Rozdział 28

1.1K 51 29
                                    

Konwalia cały czas myślała o pocałunku z Syriuszem. Czuła się wtedy jak w niebo wzięta, ale bała się kontaktu z nim. Bała się, że nie zrobił tego, bo coś do niej czuje, tylko miał taką zachciankę.

Szła korytarzem do Wielkiej Sali na obiad. Od paru dni nie widziała Syriusza i musiała przyznać, że zmartwiła się tym.

- Cześć Konnie - usłyszał głos obok siebie.

- Cześć - powiedziała do blondynki stojącej obok niej - Ty jesteś Marlena, tak?

- Tak to ja - uśmiechnęła się - W końcu możemy pogadać ze sobą, nawet nie wiesz ile o tobie słyszałam. - Konnie zrobiło się cieplej na sercu.

- Miło mi - uśmiechnęła się - Wiesz może czemu Syriusz..?

- Jest chory - Marlena machnęła ręką - Ale jestem pewna, że zaraz mu przejdzie.

- Nie odzywa się kilka dni i już się martwiłam - wyznała.

- Już się lepiej czuje - powiedziała - Muszę lecieć, ale jeśli jesteś chętna to możesz przyjść w weekend, robimy małą imprezę dla Lily z okazji urodzin.

- Pewnie, bardzo chętnie - Konnie się uśmiechnęła.

- Do zobaczenia później - Marlena machnęła i poszła w kierunku wieży gryffindoru.
***

- Jesteś cholernym kretynem, Black - powiedział Marlena wchodząc do dormitorium chłopców.

- Teraz to odkryłaś? - odezwał się Remus.

- Co się znowu stało? - zapytał, miał mokte włosy po prysznicu.

- Nie wpadłeś na pomysł, że ona się będzie martwić o ciebie? - powiedziała szybko.

- Martwi się o mnie? - zapytał.

- Jest zakochana w tobie po uszy - powiedziała - Ale od czego masz mnie Black? Zaprosiłam ją na imprezę urodzinową dla Lily i się zgodziła.

- Co? To w ten weekend, ja nie jestem gotowy! - krzyknął.

- Trzeba było myśleć, zanim postawiłeś udawać chorego, bo się podejść do dziewczyny - powiedziała, a Remus i James wybuchli śmiechem.

- No i co was śmieszy? - zapytał zakładając ręce na piersi.

- Nawet nie wiesz jak to śmiesznie brzmi. Boisz się dziewczyn, Syriusz? - powiedział Remus między napadami śmiechu.

- No bardzo zabawne - powiedział ironicznie i przewrócił oczami.

- Wracając - powiedziała Marlena - Porozmawiasz z nią na urodzinach u Lily.

- I co ja jej powiem? - Syriusz wyrzucił ręce w powietrzu.

- Pomożemy ci, Syriusz - powiedział James.

- Naśmiewacie się ze mnie, a wy nazywacie się moimi przyjaciółmi - powiedziałaś machając palcem przed twarzą Jamesa.

- Syriusz musisz z nią porozmawiać! - powiedziała Marlena.

- Wiem, wiem - mruknął.

Tęsknił za Konnie. Tęsknił za nią bardzo. Nigdy nie sądził, że będzie za kimś sądzisz aż tak bardzo.
Położył się z łóżku. Znowu został sam w dormitorium.

Cały dzień myślał co ma powiedzieć Konnie. Jak ma zacząć rozmowę z nią. Nigdy nie był w takiej sytuacji. Nigdy nie przejmował się zwykłym pocałunkiem.
***

- Syriusz - usłyszał głos Jamesa obok siebie - Wstawaj, trening.

Otworzył oczy, nawet nie wiedział kiedy zasnął. Wygramolił się z łóżka i poszedł przebrać się w szaty.

- Dobrze się czujesz, stary? - zapytał James.

- Tak, a czemu pytasz? - zapytał robiąc koczka z włosów.

- Tak po prostu - mruknął - Chodź już.

Poszli razem na boisko quidditcha. Marlena czekała na nich przed szatnią. James dał im nieźle w kość tym treningiem.

- James nas kiedyś wykończy - powiedział Syriusz gdy było w pokoju wspólnym.

- Wszystko mnie boli - powiedziała Marlena.

- Przestańcie marudzić, musimy zdobyć puchar w tym roku - powiedział James, na Marlena i Syriusz jęknęli.

- Dlatego jak się nie zgodziłem, żeby dołączyć do drużyny quidditcha - powiedział.

- Remus nie obraź się, ale zawsze ci szło kiepsko latanie na miotłę - powiedział Syriusz.

- Dziękuję, że mi to uświadomiłeś kochany przyjacielu, nie miałem o tym pojęcia - powiedział sarkastycznie Remus.

- Remus, mamy patrol - powiedziała Lily, która wyglądała na zmęczoną.

- Lily, wszystko dobrze? - zapytał James.

- Tak, tak - mruknęła - Chodź, Remus.

- Widzimy się później - powiedział Remus wstając.

- Do zobaczenia później, nasz prefekcie - Syriusz mu pomachał.

- Co jest z Lily? - zapytał James Marleny.

- Miała ciężką noc - powiedziała Marlena - Jest niewyspana, to wszystko, James.

W oczach Jamesa było widać zmartwienie. Syriusz poklepał go po nodze.

- Gdzie się podział Peter? Miał nam coś do jedzenia przynieść - powiedział Syriusz, a w tym momencie Peter wszedł przez obraz.

- Spotkałem Konnie, Syriusz - powiedział Peter.

- Co mówiła? Mówiła coś? - zapytał szybko.

- Pytała jak się czujesz. Powiedziałem jej, że lepiej - powiedział biorąc ciastko.

- To tyle? - zapytał trochę zawiedziony - Nic więcej?

- Pytała jezcze co lubi Lily - powiedział z pełną buzią, a Syriusz machnął ręką - Chciała tu przyjść.

- I co jej powiedziałeś? - zapytał.

- Że na pewno śpisz i, że to nie jest najlepszy pomysł - odpowiedział.

- Musisz z nią porozmawiać w końcu - powiedział James - Nie zachowuj się jak dzieciak.

Kwiat Konwalii | Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz