Konnie podniosła głowę z nad pergaminu, kiedy usłyszała swojego brata i przyjaciółkę wchodzących do pokoju wspólnego. Była pewna, że ta dwójka coś przed nią ukrywa. Coraz więcej spędzali ze sobą czasu. Tara i Dale zawsze się lubili, ale nie traktowali siebie jako przyjaciół. Dlatego zdziwieniem dla Konnie było to, że spędzają ze sobą więcej czasu i tak jak mówi jej Tara pomagają sobie w zadaniach. Konwalia nie wierzyła w to.
- Powiecie mi w końcu o co chodzi? - zapytała gdy usiedli na fotelach. Dale i Tara spojrzeli na siebie.
- Co ci mamy powiedzieć? - zapytał Dale.
- Nie udawaj, że nic nie wiesz - powiedziała - Co jest między nami?
- Jesteśmy znajomymi - powiedział od razu, a Konnie przewróciła oczami.
- Nie okłamiesz mnie, Dale - powiedziała - Jesteś moim bratem!
- Spotkamy się - powiedział szybko Tara, a Konnie rozszerzyła oczy.
- Tara - Dale jęknął.
- I nie mogliście tak od razu? Robicie jakieś szopki - założyła ręce na piersi.
- Nie jesteś na nas zła? - zapytał Dale.
- Oczywiście, że nie jestem zła! O co bym miała być? - zapytała.
- Myślałem, że się wkurzysz o to, że spotykam się z twoją przyjaciółką - powiedział.
- Mówiłam ci, że nie będzie zła - powiedziała Tara krzyżując ręce ma piersi.
- Jak długo to trwa? - zapytała.
- Z ponad miesiąc - mruknął.
- Mogliście mi powiedzieć szybciej - powiedziała - Ale się cieszę waszym szczęściem.
Dale się lekko uśmiechnął i spojrzał na Tare. Konnie było trochę przykro, że nie powiedzieli jej od razu prawdy, ale nie mogła się na nich gniewać.
***Konnie siedziała razem z Lily i Marleną w bibliotece odrabiając lekcje. Konnie oparła głowę na ręce próbując się skupić, ale nie potrafiła. Była zmęczona. Nie potrafiła zasnąć w nocy.
Syriusz cieszył się, że Konnie złapała taki kontakt z dziewczynami. Zależało mu na tym żeby się polubiły. Lily i Marlena bardzo wspierały Syriusza mimo, że na początku ciągle się kłócili ze sobą i nie potrafili dojść do porozumienia.
Wspomnienie
- Syriusz, ile razy mam ci powtarzać, że to co mówisz jest głupie! - powiedziała Marlena wchodząc za nim do jego dormitorium.
- O przepraszam pani mądralińska, że uraziłem twoją dume mówić prawdę - jego głos przeciekał sarkazmem, a oczach Marleny pojawiły się łzy.
Wyszła z dormitorium Syriusza trzaskając drzwiami, a on głośno westchnął. Nie pobył jednak długo sam, bo do środka weszła Lily widocznie wkurzona.
- No proszę Ruda postawiła tutaj swoje wdzięczne stopy - powiedział wywracając oczami. Lily uderzyła go w głowę - Au! A to za co?
- Marlena przez ciebie płaczę! Dobrze wiesz, że stresuje się SUMami, a ty ją jezcze dołujesz! Jak możesz Syriuszu? Myślałam, że jesteś mądrzejszy - powiedziała.
- Oh błagam cię! To przecież Marlena! Ona się niczym nie przejmuje - powiedział.
Marlena stawiała pozór twardej dziewczyny, której wszystko spływa. Marlena nigdy nie pokazywała swojej wrażliwości. Syriusz nigdy nie widział jej płaczącej.
- I tu się mylisz, Black! - krzyknęła. Jej oczy płonęły - Jakim trzeba być kretynem, żeby tego nie zauważyć! Radzę ci ją przeprosić.
- I co jej niby mam powiedzieć? - zapytał. Udawał, że go to wszystko nie obchodzi, ale tak naprawdę poczuł żal do siebie, że tak ją potraktował.
- To już sam powinieneś wiedzieć - wyszła z dormitorium.
Syriusz westchnął, ale po chwili też wyszedł. Przez chwilę szukał Marleny, ale znalazł ją w ciemnym korytarzu zamku.
- Marlena - powiedział cicho.
- Idź sobie - powiedziała cicho. Miała zapłakany głos.
- Chciałem cię przeprosić - powiedział kucając obok niej - Nie powinienem ci mówić takich rzeczy. Zachowałem się jak kretyn. Przepraszam.
- Rzeczywiście zachowałeś się jak kretyn - powiedziała i pociągnęła nosem. Syriusz się lekko uśmiechnął.
- Ja nie wiedziałem, że to cię dotknie - powiedział - Myślałem, że cie nie obchodzą moje słowa.
- Bardzo mnie to dotknęło, Black - powiedziała, a po jej policzkach spłynęły kolejne łzy.
- Przepraszam, Marls - powiedział - Nie gniewaj się na mnie. Ja nie chciałem powiedzieć, że się wymądrzasz i tego wszystkiego co powiedziałem. Co ja ci właściwie powiedziałem?
- Już nie pamiętam - powiedziała cicho.
- Widzisz! Wybacz mi, Marls - lekko ją szturchnął, a ona oddala mu mocniej.
- Niech ci będzie, Syriusz - powiedziała, a on się lekko uśmiechnął.
- Naprawdę żałuję - powiedział szczerze.
- Wiem - znowu pociągnęła nosem.
Syriusz uśmiechnął się lekko do niej i lekko ją przytulił, a ona oparła głowę o jego klatkę piersiową.
- Dalej uważam, że jesteś starszym kretynem - powiedziała, a on się zaśmiał głośno.
- Wiem - powiedział śmiejąc się.
*koniec wspomnienia*
CZYTASZ
Kwiat Konwalii | Syriusz Black
FanfictionKonwalia Douglas, jest puchonką kochającą zanurzyć się w świat literatury i odciąć się od świata rzeczywistego. Cierpi na bezsenność, a jej jedynym sposobem jest wymykanie się co wieczór do kuchni na gorąca herbatę z miodem, która potrafi ją ukoić...