Na następny dzień James ledwo obudził Syriusza. Po długim marudzeniu Łapy, że jest niewyspany i potrzebuje odpocząć, okularnik odpuścił. Spał do dwunastej, a z pokoju wyszedł dopiero na obiad.
- Wow, wyglądasz jak trup - stwierdziła Marlene, która szła obok Dorcas i Lily.
- Ty to umiesz pocieszyć - powiedział poprawiając koczek zrobiony z tyłu głowy.
- W porządku, Syriusz? - zapytała Marlene.
- Później porozmawiamy, dobra? - Marlene pokiwała głową.
Syriusz usiadł obok James'a, a obok niego zajęła miejsce Lily.
- Cześć Evans - powiedział James, a Lily się odwrócił w jego stronę i przewróciła oczami. - Jak ci mija dzień.
- W porządku? - bardziej zapytała niż stwierdziła, a James się lekko uśmiechnął.
- Naprawdę powinnaś się bardziej wysypiać, Konnie - powiedziała Tara, a blondynka machnęła ręką.
- Tara, wszystko jest w porządku. Dobrze wiesz, że mam problemy z snem - włożyła do buzi widelec z ziemniakiem.
- Na twoim miejscu poszłabym do Pani Pomfrey - powiedziała, a Konnie uśmiechnęła się delikatnie i spojrzała na przyjaciółkę.
- To kochane, że się martwisz, naprawdę, ale wszystko jest w porządku - pogłaskała Terę po ramieniu i wróciła do jedzenia.
Po obiedzie poszła do biblioteki, aby odrobić zadania domowe. Usiadła przy stoliku przy oknie. Dość szybko uporała się z zadaniami i wyciągnęła książkę, którą czytała.
- Daj mu trochę czasu, James - usłyszała za jednym regałem.
- On nawet nie chce nam powiedzieć jak się czuje teraz, musimy iść do McGonagall - usłyszał drugi głos.
Starała się skupić na książkę, nie lubiła podsłuchiwać, ale jednocześnie chciała usłyszeć co się stanie dalej i o kogo chodzi.
- Syriusz nas powiesi gdy pójdziemy do McGonagall - stwierdził jeden.
Blondynka otworzyła szerzej oczy na imię Black'a. Nie znała go dobrze, ale doskonale wiedziała kto to jest. Kto by nie znał Syriusza Blacka. Nie zauważyła, żeby coś się w nim zmieniło.
Konnie spakowała wszystkie książki i pergaminy do torby i zarzuciła ją na ramię. Wyszła z biblioteki i poszła do piwnic Hogwartu gdzie znajdował się pokój wspólny puchonów.
Odnalazła swoją przyjaciółkę w dormitorium i wskoczyła na łóżku.
- Posłuchałam rozmowę - powiedziała zdyszana.
-Przecież nienawidzi nienawidzisz podsłuchiwać - powiedziała.
- Wiem i czuje się podle - przytuliła do siebie poduszkę.
- Nic się nie stało, Konnie - powiedziała - Kogo to była rozmowa?
- Wydaje mi się, że to był James i Remus albo Peter, bo rozmawiali o Syriuszu - powiedziała.
***
W nocy Syriusz znów miał problemy z zaśnięciem, mimo, że czuł się zmęczony. Przewracał się z boku na ból, czując ból głowy. Wstał z łóżka i cicho podszedł do biurka Jamesa gdzie leżała mapa huncwotów.- James - Syriusz szturchnął przyjaciela - Mogę pożyczyć pelerynę niewidkę?
- Pewnie - mruknął nie otwierając oczu.
- Dzięki Rogacz - Syriusz wziął pelerynę z szafki Jamesa.
- Nie wróć za późno - przewrócił się na drugi bok.
Narzucił na siebie pelerynę niewidkę. W jednej ręce trzymał różdżkę, a w drugiej mapę huncwotow.
- Uroczyście przysięgam, że knuje coś niedobrego - szepnął, a na kawałku pergaminu pojawiły się jego przyjaciół i własny pseudonim.
Pamiętał jak zarywali nocki, żeby zrobić tą mapę. Mimowolnie na jego usta wkradł się uśmiech.
Szedł do kuchni powoli i ostrożnie, uważnie patrząc na mapę. Widział, że ktoś właśnie wyszedł z kuchnie i szedł w jego stronę. Odsunal się bliżej ściany obok niego przeszła dziewczyna o blond długich włosach.
Chwilę później siedział w kuchni pijąc ciepłą herbatkę rozmawiając jedną z Skrzatek.
Wrócił dopiero po pierwszej do dormitorium, od razu kładąc się do łóżka i zasypiając.
Rano obudził go James. Był bardziej wyspany nic poprzedniego dnia. Wygramolił się z łóżka i poszedł do łazienki. Przemysł twarz wodą i umył zęby. Ubrał się, a włosy spiął w kucyk.
Na śniadanie nie zjadł zbyt dużo, bo nie czuł głodu. Wypił kubek mocnej kawy i zjadł jednego tosta.
- Nie zjesz więcej? - zapytał Peter.
- Nie jestem głodny - wymusił uśmiech i dopił kawę.
- Nie mów, że znowu siedziałaś pół nocy w kuchni - powiedział jej brat.
- Nie martw się o mnie, braciszku - uśmiechnęła się lekko - Nie siedziałam zbyt długo. Wróciłam przed północą.
- Nie możesz tak robić - powiedział wkurzony.
- Nie denerwuj się - mruknęła - Jest w porządku. Czuję się dobrze.
- Mówię ci, że powinnaś się udać do Pani Pomfrey, to samo twierdzą rodzice.
- Napisałeś do nich? - oburzyła się - Tyle razy cię prosiłam żebyś nic im nie mówił.
- To dla twojego dobra, Konnie - jego głos stał się łagodniejszy - To już trwa ponad rok.
- Tylko to mi pomaga, Dale. Zaraz mam lekcje - wstała od stołu, a Tara zaraz po niej.
- Nie win go, Konnie - powiedziała Tara gdy wyszły z Wielkiej Salii. - On się tylko martwi.
- Traktuje mnie jakbym była małą dziewczynką! Dzieli nas tylko rok, Tara, to wcale nie tak dużo. - nie zwalniała kroku aż doszła do klasy obrony przed czarną magią.
- Wiem, ale musisz zrozumieć, że nas to martwi i chcemy dla ciebie jak najlepiej - złożyła ręce na piersi.
- Ja to wiem - westchnęła ciężko weszła do klasy.
CZYTASZ
Kwiat Konwalii | Syriusz Black
FanfictionKonwalia Douglas, jest puchonką kochającą zanurzyć się w świat literatury i odciąć się od świata rzeczywistego. Cierpi na bezsenność, a jej jedynym sposobem jest wymykanie się co wieczór do kuchni na gorąca herbatę z miodem, która potrafi ją ukoić...