Rozdział 57

608 47 17
                                    

Heej!
Pod tym opowiadaniem jest już 10 tysięcy wyświetleń!! Dziękuję za to i życzę miłego czytania! <3

Konwalia wyszła z pokoju wspólnego puchonów. Hogwart świecił pustkami, bo większość uczniów wyjechało na święta do domów. Mimo to dalej czuła magię świąt. Hogwart był pięknie ozdobiony. Za oknem było mnóstwo śniegu.
Konnie podeszła do obrazu Grubej Damy i powiedziała hasło. Weszła do środka. Uśmiechnęła się lekko widząc Syriusza, który układał prezenty pod choinką.

- Cześć - powiedział podchodząc do niej - Pięknie wyglądasz.

Syriusz złączył ich usta, a Konnie przedłużyła ich pocałunek. To wszystko przerwała Lily, która pojawiła się obok Konnie.

- Musisz mi pomóc - powiedziała Lily.

- Przerwałaś nam - powiedział Syriusz z niezadowoleniem.

- Będziesz miał czas się jeszcze miziać - powiedziała - Chodź Konnie.

Lily pociągnęła ją za rękę w stronę dormitorium dziewczyn. Na biurku dziewczyny były porozwalane papiery do pakowania i różne wstążki.

- Musisz mi pomóc zapakować to - wskazała na łóżko - Zapakowałam tylko prezent dla ciebie, żebyś nie widziała co to jest.

- Nie musiałaś mi nic kupować - powiedziała Konnie.

- Ale chciałam - wzruszyła ramionami i poprawiła rude włosy.

Konnie i Lily zabrały się za pakowanie prezentów, a było ich dość sporo.

- Wiesz nie chciałam kupić jakieś tandety Jamesowi - powiedziała gdy pakowały prezent dla Jamesa - Musiałam mu wziąć jakiś super. Remus nie był dobrym pomagierem, ciągle patrzył czy Astrid nie idzie i mówił tylko tak, tak, yhm, spodoba mu się

Konnie się zaśmiała, gdy Lily nieudolnie próbowała przedrzeźnic głos Remusa.

- Ale kupił Astrid naszyjnik. Nikomu go nie chce pokazać. Tylko Peter widział - powiedziała - Zakochał się w niej po uszy.

- Ja kupilam Jamesowi zestaw piór, bo już trzeci raz musiałam pożyczyć mu pióro - powiedziała Konnie odkładając prezent dla Jamesa na łóżko.

- Weź teraz prezent dla Astrid - powiedziała Lily - Ta książka, niebieska i kolczyki. Jak zobaczyłam te kolczyki to od razu pomyślałam, że to będzie do niej pasować.

- Hej, Chłopcy mówili, że tutaj znajdę - usłyszały głos Astrid. Lily od razu zasłoniła prezent całym ciałem - Co wy robicie? - zapytała z widocznym rozbawieniem.

- Pakujemy prezent dle ciebie - powiedziała Konnie.

- Odwróć się na chwilę. Zaraz nam pomożesz - powiedziała Lily, a Astrid się odwróciła.

- O czym rozmawiałyście? - zapytała Astrid gapiąc się na drzwi.

- O tym, że Remus stracił dla ciebie głowę - powiedziała Lily - A ty dla niego.

- Wcale nie straciłam dla niego głowy - powiedziała Astrid - No może trochę.

Lily i Konnie spojrzały na siebie z lekkim uśmiechem.

- Już możesz się odwrócić - powiedziała Lily kładąc prezent dla Astrid obok prezentu dla Jamesa.

Wzięły ostatni prezent. Dla Petera i spakowały go. Każda wzięła po parę prezentów i zeszły do pokoju wspólnego i położyły pod choinką.

- Ciekawe gdzie ich wywiało - powiedziała Astrid.

- Pewnie w dormitorium - powiedziała Konnie.

Dziewczyny znowu weszły pod chodach tym razem do dormitorium chłopaków. Już na korytarzu słyszały ich głosy. Drzwi dormitorium były otwarte. Dziewczyny stanęły w progu. Chłopcy nie zauważyli dziewczyn.

- Nie Peter, krzywo - powiedział Syriusz - Daj mi to zrobię to lepiej.

- Przecież jest prosto - powiedział Peter.

- Jest krzywo! - upierał się Syriusz.

- Prosto!

- Na Merlina zostaw to tak jak jest - powiedział Remus - Powiedzcie mi gdzie jest prezent dla Astrid!

-Tam gdzie go dałeś - powiedział James - Nie wiemy gdzie go dałeś.

- To ty pakowałeś prezenty! - krzyknął Remus.

- Nawet mi go nie pokazałeś! - odkrzyknął James - Więc znajdź go i spakuj sam!

- Cześć - powiedział Syriusz, który dopiero teraz zauważył dziewczyny patrzące na nich z rozbawieniem.

James i Remus się odwrócili w stronę drzwi, a Peter zachwiał się na krześle.  Remus spłonął rumieńcem.

- Ile tu stoicie? - zapytał Remus.

- Chwilę - powiedziała Astrid - potrzebujesz okulary, kochany?

Remus zaczerwienił się jeszcze bardziej.

- Złaź stamtąd, Pete - powiedział James i podał mu rękę - Po co tam właziłeś skoro masz lęk wysokości?

- Syriusz mi kazał - powiedział Peter od razu.

- Wcale nie - powiedział Syriusz - No dobra kazałem i tak powiesił krzywo.

- Starałem się jak mogę -  powiedział Peter.
***

Konnie siedziała w pokoju wspólnym gryfonów między Syriuszem, a Lily. James zajmował się rozdawaniem prezentów. Syriusz obejmował Konnie ramieniem.

- Dla Remusa - powiedział James podając mu prezent, który jak się po chwili okazał od Astrid. - Dla Konnie. To ode mnie.

Konnie wzięła prezent od Jamesa i podziękowała. Zaczęła odpakowywać. Jej oczom ukazał się duży szkicownik. Spojrzała na Jamesa ze zdziwniem.

- Dziękuję - powiedziała przytulając go.

- Syriusz mi podpowiedział - powiedział z lekkim uśmiechem.

Kochanie usiadła z powrotem obok Syriusz. Pocałował ją w głowę.

- Dla Astrid - powiedział James podając brunetce mały pakunek. Brunetka od razu odpakowała.

- To od ciebie? - zapytała Astrid Remusa, a on delikatnie kiwnął głowę. Astrid pocałowała Remusa w policzek i mocno go przytuliła. Lupin zrobił się cały czerwony.

Następny prezent dostał Peter od Lily, później Remus od Lily. Kolejny prezent James podał znowu Konnie. Był mały i strannie zapakowany. Konwalia odpakowała go i zobaczyła czarne pudełeczko. Otworzyła je. W środku był złoty naszyjnik z łapą psa.

- Postarałeś się, Syriusz - powiedziała Lily.

- Jest przepiękny - powiedziała Konnie - Dziękuję - pocałowała go w usta.

-Pomogę ci zapiąć - powiedział, a ona odwróciła się do niego tyle i odgarnęła włosy. Syriusz zapiął jej naszyjnik.

- A czemu łapa? - zapytała Astrid.

- Lubimy psy - odparł bez zastanowienia Syriusz.

Kiedy wszystkie prezenty zostały rozdane James wrócił na miejsce. Konnie oparła głowę o ramię Syriusza. Chłopak pocałował ją w głowę.

Kwiat Konwalii | Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz