzyk chłopaka. Langdon od razu wystawiła dwa środkowe palce w kierunku ślizgona.
- Zamknij mordę Rosier!- krzyknęła Meridith nie zatrzymując się.
Ten tylko zaśmiał się paskudnie.
- Ale on mnie wkurza.- mruknęła Albertina oglądając się za siebie.
- To typowy ślizgoński burak. Nie warto zaprzątać sobie nim głowy.
Wciąż gadając o Evanie dziewczyny weszły do miasteczka. Temat urwał się w momencie, gdy rozeszły się by kupić bliskim prezenty. Normandia razem z Berry weszły do odzieżowego, Terenie z Ember poszły wgłąb budynków. Adele natomiast skręciła w stronę Miodowego Królestwa.
Kendra zawsze zajadała się kupionymi przez blondynkę Czekoladowymi Szkieletami i Karmelowymi Pajęczynami, Jimmie za to ubóstwiał Gały Czekoladowe. Zamierzała kupić rodzeństwu po kilka sztuk ulubionych słodyczy. Zanim podeszła do kasy zastanowiła się dwa razy. Po paru minutach skręciła z powrotem do półek z czekoladami. Chociaż jej relacja z huncwotami była pod znakiem zapytania, to nie potrafiła nie kupić im prezentów.
Chwyciła trzy rodzaje tabliczek czekolady i włożyła do koszyka. Remus na pewno ucieszy się z dodatkowej dawki cukru. Dla Jamesa i Syriusza chwyciła dwa pudełka Fasolek Wszystkich Smaków. Peter dostanie od niej dwie Czekoladowe Żaby. Wybrawszy potrzebne rzeczy Adele skierowała się do kasy, po podliczeniu zakupu wrzuciła wszystko do zabranej wcześniej torby.
Po Miodowym Królestwie przyszedł czas na niewielką księgarnię. Wiedziała jak Lupin uwielbiał czytać, więc postanowiła zaopatrzyć go w tom jego ulubionej powieści. Już wcześniej odłożyła sobie wystarczająco pieniędzy na książkę. Dla Meridith też zaplanowała kupić jakiś kryminał. Na całe szczęście w Hogsmeade znalazło się kilka egzemplarzy. Zakupione książki pomniejszyła i ułożyła w jednej z kieszeni torebki.
Dodatkowy prezent dla siostry i trójki przyjaciół Adele znalazła w sklepie Zonka. Wybrała najróżniejsze przedmioty do robienia żartów i skasowała je. Czując jak jej bagaż robi się coraz cięższy, poprawiła go i wyszła z sklepu.
Z dziewczynami omówiła się w Pubie pod Trzema Miotłami, miała jeszcze piętnaście minut do spotkania. Postanowiła zajrzeć do Herbaciarni Pani Puddifoot, miała nadzieję, że znajdzie tam prezent dla mamy. Uwielbiała różnego rodzaju herbaty. Wchodząc do herbaciarni do jej nosa dotarł przyduszający zapach perfum i parzonych ziół. Wszystkie stoliki były zapełnione parami przymilającymi się do siebie. Lislen poczuła potrzebę jak najszybszego wyjścia z tego miejsca, szybkim krokiem doszła do lady i zaczęła czytać dostępne w lokalu rodzaje herbat. Po wybraniu pasujących zapłaciła i ulotniła się z miejsca jak najszybciej mogła.
Będąc na zewnątrz odetchnęła kilka razy przepędzając zawrót głowy. W myślach przeliczyła czy aby na pewno kupiła wszystko co chciała i czy aby na pewno każdy coś dostanie. Prezent dla jej taty leżał w kufrze już od jakiegoś czasu, był to zestaw piór do pisania, razem z różnego rodzaju tuszami.
Zadowolona skierowała kroki do Pubu. Po drodze nie spotkała żadnego znajomego. Wchodząc do lokalu poczuła wyraźny zapach cynamonu, czekolady i imbiru. Zanim usiadła podeszła do lady i zamówiła ulubione kremowe piwo. Dopiero wtedy zajęła miejsce, zanim zdążyła zdjąć nauszniki i szalik do środka weszły trzy gryfonki i puchonka.
- O, widzę, że już sobie zamówiłaś.
- Pewnie, przyszłam przed chwilą.
Terenie usiadła naprzeciwko Adele, a tuż obok niej Ember, Albertina usiadła przy węższej części stołu, a Meridith zaraz przy Lislen. Ember niedługo potem wstała zamówić sobie i koleżankom coś do picia, pomiędzy uczennicami rozwinęła się luźna rozmowa. Siedziały przez dłuższy czas śmiejąc się i plotkując.
Ktoś właśnie wszedł do knajpy tym samym odrywając blondynkę od pogawędki. Od razu wyczuła zbliżające się kłopoty.
CZYTASZ
Czarne oczy, Czarna dusza | Severus Snape
Fanfiction🧪 Adele nie segregowała ludzi, była zdania, że każdy człowiek jest wyjątkowy. Jej dom jednak tak nie sądził, od dawien dawna Gryffindor toczył bój ze Slytherinem, a czwórka jej przyjaciół to wszystko podkreślała. Nie byliby zadowoleni słysząc, że d...