Konwalia cały czas myślała o pocałunku z Syriuszem. Czuła się wtedy jak w niebo wzięta, ale bała się kontaktu z nim. Bała się, że nie zrobił tego, bo coś do niej czuje, tylko miał taką zachciankę.
Szła korytarzem do Wielkiej Sali na obiad. Od paru dni nie widziała Syriusza i musiała przyznać, że zmartwiła się tym.
- Cześć Konnie - usłyszał głos obok siebie.
- Cześć - powiedziała do blondynki stojącej obok niej - Ty jesteś Marlena, tak?
- Tak to ja - uśmiechnęła się - W końcu możemy pogadać ze sobą, nawet nie wiesz ile o tobie słyszałam. - Konnie zrobiło się cieplej na sercu.
- Miło mi - uśmiechnęła się - Wiesz może czemu Syriusz..?
- Jest chory - Marlena machnęła ręką - Ale jestem pewna, że zaraz mu przejdzie.
- Nie odzywa się kilka dni i już się martwiłam - wyznała.
- Już się lepiej czuje - powiedziała - Muszę lecieć, ale jeśli jesteś chętna to możesz przyjść w weekend, robimy małą imprezę dla Lily z okazji urodzin.
- Pewnie, bardzo chętnie - Konnie się uśmiechnęła.
- Do zobaczenia później - Marlena machnęła i poszła w kierunku wieży gryffindoru.
***- Jesteś cholernym kretynem, Black - powiedział Marlena wchodząc do dormitorium chłopców.
- Teraz to odkryłaś? - odezwał się Remus.
- Co się znowu stało? - zapytał, miał mokte włosy po prysznicu.
- Nie wpadłeś na pomysł, że ona się będzie martwić o ciebie? - powiedziała szybko.
- Martwi się o mnie? - zapytał.
- Jest zakochana w tobie po uszy - powiedziała - Ale od czego masz mnie Black? Zaprosiłam ją na imprezę urodzinową dla Lily i się zgodziła.
- Co? To w ten weekend, ja nie jestem gotowy! - krzyknął.
- Trzeba było myśleć, zanim postawiłeś udawać chorego, bo się podejść do dziewczyny - powiedziała, a Remus i James wybuchli śmiechem.
- No i co was śmieszy? - zapytał zakładając ręce na piersi.
- Nawet nie wiesz jak to śmiesznie brzmi. Boisz się dziewczyn, Syriusz? - powiedział Remus między napadami śmiechu.
- No bardzo zabawne - powiedział ironicznie i przewrócił oczami.
- Wracając - powiedziała Marlena - Porozmawiasz z nią na urodzinach u Lily.
- I co ja jej powiem? - Syriusz wyrzucił ręce w powietrzu.
- Pomożemy ci, Syriusz - powiedział James.
- Naśmiewacie się ze mnie, a wy nazywacie się moimi przyjaciółmi - powiedziałaś machając palcem przed twarzą Jamesa.
- Syriusz musisz z nią porozmawiać! - powiedziała Marlena.
- Wiem, wiem - mruknął.
Tęsknił za Konnie. Tęsknił za nią bardzo. Nigdy nie sądził, że będzie za kimś sądzisz aż tak bardzo.
Położył się z łóżku. Znowu został sam w dormitorium.Cały dzień myślał co ma powiedzieć Konnie. Jak ma zacząć rozmowę z nią. Nigdy nie był w takiej sytuacji. Nigdy nie przejmował się zwykłym pocałunkiem.
***- Syriusz - usłyszał głos Jamesa obok siebie - Wstawaj, trening.
Otworzył oczy, nawet nie wiedział kiedy zasnął. Wygramolił się z łóżka i poszedł przebrać się w szaty.
- Dobrze się czujesz, stary? - zapytał James.
- Tak, a czemu pytasz? - zapytał robiąc koczka z włosów.
- Tak po prostu - mruknął - Chodź już.
Poszli razem na boisko quidditcha. Marlena czekała na nich przed szatnią. James dał im nieźle w kość tym treningiem.
- James nas kiedyś wykończy - powiedział Syriusz gdy było w pokoju wspólnym.
- Wszystko mnie boli - powiedziała Marlena.
- Przestańcie marudzić, musimy zdobyć puchar w tym roku - powiedział James, na Marlena i Syriusz jęknęli.
- Dlatego jak się nie zgodziłem, żeby dołączyć do drużyny quidditcha - powiedział.
- Remus nie obraź się, ale zawsze ci szło kiepsko latanie na miotłę - powiedział Syriusz.
- Dziękuję, że mi to uświadomiłeś kochany przyjacielu, nie miałem o tym pojęcia - powiedział sarkastycznie Remus.
- Remus, mamy patrol - powiedziała Lily, która wyglądała na zmęczoną.
- Lily, wszystko dobrze? - zapytał James.
- Tak, tak - mruknęła - Chodź, Remus.
- Widzimy się później - powiedział Remus wstając.
- Do zobaczenia później, nasz prefekcie - Syriusz mu pomachał.
- Co jest z Lily? - zapytał James Marleny.
- Miała ciężką noc - powiedziała Marlena - Jest niewyspana, to wszystko, James.
W oczach Jamesa było widać zmartwienie. Syriusz poklepał go po nodze.
- Gdzie się podział Peter? Miał nam coś do jedzenia przynieść - powiedział Syriusz, a w tym momencie Peter wszedł przez obraz.
- Spotkałem Konnie, Syriusz - powiedział Peter.
- Co mówiła? Mówiła coś? - zapytał szybko.
- Pytała jak się czujesz. Powiedziałem jej, że lepiej - powiedział biorąc ciastko.
- To tyle? - zapytał trochę zawiedziony - Nic więcej?
- Pytała jezcze co lubi Lily - powiedział z pełną buzią, a Syriusz machnął ręką - Chciała tu przyjść.
- I co jej powiedziałeś? - zapytał.
- Że na pewno śpisz i, że to nie jest najlepszy pomysł - odpowiedział.
- Musisz z nią porozmawiać w końcu - powiedział James - Nie zachowuj się jak dzieciak.
CZYTASZ
Kwiat Konwalii | Syriusz Black
FanfictionKonwalia Douglas, jest puchonką kochającą zanurzyć się w świat literatury i odciąć się od świata rzeczywistego. Cierpi na bezsenność, a jej jedynym sposobem jest wymykanie się co wieczór do kuchni na gorąca herbatę z miodem, która potrafi ją ukoić...