Rozdział 13

1.3K 61 34
                                    

Urodziny Syriusza, Black spędził razem z przyjaciółmi w pokoju wspólnym. Uważał urodziny za udane.
Następnego dnia Syriusz został wymęczony przez Jamesa na treningu. Zbliżał się przerwszy mecz i James traktował to aż za poważnie.

Syriusz wieczorem poszedł do kuchni, gdzie czekała na niego już Konnie.

- Musimy chyba znaleźć lepsze miejsce na spotkania - stwierdziła Konnie.

- To chodz coś ci pokaże - powiedział z delikatnym uśmiechem.

Syriusz zarzucił na nich obu pelerynę niewidkę.

- Nie widziałam, że masz pelerynę niewidkę - powiedziała Konnie, gdy wyszli z kuchni.

- Od Jamesa. Pożycza mi ją czasem - szepnął.

Syriusz poszedł do jednego, ukrytych miejsc w zamku, które odkryli przez przypadek na trzcim roku. Wtedy wpadli na stworzenie mapy huncwów. W tym pomieszczeniu też ją tworzyli.

Syriusz stuknął w ścianę i wszedł do małego pokoju. Znajdowała się w nim kanapa, fotel i mały stolik.

- Jak to znalazłeś? - zapytała, a on się jedynie uśmiechnął i usiadł na kanapie.

- Rozgość się - powiedział, a Konnie usiadła na fotelu.

- Wow - mruknęła.

- Widzę, że cie bardzo zaskoczyłem - zaśmiał się cicho.

W pokoju siedzieli długo, tak długo aż Konnie zaczęła przysypiać na fotelu. Wtedy postanowili wrócić do swoich pokoi wspólnych.
Syriusz odprowadził Konnie pod pokój puchonów i sam poszedł do wieży gryffindoru.

Wszedł do dormitorium i odłożył pelerynę niewidkę na krzesło. Położył się w łóżku i od razu zasnął.

- Syriusz! Pobudka! Czas na trening - słyszał głos James przy uchu.

- Na brodę Merlina, James czy ty powariowałeś? - mruknął ziewając i przeciągając się.

-Wstawaj, wstawaj, Syriusz mamy mało czasu. Zostało nam parę dni. - powiedział James, który jak zwykle był już gotowy do wyjścia.

Syriusz się zastanawiał jak on ma tyle chęci do życia o 6 rano, gdy mógł jeszcze spać.

Black się wyszykował i wyszli z dormitorium. Marlene do nich dołączyła w pokoju wspólnych, bo jak zwykle na nich czekała.

Doszli na boisko, gdzie czekała na nich już reszta drużyny gotowa do treningu.

- Dwa kółka truchtem, na rozgrzewkę - powiedział James zaczynając biegać.

- On oszalał - powiedział Syriusz biegnąc z Marleną.

- Boi się, że zawiedzie, prawda? - zapytała Marlena.

- Strasznie się boi, że zawiedzie - westchnął - Dlatego tak daje nam popalić za każdym razem i dlatego umieramy przez tydzień po treningu. Próbuję odwrócić negatywne emocje. Znasz Jamesa. On lubi ukrywać co mu się dzieje.

- Boli go też sytuacja z Lily - powiedziała Marlena.

- Bardzo go to boli. Próbuję to ukryć, ale przede mną niczego nie ukryje. Widzę, że się przejmuje każdym jej odrzuceniem. - powiedział gdy skończyli biec pierwsze kółko i zaczynali drugie.

Skończyli biegać i podeszli do Jamesa, który już czekał. Omówił jeszcze raz strategie na mecz.

- Pamiętajcie żeby dać z siebie wszystko. Chcemy zdobyć puchar w tym roku, musimy się spiąć i to wygrywać - powiedział James.
***

Po treningu poszli od razu na śniadanie. Syriusz był zmarzniety i zmęczony. Najchętniej położył by się do łóżka i zasnął. Wchodząc do Wielkiej Salii widział Konnie siedzącą przy stole puchonów obok brata i przyjaciółki uśmiechnął się lekko do niej i machnął ręką. Odmachnęła mu i sie szeroko uśmiechnęła. Syriusz usiadł obok Remusa.

- Dobrze się czujesz, Remus? - zapytał James. Tej nocy wypadała pełnia, a Remus wyglądał na zmęczonego i chorego.

- Tak, w porządku, James - powiedział.

- Nie chcesz wrócić do pokoju i sie położyć? - zapytał, a Remus zaprzeczył głową - Nie wyglądasz najlepiej Luniek.

- Jest dobrze, James, koniec tematu - mruknął i ugryzł tosta po czym odłożył go na talerz.

James westchnął cicho i nachylił się nad talerzem. Syriusz wypił kubek kawy, która wcale go nie postawiła na nogi. Ciągle był zmęczony.

Lekcje tego dnia to była istna katorga i dla Syriusza i dla Remusa. Obaj praktycznie zasypiali na każdej lekcji.
***
Konnie czekała na Syriusza pół nocy, ale ten się nie zjawił. Zasnęła na kanapie w pokoju, którym pokazał jej Syriusz, przykryta cienkim kocem. Black widząc, nad ranem gdy wracali do dormitorium, Konnie w pokoju od razu tam poszedł.

- Hej - przykucnął do niej i lekko ją szturchnął - Ej, Konnie.

- Hm - mruknęła otwierając oczy i cicho ziewając.

- Nie musiałaś tu czekać całą noc Konnie - powiedział - Idz do pokoju, prześpij się.

- Gdzie byłeś? - zapytała znowu ziewając i wstając z kanapy.

- Nie mogłem dzisiaj przyjść - powiedział cicho - Idź się prześpij.

Syriusz wrócił do dormitorium i sam się położył od razu zasypiając.

Kwiat Konwalii | Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz