Rozdział 66

567 37 30
                                    

Syriusz i Konnie usiedli na krzesłach przed lekarką, o długich ciemnobrązowych włosach Syriusz bawił się dłońmi, a Konnie wcale nie wyglądała spokojniej.

- Z dziećmi jest wszystko w porządku - powiedziała lekarka po chwili.

- To całe szczęście. Już zaczynaliśmy się niepokoić - Syriusz odetchnął z ulgą - Chwila.. Czy pani powiedziała bliźniaki?

- Spodziewają się państwo bliźniąt - powtórzyła, a Syriusz chwycił Konnie za rękę.

- Bliźniaków?
***

- Będziemy mieli bliźniaki! BLIŹNIAKI? - Syriusz chodził po ich salonie.

- Usiądź, Syriusz - powiedział James - Konnie jakoś łagodnie to przyjęła.

- Wiadomo jaka płeć? - zapytał Remus.

- Nie wiemy jaka płeć - powiedziała Konnie.

- Syriusz usiądź w końcu! - powiedział James - Przecież fajnie, że to będą bliźniaki.

- Ja chciałem więcej dzieci niż jedno, ale nie teraz - powiedział siadając obok Jamesa - Ja panikuje! Czemu ja panikuje?

- Syriusz to normalne - powiedziała Lily.
***

Syriusz wszedł do domu zmęczony i zziębnięty. Misje dla Zakonu Feniksa wcale nie były łatwe, szczególnie kiedy martwił się Konnie. Nie została sama, przyjechały do niej Astrid i Lily, bo Syriusz nie chciał, żeby została sama.

- Tak się cieszę, że już jesteś! Tak się martwiłam! - powiedziała wychodząc z pokoju.

- Miałaś odpoczywać, kochanie - powiedział całując ją w usta.

- Nie mogę cały dzień leżeć, Syriusz. Dziewczyny wyszły godzinę temu, a ja już nie potrafiłam wysiedzieć - powiedziała, a Syriusz się lekko uśmiechnął. Odgarnęła włosy, które spadły jej do oczy.

- Idę wziąć prysznic i do ciebie przyjdę - powiedział.

- Zrobię ci herbaty - powiedziała idąc do kuchni.

- Sam zrobię. Idź się położyć, kochanie - powiedział, a ona z westchnięciem udała się do pokoju.

Syriusz wziął szybki prysznic i zrobić herbatę z miodem i cytryną. Wszedł do ich pokoju i położył kubki na szafce nocnej. Konnie gładziła swój brzuch. Nagle podskoczyła, a Syriusz o mało co nie spadł z łóżka.

- C-co się stało? - zapytał.

- Kopią! - powiedziała Konnie - Patrz!

Konnie chwyciła jego dłoń i położyła na swoim brzuchu. Syriusz przybliżył się do Konnie.

- o Boże! One kopią! - powiedział Syriusz z uśmiechem na twarzy.
***

- I jak? - zapytał Syriusz kiedy lekarz wyszedł z sali.

- Może pan wejść do żony - powiedziała uśmiechając się.

- No idź, Syriusz - James go lekko popchnął.

Syriusz niepewnie wszedł do sali szpitalnej. Konnie leżała w łóżku szpitalnych trzymając dwójkę dzieci. Chłopca i dziewczynkę. Syriuszowi oczy zaszły łzami.  Konnie uśmiechnęła się do niego, wyglądała na zmęczoną.

- Jak się czujesz? - zapytał cicho Syriusz.

- Zmęczona - powiedziała - Weź jedno, kochanie.

Syriusz zawahał się, ale wziął dziewczynkę na ręce. Spała. Syriusz pociągnął nosem, starając się nie rozpłakać. Nie mógł w to uwierzyć.

- Są tacy mali - szepnął. Syriusz usiadł na łóżku szpitalnym, blisko Konnie. Pocałował ją w głowę.

- Możemy wejść? - zapytała Lily delikatnie uchylając drzwi.

- Jasne - szepnął Syriusz.

- Jak się czujesz? - zapytała Astrid.

- Jestem zmęczona, ale szczęśliwa - szepnęła.

-Jak daliście im na imię? - zapytał James.

- To jest Kaia - powiedział Syriusz wstając z dziewczynką.

- A to Shawn - powiedziała Konnie.

- James, Astrid, zostaniecie rodzicami chrzestni Shawna? - zapytał Syriusz.

Oboje na chwilę zaniemówili. James przyłożyła sobie rękę do serca.

- Oczywiście, że tak - powiedział James.

- Remus, Lily, zostaniecie rodzicami chrzestnymi Kai? - zapytała Konnie.

- Nie musisz pytać dwa razy - powiedział Lily, wzruszając się.
***

Konnie razem z dziećmi wyszła ze szpitala kilka dni później. Pokój dla dzieci w ich domu był dość mały, ale idealny, żeby pomieścić dwa łóżeczka. Niestety noce nie były u nich spokojne. Jak jedno zaczynało płakać, to i zaczynało drugie i musieli kilka razy w nocy wstawać. Syriusz bardzo się starał, żeby Konnie odpoczywała.

Syriusza obudź płacz dziecka. Konwalia już chciała wstawać, ale Syriusz ją wyprzedził. Poszedł do pokoju dzieci. Płakał Shawn. Syriusz wziął go na ręce.

- Chyba potrzebuje mamusi - powiedział wchodząc do ich pokoju. Podał Shawna Konnie.

- Syriusz, sowa - powiedziała Konnie wskazując na okno.

Syriusz otworzył okno i wpuścił sowę do środka. Od razu poznał czyja ta sowa. Zdziwiony wyjął list i rozłożył go.

Syriuszu

Jeśli to czytasz najpewniej już nie żyje. Dziękuję za wszystko co dla mnie zrobiłeś. Żałuję, że nie byłem na twoim ślubie i, że nie spędziłem z tobą dużo czasu.

Kocham cie.

RAB

- Regulus - szepnął Syriusz - To nie może być prawda.

- Co się stało? - zapytała zaniepokojona Konnie, lekko kołysając Shawna.

- On chyba nie żyje - powiedział Syriusz, a w pokoju dzieci rozległ się kolejny płacz dziecka.

Kwiat Konwalii | Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz